Życie na szczycie
Arkadiusz Grządziel od lat należy do klubu wysokogórskiego w Jastrzębiu. Jego życiowa pasja to górska wspinaczka i trekking. Od kilkunastu lat wspina się latem i zimą w Tatrach i Alpach. Wspinał się w Kaukazie centralnym, Himalajach Gharwalu i w Andach. Zwykle na wysokość do 6 tysięcy metrów, ale ośmiotysięcznik kusił go od dawna. Teraz wreszcie te marzenia się spełniły. Z trzynastoosobowej grupy dziewięć osób weszło na szczyt, w tym Arek. Niestety, dla niego wyprawa zakończyła się niemal tragicznie. Do wysokości 7600 metrów czuł się dobrze, potem już było coraz gorzej. Razem z pozostałymi członkami ekipy miał bóle brzucha, wymioty i biegunkę, dokuczało im przeraźliwe zimno. Arek dodatkowo odmroził stopy, zrobiły się zakrzepy, które dostały się do płuc. – Wiedziałem, że jest źle, że muszę wracać jak najszybciej do kraju. Przyjechałem do Polski sześć dni wcześniej. Poszedłem do lekarza, 26 dni spędziłem w szpitalu. Teraz czuję się już dobrze, choć nadal przebywam na zwolnieniu lekarskim – mówi. Czy ta wyprawa zraziła go do gór? Wprost przeciwnie. Zastanawia się jedynie, jaki popełnił błąd i jakie wnioski należy wyciągnąć na przyszłość. – Już myślę o kolejnej dużej wyprawie. I być może znów będzie to ośmiotysięcznik – dodaje Arkadiusz Grządziel. Na zdjęciu Arek Grządziel (pierwszy od prawej) podczas wyprawy w Himalaje.
Pasja silniejsza niż strach
Co każe ludziom wspinać się na wysokość ośmiu tysięcy metrów nad poziomem morza, znosić przeraźliwe zimno, niewygody, ryzykować zdrowiem i życiem? Takich pytań nie zadaje sobie Arkadiusz Grządziel, himalaista z Rybnika. On po prostu wchodzi na najwyższe szczyty i mówi z zachwytem, że widoków, które zobaczył nie zapomni nigdy.
(mos)