Patriotyzm musi wsiąkać w pokolenie
Dorobek dr Szczepana Balickiego jest imponujący: z wykształcenia prawnik, specjalista prawa komunikacyjnego. Były poseł na Sejm RP. Oprócz tego publicysta, naukowiec. Był żołnierzem AK, działa w harcerstwie. Miłośnik górskich wypraw.
Jest Pan długoletnim mieszkańcem Rybnika, ale nie rodowitym Ślązakiem?
Zgadza się, urodziłem się we Lwowie, a młodzieńcze lata spędziłem w Drohobyczu na terytorium dzisiejszej Ukrainy. Tam też zastała mnie wojna. Już w wieku piętnastu lat zostałem zaprzysiężony do 11 Karpackiej Dywizji Armii Krajowej, byłem tam łącznościowcem, prowadziłem nasłuch. Było to w maju 1944 roku. Wtedy trzeba było być w AK, czułem, że jest to mój obowiązek – nie potrzeba było przy tym żadnego patosu ani wielkich słów.
Wobec tego jak znalazł się Pan w Rybniku?
Prozaicznie: nasza rodzina została wypędzona, przenieśliśmy się na teren powojennego państwa polskiego. Skończyłem studia prawnicze w Krakowie, po czym otrzymałem nakaz pracy. W latach powojennych brakowało prawników. W tym czasie poznałem moją żonę, rybniczankę, a że tutejszy PKP potrzebował radcy prawnego... Zresztą, to stanowisko piastowałem nieprzerwanie od 1956 roku aż do 1994, kiedy przeszedłem na emeryturę. Nie skończyłem jednak praktykować, do dziś pracuję w zawodzie. Dalej dobrze czuję się w todze.
Oprócz prawa, Pana wielką pasją jest harcerstwo.
To prawda. Do Związku Harcerstwa Polskiego wstąpiłem w październiku 1938 roku. Niedługo potem przyszła wojna. Od razu po wojnie, kiedy reaktywował się ZHP, podjąłem w nim działalność. Później była jeszcze siedmioletnia przerwa w okresie stalinowskim od 1949 roku. Od 1956 roku jestem już w ZHP nieprzerwanie. W przeszłości działałem w Harcerskiej Służbie Informacyjnej, dziś piastuję funkcję przewodniczącego Sądu Harcerskiego Hufca Ziemi Rybnickiej.
Jak ocenia Pan kondycję rybnickiego hufca?
Rybnicki hufiec jest wspaniały! Już w czasach PRL–u taki był. Wszystko dzięki ludziom, którzy go tworzyli. Po wojnie został oparty na dobrej, przedwojennej kadrze. Starali się oni wdrażać w życie ideały ZHP, w trudnych dla harcerstwa czasach. Niestety, ci ludzie powoli odchodzą. Ich miejsce powinni zająć młodzi, tymczasem w naszym kraju skauting ma małą możliwość działania. Potrzebna jest nam większa życzliwość ze strony władz. Bez dofinansowania ZHP mogłoby stać się klubem dla bogatych, ale to byłoby zaprzeczeniem jego ideałów.
Czy ideały harcerskie nadal są potrzebne współczesnemu człowiekowi?
Ależ oczywiście! One są wręcz niezbędne! Dzisiaj trzeba walczyć o patriotyzm, ale nie wolno wprowadzać go nakazami, przymusowo. Patriotyzm musi „wsiąkać” w młode pokolenie. Związek Harcerstwa Polskiego wie, jak do tego doprowadzić – organizować obozy, szkolenia. Młodzież jest chętna tego typu przedsięwzięciom – niestety, brak środków uniemożliwia szkolenie kadry na szeroką skalę. Zaznaczam, że nie chodzi tu o wielkie pieniądze. Na grochówkę z kuchni polowej muszą się jednak zawsze znaleźć!
Już na emeryturze zaangażował się Pan w tworzenie rybnickiego Uniwersytetu III Wieku.
Jestem jednym z jego członków–założycieli. No cóż, początki były trudne. Założenie tego rodzaju stowarzyszenia bywa w Polsce uciążliwe. Jednak warto było przebrnąć przez biurokrację. Dziś nasz Uniwersytet działa prężnie. Mamy świetnych wykładowców, organizujemy lektoraty i wyjazdy. Warto wspomnieć o Wydziale Technicznym Uniwersytetu, powstałym z myślą o męskiej części naszych studentów. Pod tym względem byliśmy prekursorami.
Na tym nie kończą się Pana rozległe zainteresowania.
Przede wszystkim interesuje mnie astronomia. Prócz tego prawo kanoniczne i historia. Od 8 roku życia jestem zapalonym górskim „łazikiem”. Zacząłem od Bieszczad i Gorganów. Później poznałem Beskid Śląski, Żywiecki. Najbliższe memu sercu jest jednak pasmo Wielkiej Rajczy. Poza granicami Polski uwielbiam Małą Fatrę. Co ważne: z naszego miasta jest stosunkowo blisko do wielu ciekawych, górskich miejsc. Bez problemu można robić krótkie, jednodniowe wypady. Rybnik jest pod tym względem wyjątkowy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Tomasz Ziętek