Czy Marcin musiał umrzeć?
Marcin Szmania od niedawna mieszkał w Rybniku. Miał 24 lata, kochającą rodzinę. Planował ślub ze swoją ukochaną. Marzenia prysły jak bańka mydlana.
Na zdrowie nigdy nie narzekał. Na początku marca poczuł się jednak źle. Ból brzucha nie ustawał. Dolegliwości były nie do zniesienia. 5 marca trafił do szpitala w Rydułtowach. Po pięciu dniach zmarł. Co było przyczyną zgonu? Rodzina twierdzi, że niedbałość i rutyna lekarzy. - Popełnili oczywisty błąd. O dziwo z bólem brzucha przyjęli go na chirurgię. Dopiero potem przewieźli na oddział chorób wewnętrznych - mówi Czesław Szmania, ojciec zmarłego Marcina. - Kiedy wyniki wskazywały bardzo wysoki poziom cukru w jego organizmie, dodatkowo podawali mu glukozę. Ludzie! Zamiast pomagać i dawkować insulinę, przez cztery dni dawali mu glukozę. Nie miał szans na przeżycie - dodaje pan Czesław. Sam wychowywał trójkę synów. Półtora roku temu pochował żonę. Najmłodszą pociechą był właśnie Marcin.
To był chłop jak dąb
Swojego smutku, a jednocześnie oburzenia nie kryje również brat zmarłego - Adam. Na pogrzeb Marcina przyjechał z Białegostoku. Jest policjantem. - Z takim czymś nigdy się nie spotkałem. Lekarze byli przekonani, że to wrzody żołądka, nawet mu USG nie zrobili. Przygotowywali go do gastroskopii, a on czuł się coraz gorzej. To był chłop jak dąb, ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, nie należał do szczupłych. Taki olbrzym tracił się w oczach. Tak tego nie zostawimy. Winni muszą ponieść karę, dlatego sprawę zgłosiliśmy organom ścigania - mówi mężczyzna.
Przyczyna śmierci ciągle nieznana
Jak powiedział nam prowadzący sprawę prokurator Wojciech Zieliński z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu, przeprowadzono już sekcję zwłok. Odbyła się w Zakładzie Medycyny Sądowej Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach.
- Biegli po sekcji zwłok stwierdzili, że w dalszym ciągu nie znają przyczyny zgonu - mówi prokurator Wojciech Zieliński z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu. - Pobrano wycinki tkanek do dalszych badań histopatologicznych. Powołam biegłych, którzy być może na tej postawie stwierdzą, dlaczego ten młody mężczyzna zmarł. Takie badania trwają dość długo. Myślę, że za miesiąc, może półtora, będziemy mogli powiedzieć coś więcej - dodaje Wojciech Zieliński
Rozmowy z rodziną
Dyrekcja szpitala w Rydułtowach broni lekarzy.
- Nie dopatrzyliśmy się ich błędu - mówi dyrektor ds. lecznictwa szpitala w Rydułtowach Andrzej Kosteczko. - Odbyło się spotkanie z rodziną, w którym uczestniczyli lekarze i dyrekcja szpitala. Nie wiemy, jakie były przyczyny śmierci, być może jedną z nich była właśnie cukrzyca - dodaje dyrektor.
Czy lekarze będą zawieszeni w czynnościach?
- Poczekajmy na wyniki postępowania prokuratorskiego - odpowiada Andrzej Kosteczko.
Rafał Jabłoński