Bezsilnych płacz nad miastem
Odnawiany od jakiegoś czasu plac Wolności nabiera kształtów. Już tylko ostatnie szlify dzielą nas od ujrzenia finalnego efektu ciężkich, wielomiesięcznych prac. Jest jednak coś, co mąci naszą
radość.
Wolałbym się mylić, jednak prowadzona od lat obserwacja skłania do smutnych wniosków.
W Rybniku nic nie może zbyt długo pozostać piękne, nowe i nietknięte. Zawsze znajdzie się jakiś zuchwalec, który w swej bezkresnej głupocie lub niesiony potrzebą chwili obraca wszystko wniwecz.
Jak długo wytrzymał czyściutki pasaż łączący wspomniany plac Wolności z rynkiem? Zaledwie kilka dni, po czym jakiś „artysta nad artystami” nabazgrolił sprayem na ścianie niezidentyfikowaną plątaninę krzywych w kolorze zielonym.
Pół biedy, gdy takie malunki prezentują choćby znikomą wartość artystyczną. Zazwyczaj jednak ci lepiej władający farbą w puszce mają przy okazji tyle oleju w głowie i szacunku do samych siebie, że starają się uzewnętrzniać swój talent w miejscach do tego przeznaczonych. Dla nich osoby typu naszego „bohatera” (czytaj: wandala) z pasażu są prawdziwym utrapieniem, które psuje ich wizerunek w oczach zwykłych obywateli. Właśnie dlatego niesłusznie utrwalił się stereotyp graficiarz - wandal.
Problem sięga o wiele dalej. Każdego niedzielnego poranka możemy się natknąć na przeróżne efekty działalności chuliganów. Poprzewracane kubły na śmieci, połamane ławki, potłuczone butelki... Zwykle tak wygląda krajobraz po każdym kolejnym weekendzie. Często skala zniszczeń zdradza, że ich sprawcy poświęcili niemało czasu i energii, aby zrealizować swoje destrukcyjne zamiary.
Ci, którzy dopuszczają się aktów wandalizmu powinni być z całą stanowczością ścigani i surowo karani, gdyż szkodzą nie tylko mieniu, ale wszystkim mieszkańcom, którzy nie mogą się cieszyć widokiem pięknego miasta. Gdyby udało się złapać i przykładnie ukarać (najlepiej pokaźną grzywną oraz przymusem naprawienia wyrządzonych szkód) kilku tego typu delikwentów, to może następnym razem zastanowiłby się jeden z drugim?
Obecny od jakiegoś czasu monitoring powinien przyczynić się do ukrócenia skandalicznego procederu. Przekonajmy się, czy ta inwestycja warta była swojej ceny.
Andrzej Kieś