Biogazownia i hektary fotowoltaiki w Lubomi? Niektórzy Mieszkańcy protestują
LUBOMIA 30 maja odbyła się w urzędzie gminy dyskusja publiczna, która dotyczyła projektu zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, mającego uwzględniać przekwalifikowanie gruntów związane z budową urządzeń fotowoltaicznych oraz biogazowni na terenie gminy. Uczestnicy nie kryli krytycznych uwag i zapowiadali protesty przeciwko pomysłom urzędników.
255 hektarów pod fotowoltaikę?
Podczas spotkania poruszone zostały dwa główne tematy. Pierwszym problemem była propozycja przekwalifikowania 255 ha gruntów rolnych w taki sposób, aby umożliwić zainstalowanie urządzeń fotowoltaicznych na tym terenie. Obecnie jest zainteresowanie inwestora na zainstalowanie takich urządzeń na obszarze około 100 hektarów.
– Nikt nie zmusi właściciela do takiej decyzji. Dajcie prawo temu właścicielowi, żeby sobie zdecydował. Jest to zwiększenie możliwości dla rolników, którzy w tej chwili dzierżawią grunty po cenach rolnych. Nie ukrywajmy, że dzierżawią wielkim gospodarzom. W związku z tym dajemy im tylko prawo tego czy chcą zawrzeć umowę z firmą energetyczną albo chcą dalej uprawiać to w sposób rolny – mówił wójt Burek, wskazując że panele być może byłyby również położone na hałdzie w Bukowie.
Brak zgody i zapowiedź protestów
Burek stwierdził, że każda grupa społeczna ma prawo mieć swoje żądanie i swoje pragnienia stwierdzając, że gmina musi umożliwić rozwój innych dziedzin. Nie można odbierać prawa mieszkańcom do realizacji takich inwestycji. Wójt uspokajał, że same zmiany w planie zagospodarowania nie mają związku czy taka inwestycja zostanie wykonana, zaś o wszystkim będzie decydować właściciel gruntów, z którym taka firma podpisze umowę.
– Nie mówmy o tym, że tu chcemy niszczyć rolnictwo. Chcemy dać możliwość tym właścicielom, którzy w tej chwili nic z tego nie mają żeby mogli zawrzeć takie umowy, ale nie każdy taką umowę zawrze, gdyż to musi być 3,5 ha gruntów w jednym kawałku – mówił wójt, stwierdzając, że następuje ogłupianie ludzi różnymi stwierdzeniami.
Niektórzy mieszkańcy stwierdzili, że nastąpi wzrost temperatury w części gminy o 2 procent, wskazywali również na problemy zwierząt oraz zagrożenie pożarowe. Wójt nie zgodził się z tą argumentacją. Uczestnicy zapowiedzieli, że sprawa nie zostanie zaakceptowana i odbędą się protesty oraz powiadomione zostaną organizacje ekologiczne.
Biogazownia w Lubomi, mieszkańcy „Paprotnika” przeciwko inwestycji
– Zarówno elektrownie fotowoltaiczne jak i biogazownie są to elementy nowej strategii pozyskiwania energii z odnawialnych źródeł energii – stwierdził wójt Burek, nawiązując do planowanej inwestycji.
Temat biogazowni poruszył szczególnie mieszkańców rejonu „Paprotnik”, którzy mają ok. 300 – 400 metrów do planowanej inwestycji. Głównym argumentem był uciążliwy zapach, który już teraz doskwiera mieszkańcom. Jak podkreślała Gizela Bizoń, opór mieszkańców jest związany z brakiem zaufania do firmy, która od wielu lat jest odpowiedzialna za nieprzyjemny zapach w tym rejonie. Uczestnicy podkreślali, że jest to również związane z wartością ich działek. Pani Bizoń podała przykład wycofywania się osób na zakup działek ze względu właśnie na tego typu warunki.
Wizyta radnych w biogazowni
Władze gminy wskazywały, że odbyło się wyjazdowej posiedzenie komisji w jednej z takich biogazowni, w której uczestniczyli radni i nie stwierdzili nic złego w działalności. Ta argumentacja rozwścieczyła mieszkańców obecnych na spotkaniu, którzy dopytywali kto zorganizował wyjazd i jaki udział w nim miała firma Ernestyna Janety (Zakład Rzeźniczo-Wędliniarski).
– Radni zrobili sobie wycieczkę do biogazowni bez mieszkańców. W pobliskim Brzeziu była podobna sytuacja, miał powstać zakład utylizacji plastiku i radny z tej miejscowości, pan Gawliczek zorganizował dwa autokary, zabrał ludzi z tego rejonu, gdzie miał powstać zakład i pojechał do Czech, aby mieszkańcy sobie mogli obejrzeć jak wygląda takie przedsiębiorstwo. Skutkiem tego był fakt, że nie wyrazili zgody na inwestycję. Decyzja mieszkańców została uszanowana i taki zakład nie powstał – mówi Nowinom Zygmunt Grzegorczyk.
Podczas spotkania padła również propozycja zorganizowania wyjazdu do biogazowni z udziałem zainteresowanych mieszkańców.
W jakim kierunku pójdzie rozwój gminy?
Wójt Burek wskazywał, że gmina musi się rozwijać i to jest jedna z form takiego rozwoju. Wskazując, że mieszkańcy chcą mieć kanalizację, drogi i zmodernizowane szkoły.
– Uważam, że jest możliwość rozwoju gminy w innym kierunku, np. rekreacyjnym – należy wykorzystać zespół przyrodniczo-rekreacyjny „Wielikąt”, obszar Natura 2000. Jest możliwość sprowadzenia przedsiębiorców, zachęcenia ich, na przykład obniżeniem podatku od nieruchomości, takie rozwiązania wprowadziły okoliczne miejscowości. Nie rozumiem argumentacji wójta i nie wiem czemu mieszkańcy Lubomi muszą koniecznie cierpieć ze względu na uciążliwości związane z jednym przedsiębiorcą, który tyle razy naruszył przepisy prawa i zaufanie społeczne. Tym bardziej, że kompleks ogromnych zbiorników fermentacyjnych będzie znajdował się w tak bliskiej odległości od zabudowań i szkoły. Budowa biogazowni zrujnuje obecny malowniczy krajobraz, natomiast wieża widokowa w Pogrzebieniu przestanie być atrakcją turystyczną. Teraz wszystko w rękach naszych radnych, wierzę w to, że nie dopuszczą do powstania kolejnej uciążliwej inwestycji – mówi Nowinom Elżbieta Pacholska.
Problem nieprzyjemnego zapachu
Podczas spotkania powrócił również temat nieprzyjemnego zapachu związanego z działalnością firmy i obaw, że w przypadku biogazowni będzie podobnie.
– Jeśli chodzi o rolnictwo to zawsze, niestety pewne uciążliwości występują. Jednak musimy mieć świadomość, że mieszkamy na wsi i pewne rzeczy są dozwolone. Z tego co mi tłumaczono, ta gnojowica jest używana do biogazowni i ona nie będzie używana w polu. I ten problem zniknie – mówił wójt Lubomi, podkreślając, że jest świadom uciążliwości obecnej sytuacji.
Komentarz inwestora
O komentarz poprosiliśmy inwestora – Zakład Rzeźniczo-Wędliniarski Enrestyna Janety.
– Plany budowy biogazowni są podyktowane koniecznością ograniczenia kosztów energii elektrycznej i cieplnej. Zapewni nam to stabilność na rynku w trudnych czasach z jakimi borykaja się obecnie rzemieślnicy (dla przypomnienia inwestor zatrudnia 240 pracowników z okolicznych miejscowości). Posiadając własne gospodarstwo i zakład przetwórczy mamy doskonałe warunki, aby taka biogazownia mogła powstać. Wychodząc naprzeciw problemom, jakie obecnie powstają, przy nawożeniu nawozami naturalnymi, biogazownia ograniczyłaby uciążliwości odorowe, jakie obecnie powstają przy rozlewaniu gnojowicy na polach, ponieważ najpierw byłaby przetworzona, a dopiero później trafiała na pole jako bezwonny poferment. Dodatkowo podczas spalania biogazu powstają ogromne ilości ciepła, które mogłyby być wykorzystane nie tylko na potrzeby zakładu, ale także do ogrzania szkoły podstawowej, przedszkola, domu nauczyciela i Urzędu Gminy. Dla przykładu możemy posłużyć się krajami zachodnimi, gdzie w co drugiej gminie znajduję się biogazownia – informuje inwestor w przesłanym do nas komunikacie.
Można zgłaszać uwagi
Zgodnie z ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym osoby prawne i fizyczne oraz jednostki organizacyjne nie posiadające osobowości prawnej mogą wnosić uwagi do projektu zmiany studium, które należy składać na piśmie do wójta gminy Lubomia. We wniosku powinny znaleźć się dane osoby zgłaszającej oraz informacja pozwalająca na identyfikację obszaru, którego dotyczy wniosek np. numer działki ewidencyjnej, nazwę i numer obrębu ewidencyjnego, numer ulicy, nazwę miejscowości. Uwagi można zgłaszać do 27 czerwca.
Fryderyk Kamczyk
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Gizelę Bizoń, byłą radną, która ostro protestowała na spotkaniu w urzednie gminy
– Panie redaktorze, pyta pan mnie o komentarz po spotkaniu, z którego wychodzimy. Był pan, to słyszał! Ja, emerytka przyszłam na spotkanie, na którym, jak wyczytałam na tablicy ogłoszeń urzędu gminy, można zgłaszać uwagi do wyłożonego projektu zmian Studium. Zmiany dotyczyły planu budowy biogazowni w bliskim sąsiedztwie Paprotnika (tak nazywana jest ta część wsi, w której mieszkam) jakieś 300 – 400 m w linii prostej od naszych domów. Inwestorem ma być przedsiębiorca, który działa w naszym sąsiedztwie od 20 lat. Powiem nie jest to miłe sąsiedztwo, bowiem przedsiębiorca (nie będę podawała nazwiska) „umila” mam życie przykrymi zapachami, wręcz smrodem. Jak pan słyszał redaktorze, zabrałam głos, że my mieszkańcy Paprotnika obawiamy się inwestora i jego przyszłej inwestycji.
Słyszał pan ton, jakim wójt rozmawiał z nami, mieszkańcami, wnoszącymi swoje uwagi! Ton był daleki od obiektywizmu, wręcz był stronniczy, ale niestety na naszą niekorzyść! Nie tego spodziewaliśmy się po urzędniku, który otrzymał nasz mandat zaufania w wyborach. Słyszał pan jak wójt nas pouczał, zrugał nas, dostaliśmy od niego taką połajankę, aż nam w pięty poszła! A przyszliśmy zgłosić nasze uwagi! Dowiedzieliśmy się, że blokujemy wszystkie inwestycje, że „najlepiej to budować jakąkolwiek infrastrukturę na księżycu”.
Mimo iż mam swoje lata, znowu się czegoś nauczyłam: zwykły szary człowiek nie znaczy nic wobec inwestora z zasobnym portfelem. Smutne, ale prawdziwe. Dowiedzieliśmy się, że odbyła się wyjazdowa komisja do biogazowni (niedaleko Opoczna) o identycznych parametrach, co planowana inwestycja w naszym sąsiedztwie. Na pytanie z sali kto organizował wyjazd? Padła odpowiedź – inwestor. Śmiech na sali.
Redaktorze, to tak, jakbym chciała zobaczyć ciężką pracę górnika podczas barbórkowego zjazdu w dół kopalni w wymiecionym i wybielonym chodniku. Moje pytanie czy był to wyjazd integracyjny dosłownie rozwścieczyło wójta. Nie wspomnę słów pouczenia jakie dostałam! Redaktorze, słyszał pan pytanie z sali czy wójt chciałby takiej inwestycji obok swojego miejsca zamieszkania? Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Teraz mam pytanie do naszych radnych, których my mieszkańcy obdarzyliśmy zaufaniem, że będą nas reprezentować: czy chcielibyście zamieszkać w sąsiedztwie takiej inwestycji? Miały być dziś wnoszone uwagi do projektu przyszłej inwestycji, my mieszkańcy Paprotnika mamy jedną uwagę NIE ZGADZAMY SIĘ na taką inwestycję, bo inwestor nie budzi naszego zaufania – mówi Nowinom Gizela Bizoń.