Aborcja przez internet
Prokuratura Rejonowa w Tarnobrzegu prowadzi śledztwo w sprawie handlowania lekiem o działaniu wczesnoporonnym. Specyfik ten jest ogólnie dostępnym środkiem przeciwbólowym i przeciwzapalnym. Przy przedawkowaniu jednak może wywoływać przedwczesny poród. Doskonale o tym wiedziała Magdalena Ch., pracownica oddziału ratunkowego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Jako pracownik służby zdrowia nie miała ona problemu z dostępem do leku. Handlowała nim przez internet, w razie wątpliwości instruowała szczegółowo klientów, jaką ilość zażyć, by uzyskać pożądany efekt.
Cała afera wyszła na jaw, gdy do jednego ze szpitali na Podkarpaciu zgłosiła się młoda kobieta z krwawieniem. Po zbadaniu okazało się, że jest po porodzie. Nie potrafiła jednak powiedzieć, gdzie jest dziecko. Lekarze zawiadomili policję i prokuraturę. Okazało się, że kobieta nie chciała dziecka i wyrzuciła je po porodzie na śmietnik. Poszukiwania na terenie wysypiska nie dały jednak rezultatu, młodej kobiecie postawiono zarzuty znieważenia zwłok, póki nie odnajdzie się ciało, nie można zrobić nic więcej. Wyrodna matka opowiedziała, jak trafiła w internecie na ogłoszenie Magdaleny Ch. i jak przeprowadziła domową aborcję.
– Zabezpieczyliśmy komputer podejrzanej lekarki, wydruki rozmów przez komunikator „gadu gadu” mówią same za siebie. Kobieta doskonale wiedziała, co robi i jakie działanie ma ten lek. Na przesłuchaniu przyznała się do zarzucanych czynów, grozi jej osiem lat więzienia – mówi prokurator Marek Grela z Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu.
Pismo informujące o wszczętym postępowaniu zostało przesłane do rybnickiego szpitala, jednak jego władze nie podjęły żadnych kroków dyscyplinarnych wobec Magdaleny Ch.
– Ta pani nie została jeszcze skazana, więc nie mówmy jeszcze o jej winie. Nikt mnie oficjalnie nie poinformował o tym, że przyznała się do zarzucanego przestępstwa. Ta pani u nas nadal pracuje, obecnie przebywa na zwolnieniu L4 – mówi Tomasz Zejer, zastępca ds. lecznictwa rybnickiego szpitala.
(acz)