Dobrem trzeba się dzielić
Brudne ściany starych bloków, wałęsające się psy, rozrzucone puszki po piwie i butelki, agresywne napisy sprejowców na murach, informacje o zatrzymaniu młodocianych członków gangu – to jeden z obrazów boguszowickiego osiedla. Ale jest też i drugi. Ludzi spieszących z pomocą, pomysłowych i przedsiębiorczych, którzy dla swojej osiedlowej społeczności są gotowi zrobić wiele i nie przejmują się krytyką ani negatwynymi opiniami. To właśnie dzięki takim ludziom dobrej woli w sercu dość ponurego, górniczego osiedla powstał Klub 17, który wspiera dzieci z rodzin potrzebujących pomocy. Klub założył Mariusz Wiśniewski, mieści się on w G 5. Ładnie utrzymane, kolorowe pokoje, kuchnia, łazienka to królestwo dla niespełna setki dzieci, które przychodzą tutaj na zajęcia. – Najpierw odbrabiają lekcje, potem mają czas na zabawę, rozrywkę, telewizję. O 16.00 samodzielnie przygotowują sobie podwieczorek – mówi Katarzyna Beszczyńska, wychowawczyni. Dodaje, że wychowawcy skupiają się głównie na wyrównywaniu szans edukacyjnych, pomocy dydaktycznej w odrabianiu lekcji oraz na zajęciach terapeutycznych. W Klubie 17 pracuje 7 wychowawców, pielęgniarka, księgowa, sprzątaczka, udzielają się tutaj także wolontariusze. – Mamy kilka zaprzyjaźnionych firm, m.in Opla z Gliwic oraz piekarnię Kristoff, które cały czas o nas pamiętają i nam pomagają – dodaje Katarzyna Beszczyńska.
Co mówią mieszkańcy Boguszowic, Osiedla o swojej dzielnicy.
Rozalia Bednarczyk
Przynam szczerze, że zakupy robię w dzień, ponieważ wieczorem po prostu boję się wyjść. Jest u nas bardzo niezbepiecznie. Co chwilę słyszymy o napadach i rozbojach. Z powodu tych wydarzeń nasze osiedle ma bardzo złą opinię. Niektórzy mieszkańcy nie płacą czynszu, na dodatek piją i niszczą wszystko dokoła. Przykro to powiedzieć, ale naprawdę wstyd mi za Boguszowice, bo przecież tutaj mieszkam.
Aniela Bednarczyk
Mieszkam tutaj od czterdziestu pięciu lat i niestety z roku na rok jest u nas coraz gorzej. Jak się przeprowadziliśmy tutaj, to było całkiem spokojne miejsce. A teraz jest tutaj okropnie. I co gorsza, bardzo niebezpiecznie. Chuligaństwo, wybryki i wandalizm na każdym kroku. Niedawno jedna ze starszych kobiet z naszego osiedla poszła po rentę na pocztę, to w biały dzień napadli ją i pobili. Czy to jest normalne życie? Czujemy się tutaj zagrożeni. Boimy się wyjść na ulicę wieczorem.
(izis)