A słońce się z nas śmieje
Ile razy w roku słyszymy jak media trąbią o katastrofalnych skutkach zmian klimatycznych? Przynajmniej dwa. Raz latem i raz zimą. Fakt, że ubiegłe lato dało popalić wszystkim i nie było chyba nikogo, kto nie powiedziałby, że ma tego dość. Ale czy na podstawie jednego lata można wysunąć naukowe stwierdzenia?
Od lat prowadzone są badania. Tęgie głowy analizują, sprawdzają, wykorzystują najróżniejsze i najnowocześniejsze urządzenia pomiarowe. I co? I nic. No, może poza tym, że przy każdej nadarzającej się okazji tłustym drukiem na pierwszych stronach gazet krzyczą tytuły: Uwaga efekt cieplarniany! Ciepło, cieplej – katastrofa ekologiczna!! Słońce kontratakuje!
Zaciekawieni, a może przestraszeni kupujemy, czym prędzej jedną z publikacji. I po raz kolejny czytamy, że ozon, że dwutlenek węgla, że spaliny ...
Nie uważam, że efekt cieplarniany to bujdy, pic na wodę, czy fotomontaż. Chciałem zwrócić uwagę na fakt wykorzystywania mediów do siania strachu i lęku wobec wszystkich przeobrażeń natury. Na chwilę zatrzymujemy się, z troską myślimy o naturze. A skuteczniej i pewniej byłoby po prostu rozwijać świadomość ekologiczną już u podstaw. U naszych pociech – w końcu to one są przyszłością tego świata.
I mała konkluzja: w odróżnieniu od tegorocznej nadzwyczaj ciepłej zimy, w zeszłym roku grożono nam nadchodzącym zlodowaceniem.
Paweł Mitura