Pijany szofer skazany!
Zakończył się proces w sprawie wypadku, jaki wydarzył się na ulicy Energetyków. Tragedia, do jakiej doszło 24 czerwca ubiegłego roku, wstrząsnęła całym miastem.
W sobotni wieczór młoda kobieta wyszła na spacer wraz ze swoją matką i trzymiesięcznym synkiem. Dochodziła godzina 21., gdy zza zakrętu wypadł z ogromną prędkością samochód kierowany przez Krzysztofa B. Dodge caravan wpadł na chodnik, miażdżąc dziecięcy wózek i wjeżdżając w spacerującą rodzinę. Na szczęście mały Kamil był w tym momencie na rękach swojej babci. Mimo to odniósł największe obrażenia. Po półrocznym pobycie w szpitalu nadal wymaga rehabilitacji.
– Po całonocnych poszukiwaniach policjanci zatrzymali 32-letniego mieszkańca Orzesza. Mimo iż od wypadku minęło ponad dziewięć godzin, nadal miał około promila alkoholu we krwi. Początkowo zaprzeczał jakoby to on miał prowadzić samochód. Gdy usłyszał o dziecku zmiękł i przyznał się, że to on był sprawcą wypadku – tłumaczy Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury.
Pijany szofer, właściciel zakładu tapicerskiego, przyznał, że kilka godzin przed wypadkiem pił alkohol ze swoimi pracownikami, Biegły sądowy obliczył, że w momencie wypadku miał od 2,7 do 2,9 prom. alkoholu
we krwi!
Prokuratura, biorąc pod uwagę wysoki stopień nietrzeźwości Krzysztofa B, fakt, że oddalił się z miejsca wypadku oraz obrażenia jakich doznali piesi, wnioskowała dla niego o karę dwunastu lat więzienia. Ostatecznie mężczyzna spędzi najbliższe cztery i pół roku za kratkami. Zatrzymany już od czerwca przebywał w areszcie.
– Krzysztof B. poza karą pozbawienia wolności otrzymał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Kara ma na celu wyeliminowanie z ruchu drogowego osób, które stwarzają niebezpieczeństwo dla innych. W tej sprawie, miało miejsce jedno z pierwszych zajęć pojazdu, narzędzia przestępstwa – mówi prokurator.
Ulica Energetyków to niebezpieczny odcinek. Od czasu gdy kilka lat temu położono tu nowy asfalt, kierowcy czują się jak na autostradzie.
Adrian Czarnota