Co planujemy? Sukces!
Zgodnie z nadziejami muzyków płeć piękna stanowiła sporą część publiki, która stawiła się tego wieczoru na ich koncert.
Vitamins można było posłuchać w Kulturalnym Clubie. Granie rozpoczęło się punktualnie, co zawsze stanowi miłą niespodziankę dla przyzwyczajonych do opóźnień bywalców koncertów. Vitamins nie dość, że przygotowali się na czas, to jeszcze zabrzmieli tak, że nie powstydziłby się żaden zespół z tak zwanego oficjalnego obiegu. Dzięki temu pierwsze wrażenie było piorunujące. – Nie ma co ukrywać, że mamy dobry sprzęt. Do takiej muzyki jest on niezbędny, żeby uzyskać dokładnie to, co chcemy. Lepiej grać na czymś selekcjonowanym, niż produkowanym seryjnie. To podnosi nasz walor i sprawia, że nasze brzmienie zawsze jest dobre – wyjaśnia Zbigniew Szendzielorz, gitarzysta zespołu.
Muzyka Vitamins to połączenie nowych wizji rocka z szacunkiem dla tradycji tej muzyki. Wśród ciężkich, nośnych riffów znajdują także miejsce chwytliwe i spokojniejsze frazy. Utwory te wykonywane na żywo nabierają dodatkowej mocy. Zaprezentowane zostały między innymi utwory z nagranego w listopadzie materiału promocyjnego. – Nagraliśmy dwa kawałki: „Dać i nie przyznawać się” oraz „Chciej”. Nagrania dokonane zostały w naszym studiu, sami też sobie to promo wydaliśmy. Głównym celem tego wydawnictwa jest sprawienie, by grać koncerty nie tylko w regionie, ale także gdzieś dalej – tłumaczy gitarzysta.
Tradycyjnie nie zabrakło kilku przeróbek innych zespołów, spośród których najlepsze wrażenie zrobiło wykonanie „Black Hole Sun” z repertuaru Soundgarden. – Covery gramy spontanicznie, aczkolwiek „Black Hole Sun” jest kawałkiem, który pasuje brzmieniowo i stylistycznie do naszej muzyki – zdradza Zbigniew.
Co na najbliższe miesiące planują muzycy Vitamins? – Sukces! – śmieje się gitarzysta, po czym dodaje: – Chcemy grać dla jak największej publiczności, żeby posłuchali naszego brzmienia, naszej muzyki, zobaczyli, jak prezentujemy się na scenie. Pozostaje życzyć rybniczanom rzeczonego sukcesu. Zbigniew Szendzielorz również wydawał się zadowolony z wieczoru. – Wrażenia pozytywne, jak to w Dzień Kobiet, impreza kręci się chyba do rana – stwierdził z błyskiem w oku.
Andrzej Kieś