Nauczyciel wychowania przedszkolnego. Dlaczego mężczyzn na tym stanowisku jest tak mało?
Mężczyzna jako nauczyciel wychowania przedszkolnego wśród grona nauczycielek przedszkola to widok bardzo rzadki. Dlaczego mężczyźni „nie palą się” do pracy z najmłodszymi, choć nie ma co do tego żadnych przeciwwskazań i zakazów, a ich obecność w placówkach wniosłaby wiele korzyści?
Obecność zarówno mężczyzn jak i kobiet w przedszkolach, zajmujących się najmłodszymi to – potencjalnie – szereg korzyści w ich rozwoju.
– Przedszkole jako przestrzeń rozwoju dziecka wymaga dostarczenia małemu człowiekowi zrównoważonego wzorca socjokulturowego – mówił dr Kamil Wilk na konferencji naukowej „Po pierwsze człowiek – działania pomocowe i stymulujące rozwój w pedagogice” zorganizowanej 10 maja w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Wodzisławiu Śląskim. – Płeć w dzisiejszych czasach nie determinuje już przyszłości człowieka w taki sposób, w jaki miało to miejsce jeszcze całkiem niedawno temu. Są jednak takie obszary, w których widać, że feminizacja zawodu sięga prawie 100%. Statystyki mówią same za siebie. W 2007 roku mężczyźni stanowili zaledwie 0,26% czynnych zawodowo nauczycieli wychowania przedszkolnego (wg Raportu Zespołu ds. Analiz i Prognozowania Kadr Oświaty Nauczyciele kształcenia zintegrowanego i wychowania przedszkolnego w roku szkolnym 2007/2008). Aktualne dane (pozyskane z witryny dane.gov.pl) mówią o tym, iż daje się w tej kwestii zaobserwować delikatną tendencję wzrostową, bo w skali kraju procentowy udział mężczyzn zatrudnionych w tym zawodzie wynosi w bieżącym roku szkolnym 2,44% – dodał.
Co mógłby wnieść mężczyzna na stanowisku nauczyciela wychowania przedszkolnego? Między innymi równowagę.
– Mężczyznom przypisuje się cechy takie, jak: racjonalność, decyzyjność, samodzielność, niezależność, dominację i zdolność do logicznego myślenia. Kobietom z kolei: delikatność, empatię i opiekuńczość, a więc cechy stereotypowo utożsamiane z opieką nad najmłodszymi. A trzeba zauważyć, że wiele powszechnie przyjętych określeń nauczyciela przedszkola nie tylko wskazuje jednoznacznie na płeć podmiotu („przedszkolanka”, „wychowawczyni”), ale i nadmiernie akcentuje aspekt opiekuńczy tej pracy („opiekunka”) – komentuje pan Kamil. – Ta skrajna feminizacja zawodu wydaje się być po części konsekwencją głęboko zakorzenionej świadomości społeczności, takiej stereotypowej percepcji ról płciowych – dodaje.
Czy to głównie stereotypy stoją za tym, że mężczyzn w przedszkolach jest tak mało? Okazuje się, że – być może – nie tylko. Przyczyn jest prawdopodobnie co najmniej kilka. Po pierwsze, niski prestiż pracy dla mężczyzny, po drugie – niskie zarobki. Co jeszcze?
– Mężczyzna jako nauczyciel wychowania przedszkolnego postrzegany jest przez część społeczeństwa jako swego rodzaju „wybryk natury”. Mężczyźni nie decydują się na pracę w przedszkolach, bo – poza dość niskim uposażeniem – towarzyszy im obawa przed ośmieszeniem – mówi dr Wilk.
Czy obraz nauczyciela wychowania przedszkolnego łączy się w jakiś sposób z aktualnym obrazem ojca w domu?
– W chwili obecnej dokonują się pewne przemiany społeczne. Przede wszystkim odnoszę wrażenie, że znaczna część naszego społeczeństwa żyje w sposób zupełnie odmienny od tego, co ma na ustach – dlatego z jednej strony wszyscy głosimy pewne slogany o równości, równouprawnieniu i tolerancji, ale pokutują jeszcze przekonania, które wynosimy z patriarchalnego modelu rodziny – komentuje pan Kamil. – W mojej opinii są one widoczne, odczuwalne i obawiam się, że nieprędko przestaniemy je dostrzegać. Być może musi przeminąć kilka pokoleń… Musimy dać temu trochę czasu. Z drugiej strony trzeba edukować, wskazywać na pewne potrzeby socjalizacyjne dziecka. Pewne cechy, które stają się udziałem młodego pokolenia mężczyzn, a stereotypowo przypisywane były kobietom, np. niezdolność do dokonywania samodzielnych wyborów, swego rodzaju zniewieścienie czy niedojrzałość, mogą być wynikiem wielu czynników, w tym obserwowanego w ostatnich latach kryzysu pierwiastka męskiego w rodzinie, związanego m.in. ze zjawiskiem „eurosierotyzmu” (czyli sytuacji, w której tata pracuje za granicą, przysyła pieniądze i wraca na weekend, jednak nie funkcjonuje jako osoba wychowująca), ale też prawie stuprocentowej feminizacji oświaty, która w przedszkolach sięga niemal stu procent; w klasach 1 – 3 zdarzają się wprawdzie panowie, ale także jest ich mało – dodaje.
Z badań, które przeprowadził doktor Wilk wynika, że w 2010 roku w wybranych, dużych śląskich miastach (Mysłowice, Piekary Śląskie, Racibórz, Ruda Śląska, Rybnik, Świętochłowice i Tychy) na stanowisku nauczyciela wychowania przedszkolnego zatrudnionych było tylko czterech panów (w Mysłowicach 2, w Świętochłowicach 1 i w Tychach 1). Obecnie procentowy udział mężczyzn zatrudnionych w przedszkolach wynosi na Śląsku 2,11% (dane.gov.pl).
AgaKa