„Działanie niepożądane”. Thriller, który dzieje się w Rybniku
Rybnik, Rydułtowy, Radlin, Gliwice. To miasta, w których Thomas Arnold osadził akcję swojej ostatniej książki „Działanie niepożądane”. Ponad 600-stronicowy thriller farmaceutyczny podbija serca czytelników, zyskując przy tym wysokie noty. Rozmawiamy z autorem książki.
Bohater powieści, właściciel kilku aptek z Rybnika, bywa m.in. w doskonale znanej księgarni Orbita. Mieszkanka osiedla Nowiny dokonuje makabrycznego odkrycia. Zaś tłem dla wartkiej akcji finałowych scen jest Zalew Rybnicki i jego okolice. Mieszkańcy regionu towarzyszą Adamowi Drzewickiemu, podążając w miejsca, które istnieją i zostały szczegółowo odwzorowane.
„Działanie niepożądane” to już trzynasta książka Thomasa Arnolda, który urodził się w Rybniku i mieszka w Rydułtowach. Z wykształcenia jest farmaceutą. Z główną postacią powieści łączy go jeszcze tylko jedno – obaj lubią pływać. Tu jednak porównania się kończą. Bohaterowie, jak podkreśla pisarz, żyją swoim życiem. A Thomas Arnold, żeby pisać, swoje życie zupełnie zmienił.
Chemia... do książek
Aby zmienić bieg spraw, wystarczy jedna decyzja. Ta historia jest tego doskonałym przykładem. Kiedy w pewne wakacyjne popołudnie Thomas Arnold stwierdził, że napisze książkę, bliscy zareagowali niedowierzaniem. Nawet założył się o to z żoną. Wygrał, bo już kolejnego dnia zabrał się do pracy, a po kilku miesiącach trzymał w dłoniach swoją pierwszą powieść.
– Szukałem czegoś odmiennego, odskoczni od pracy. Zawsze też miałem pragnienie, by zostać w jakiś sposób dobrze zapamiętanym. I tak zaczęło się pisanie – wspomina Thomas Arnold. Po kilku latach łączenia pracy w aptece z twórczością literacką, postawił kolejny ważny krok. – Zostałem wtedy kierownikiem apteki, to by mnie pochłonęło, musiałem zdecydować – mówi.
Wybór, choć dla Arnolda okazał się oczywisty, po raz kolejny zdumiał jego bliskich. Porzucić pewny fach, jakim jest farmacja, która obroni się w każdych czasach... dla pisania książek? Z tego przecież nie da się żyć. – Gdyby się nie dało, nie zdecydowałbym się na to – podkreśla nasz rozmówca, który od sześciu lat jest pełnoetatowym pisarzem.
Aby regularnie wydawać, trzeba systematycznie tworzyć. – To rutyna, ale dla mnie bardzo przyjemna. Do pracy potrzebuję jedynie ciszy i spokoju. O pomysły się nie martwię, bo mam ich dużo. Zazwyczaj rodzą się z wyprzedzeniem, postacie dojrzewają w myślach, układają się historie – wyjaśnia Arnold. Czasem jest ich tak wiele, że nie wszystkie mieszczą się w jednej książce, przechodzą do kolejnych.
Archeon – świat, który się rozwija
Pisarz z Rydułtów stworzył między innymi trzytomową sagę Archeonu, która zabiera czytelnika w zupełnie inną rzeczywistość. Stworzony przez niego świat zyskał szerokie grono entuzjastów. Dla zniecierpliwionych kolejnej części – a jednocześnie pierwszej nowej sagi – mamy dobre wiadomości. Jej publikacja jest zaplanowana na ten rok. Jak przyznaje Arnold, tworzenie światów to przygoda dla pisarza.
– Tworzysz swoje uniwersum. Religie, narody, nacje, mapy. W tym osadzasz historie. W Archeonie mamy ewolucję człowieka, mitologię, całą linię rodu, która ma 10 tysięcy lat, chociaż w trzech tomach tego uniwersum zawarte jest 10 lat. Kolejna będzie się działa około 20 – 30 lat archeońskich później. Nowa saga, ale z niektórymi bohaterami, których już znamy. To coś w stylu „Gry o tron” Martina, czyli bardzo naturalistycznie z elementami fantastyki na zupełnie nowych ziemiach – wyjawia autor.
Przyznaje, że jego marzeniem jest, by powstała gra tocząca się w Archeonie. I bajka animowana, bo w swojej twórczości Thomas Arnold dba o różne grupy czytelników, także tych najmłodszych.
Pisarza – farmaceuty recepta na sukces
Swoich sił w pisaniu próbuje wiele osób. Często jednak teksty lądują w szufladzie. Thomas Arnold zapytany o receptę na sukces szybko wymienia kolejne czynniki. – Determinacja, cierpliwość, pokora i wytrwałość. Jeżeli lubisz to co robisz, niekoniecznie kochasz, bo ja bardziej kocham ludzi niż rzeczy, to wtedy możesz to robić jak długo chcesz i robisz to z pasją. A każda rzecz robiona z pasją doprowadza do sukcesu. Fakt, że nie zawsze finansowego, ale to już zależy, jak kto rozumie sukces. Dla wielu osób to już samo wydanie książki, bez potrzeby zarabiania na niej. Oczywiście trzeba też jeszcze trochę odwagi, bo można długo pisać, a nigdy nic nie wydać. Nie wolno też się zrażać, a tak się dzieje, kiedy wydawnictwa odmawiają czy nie odpowiadają. A to nie znaczy, że te książki nie są dobre – mówi Thomas Arnold.
„Działanie niepożądane” podbija serca czytelników
W ostatnim czasie Thomas Arnold nawiązał współpracę z nowym wydawcą, G3. Jej owocem jest najnowsza książka thriller farmaceutyczny „Działanie niepożądane”. – Padła sugestia, by akcja toczyła się w Polsce. Trzeba zauważyć, że jesteśmy w takim momencie, że krajowi pisarze są częściej czytani niż zagraniczni – wyjaśnia pisarz. – Pomyślałem, dlaczego nie osadzić akcji w miejscach, w których żyję i mieszkam? To było z jednej strony ułatwienie, a z drugiej wyzwanie – trzeba zwracać uwagę na wiele szczegółów, bo wiem, że jak w książce napiszę, że na jakimś budynku jest kamera, to lokalny czytelnik może pójść i to sobie sprawdzić. Jeśli bohater przechodzi z basenu na przystanek przez remontowany plac w Radlinie, to rzeczywiście w tym czasie tak to wyglądało – przyznaje ze śmiechem Thomas Arnold.
– Miałem też lokalne wsparcie. Pracownicy komendy policji odpowiedzieli na kilka moich pytań, skorzystałem również z wiedzy mecenasa Izby Aptekarskiej. Musiałem się upewnić, jak pewne rzeczy wyglądają z perspektywy Izby, a jak z perspektywy właściciela. Pomagał mi również były szef – sprawdzaliśmy, czy policja może wkroczyć do apteki, czy ma prawo ją przeszukać, jakie wtedy należy zastosować procedury – mówi pisarz.
Przyznaje, że to najbardziej dojrzała książka z dotychczasowych. – Zagłębiamy się w relacje między synem i matką, jest trochę emocji, więc mamy odskocznię w stronę obyczaju, poruszony jest temat umierania. Pojawia się też policjant, ale celowo to nie on jest głównym bohaterem, to nie jest kryminał, a thriller farmaceutyczny. Chciałem pokazać, jak może wyglądać praca farmaceuty. Adam Drzewicki, właściciel kilku aptek, to człowiek twardo stąpający po ziemi. Facet jest ogarnięty, ma pieniądze, jakieś swoje inwestycje – zdradza nieco Thomas Arnold.
Nagłe zwroty akcji, ciekawe postacie, a przede wszystkim wspomniane już miejsce wydarzeń sprawiają, że powieść wciąga czytelnika. Przyznaje to również Jan Grzonka, właściciel księgarni Orbita. – To nie pierwszy raz, kiedy pojawiliśmy się w książce, ale muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie było tak szeroko. Jesteśmy bardzo wdzięczni naszemu Arniemu i jest nam niezwykle miło, tym bardziej, że to naprawdę dobra książka i mimo słabego sezonu – bo taki jest styczeń – sprzedaje się bardzo dobrze, spotyka się z dobrym odbiorem – podkreśla Jan Grzonka.
Plany na 2024
W planach na kolejne miesiące jest wydanie czwartego tomu Archeonu, jest pomysł na kolejny kryminał, w opracowaniu są książki dla dzieci. – Już są napisane, teraz się ilustrują – uchyla rąbka tajemnicy Thomas Arnold. Przygotowane zostaną również nowe wydawania wcześniejszych pozycji. Do tego jeszcze udział w targach książki. – A to miało być tylko hobby – stwierdza ze śmiechem pisarz.
(god)