Śmiercionośni pełzacze
Najcięższe odmiany metalu mają w Rybniku bogatą tradycję. Ogromna część muzyków sięga właśnie po tę formę ekspresji, by uzewnętrznić swoje inspiracje.
Death metal jest z pewnością jednym z najpopularniejszych w naszym mieście gatunków, jakim parają się młode zespoły. Jednym z najważniejszych reprezentantów tego nurtu jest z pewnością Crawling Death.
Kaseta dzielona z innymi
Kapela powstała pięć lat temu z inicjatywy perkusisty Szymona Turka oraz gitarzysty Pawła Galisza (obecnie grającego hardcore w zespole Drive–By). W tym składzie, wspierani dodatkowo przez wokalistę Wojtka Konkola (Moulded Flesh, The Odours) oraz basistę Daniela Kafkę (w późniejszych latach gitarzysta zespołu), nagrali jedyne, jak dotychczas, wydawnictwo sygnowane logiem Crawling Death – demo „Excremental Vomit” z 2005 roku. Rok później materiał ten doczekał się oficjalnego wydania nakładem niezależnej wytwórni MetalruleZ Prod. w postaci tzw. „split–tape”, czyli kasety dzielonej z dwoma innymi zespołami, w tym przypadku The Odours oraz Rising Fetus.
Przypominają o korzeniach
Zespół trapiły częste zmiany składu, który wykrystalizował się dopiero w drugiej połowie 2006 roku. Rzeczą, która jednak pozostawała bez zmian, jest styl zespołu – death metal inspirowany amerykańskimi zespołami początku lat dziewięćdziesiątych. Takie grupy, jak Cannibal Corpse, Deicide czy Morbid Angel wywarły mocne piętno na muzyce młodych rybniczan. – Gramy takie dźwięki, jakie sami chcielibyśmy usłyszeć, a właśnie stare zespoły death metalowe należą do naszych największych faworytów. W czasach, gdy większość kapel stara się grać nowatorsko, my przypominamy o prawdziwych korzeniach tej muzyki – nie owija w bawełnę Szymon Turek.
Gdzie nas jeszcze nie było
Jakie są plany Crawling Death na ten rok? – Na pewno chcemy zarejestrować nowe utwory, zwłaszcza że mamy nowy skład, który aż rwie się do tego zadania. Oprócz tego oczywiście mamy zamiar grać jak najwięcej koncertów, najlepiej w miejscach, gdzie nas jeszcze nie było – stawia sprawę jasno Szymon Turek. Tak więc z pewnością jeszcze o nich nieraz usłyszymy.
Koncerty to żywioł
Crawling Death słynie z bardzo energetycznych występów na żywo, podczas których niemal wszystko może się zdarzyć. W ciągu ostatnich miesięcy można było zobaczyć ich w takich miastach, jak Opole, Wrocław, Pszczyna czy Cieszyn. Mieli okazję zaprezentować się u boku uznanych w swoich kręgach zespołów – Jesus Chrysler Suicide, Mothra, Nyia i kilku innych. – Koncerty to nasz żywioł, nie wyobrażam sobie egzystencji zespołu bez tego elementu, granie dla ludzi to podstawa! – stwierdza krótko Szymon Turek.
(izis)