Pomnikowe historie
Pomniki w mieście to temat często drażliwy. Pal sześć, jeśli zostały postawione przed wiekami – czas zabija ich ideologiczną wymowę.
No bo kogo dziś może razić w oczy na przykład widok kolumny maryjnej na środku rynku? Dziś chyba nikogo, natomiast w XVIII wieku była ona jak szpila kłująca w oczy mieszczan – protestantów. A najbliższa nam taka kolumna znajduje się w Raciborzu.
W chwili obecnej też nie jesteśmy wolni od pomnikowych kontrowersji. Najdobitniejszym przykładem są chyba postumenty przedstawiające Jana Pawła II. Podobno kosztują zbyt wiele, są niepotrzebne i przeczą słowom samego papieża: nie stawiajcie mi pomników! Rybniczanie tymczasem postąpili na odwrót – nie tak dawno temu przed bazyliką został ustawiony okazały postument przedstawiający papieża – Polaka. Czy słusznie? – moim zdaniem tak. Dla zdecydowanej większości mieszkańców papież był kimś ważnym, kogo cenili i szanowali. Pomnik takiego człowieka to swoiste wotum, które przetrwa długo – w odróżnieniu od nazw ulic, placów i osiedli. Te, bowiem, zmieniają się co kilkadziesiąt lat lub nawet częściej. Kto jest w stanie zagwarantować obecnym pokoleniom, że ich prawnuki nie będą chodzić po ulicach oznaczonych numerami? Tymczasem pomnik pozostanie. Pokryje się nobliwą patyną, „nabierze lat”, ale będzie świadczył o szacunku, jakim darzył Jana Pawła II Rybnik z początku XXI wieku.
Kiedy znany francuski rzeźbiarz, Auguste Rodin dostał zlecenie na zrealizowanie „Mieszczan z Calais” postanowił pójść w nieco inną stronę. Pomnik miał przedstawiać bohaterskich mieszkańców, którzy bronili swego miasta w czasie oblężenia. Zwykłych ludzi – rzemieślników, sklepikarzy. Rodin ustawił ich figury wprost na miejskim chodniku, bez podwyższeń, sztucznych barier. Współcześni mieszkańcy, kiedy załatwiają codzienne sprawy, mijają się ze swymi bohaterskimi przodkami, zwykłymi ludźmi z miasta Calais. Rybnik nie doczekał się jeszcze rzeźb na miarę Rodina, ma natomiast wielu „zwykłych” bohaterów. „Mieszczanie z Rybnika” wciąż na nich czekają...
Tomasz Ziętek