Co z tym prawem?
Dla przykładu posłużę się jednym znakiem drogowym: „Zakaz ruchu”.
Drogi osiedlowe upstrzone są znakami z tym zakazem, który nie jest ani ozdobą, ani niczego nie reguluje. Każdy jeździ tak, jak chce. Żeby było śmieszniej, niektóre administracje osiedli zaopatrują go w tabliczkę „Za wyjątkiem pozwoleń wydanych przez administrację”. Pozwolenia wydawane są na ruch i parkowanie w miejscach, gdzie zgodnie z przepisami kodeksu drogowego czynić tego nie wolno.
Powie ktoś, że osiedla budowano w czasach, „kiedy Polska rosła w siłę a...”. Tak, to prawda, ale prawdą jest też, że prawie osiemnaście lat żyjemy już w innej Polsce i czas najwyższy, by rady nadzorcze spółdzielni, a szczególnie zarządy, zrozumiały, że parking przed każdym blokiem tak jak kubeł na śmieci, to nakaz chwili. Przyjmując, że w bloku mieszka trzydzieści rodzin należy liczyć się z tym, że trzydzieści rodzin szuka parkingów dla swoich samochodów.
Bardzo fajnie jest mieć przed blokami ładne trawniki, ale co zrobić z samochodami? Rozsądek podpowiada, że rozwiązaniem tej sytuacji jest złoty środek: zmniejszyć odpowiednio trawnik i wygospodarować miejsce na parking.
Kolejnym przykładem nonsensów są tablice „Zakaz wyprowadzania psów na trawnik” czy też „Zakaz deptania trawników”.
Obywatel ma patrzeć na trawnik z okna i inhalować się oparami z „wielkiej płyty”? Przypomina mi to modę na posiadanie pięknie urządzonych pokoi z zakazem wstępu. Tablica „szanuj zieleń”. To rozumiem. Trawnik należy strzyc, podlewać, nawozić, ale na Boga! On jest dla ludzi. I ludziom ma służyć.
Gdzie należy wyprowadzać psy? Na trotuary wysadzane puzzlami? Bzdura! Pies powinien swoje potrzeby załatwić na trawie, a właściciel ma obowiązek po psie posprzątać. W tym przypadku wcale nie najlepszym rozwiązaniem są łapacze-zbieracze odchodów: specjalne rękawice, pojemniki i pewnie kilku urzędników. Myślę, że najprostsze rozwiązanie jest najskuteczniejsze. Ja kupiłem mały ogrodowy szpadelek i po prostu odchody mojego psy zakopuję. Jak? Podważam trawnik, wkładam nieczystość pod darń i dociskam. Nic skuteczniej nie utylizuje odchodów niż sama nasza Matka-Ziemia.
Stanisław Ptaszyński autor gwarowych opowiadań i fraszek publikowanych w prasie śląskiej