Bohaterowie jednego wieczoru
– Jak to się stało, że zajęłaś się organizowaniem imprez kulturalnych?
– Odkąd przyjechałam do Rybnika, szukałam przyjaznego miejsca, gdzie można się zadomowić, poczuć swobodnie, twórczo, poznać ciekawych ludzi. Przechadzając się uliczkami Rybnika, odkryliśmy z mężem nowe miejsce, zostaliśmy tam bardzo ciepło i miło przyjęci, co nas od razu urzekło. To był pierwszy sygnał do dalszej współpracy. Piszę wiersze, dlatego korzystając z uprzejmości właścicieli lokalu, zaproponowałam znajomym z Wesołego Klubu Literackiego, prowadzonego wówczas w Domu Kultury w Chwałowicach przez Roberta Rybickiego, wieczór poetycki w Cafe Julia i tak się zaczęło. We wrześniu 2005 roku zorganizowałam zaplecze w Cafe Julia, a Robert zrobił plakaty. Zaprosił ludzi i upajaliśmy się poezją Roberta Rybickiego, Adama Grzelca, Marcina Komorowskiego, Macieja Marcisza i moją przy dźwiękach improwizacji gitarowych Łukasza Żyły. Niedługo po tym Robert wyjechał, a ja zostałam z głową pełną pomysłów.
– Kto z twórców może zostać bohaterem jednego wieczoru?
– Ze względu na to, że sama zgłębiam przeróżne dziedziny sztuki, chcę umożliwić również innym czas i miejsce, gdzie mogą się zrealizować. Są to wieczory autorskie poetów i pisarzy, koncerty, improwizacje, recitale, kabarety, wystawy, pokazy tańca itp. W Cafe zaczynamy kolejny cykl „Twórcza Rodzinka” – swoistą prezentację całych rodzin zakochanych w sztuce. Zapraszam wszystkich na wieczór z rodziną Komorowskich i oczywiście do wzięcia udziału w tego typu spotkaniach.
– Skąd czerpiesz pomysły i jakie warunki powinna spełniać według ciebie sztuka, aby była warta prezentacji?
– Inspiracja wypływa z potrzeby dzielenia się sztuką. Spotykając się w gronie uduchowionych ludzi, czerpiemy z nich siły. Każdy pomysł jest dobry, jedynym warunkiem jest szczere zaangażowanie i potrzeba tworzenia. Wszystko oczywiście odbywa się na odpowiednim poziomie, którego wymaga sama sztuka.
– Jaka publiczność zjawia się na Twoich imprezach?
– Bardzo lubię miejsca, w których nie zna się wszystkich, wtedy człowiek się nie nudzi, to jest fascynujące, kiedy ciągle na nowo odkrywasz przeróżne osobowości. W Cafe Julia spotykałam wiele interesujących osób, które co jakiś czas powracają z nowymi pomysłami. Ewenementem jest fakt, iż nasze „Spotkania ze sztuką” łączą ze sobą ludzi w różnym wieku i z różnych środowisk. Mieliśmy np. wieczór poetycki babci jednego z bywalców, a na widowni siedział przekrój trzech pokoleń. Najwspanialsze jest jednak to, że środowisko, jakie wytworzyło się w Cafe, nie zamyka się w swoim gronie, jest bardzo przyjazne i otwarte.
– Na koniec powiedz, jak oceniasz Rybnik pod względem życia kulturalnego?
– Kiedy trzy lata temu przyjechałam do tego miasta z Wrocławia, gdzie studiowałam, usilnie szukałam miejsc, w których można się „zabawić sztuką”. Muszę przyznać, że od pewnego czasu nastąpił w Rybniku swego rodzaju boom kulturalny, co niezmiernie mnie cieszy. Niepokoi mnie jedynie fakt że, mimo iż jest sporo inicjatyw w mieście, to ludzie nie do końca są tym zainteresowani. Powinniśmy zwiększać świadomość kulturalną, wzbogacać duchowość, gdyż „nie samym chlebem człowiek żyje...”