W polityce nadchodzi czas wielkiego zdziwienia
Szok to stan, którego doświadcza wielu kandydatów tuż po ogłoszeniu wyników wyborczych. Niektórzy nie potrafią z niego wyjść przez kilka lat.
Na szczęście władza nie jest wieczna i w demokratycznym systemie (pomimo wielu wad) istnieje coś takiego jak koniec kadencji, po której społeczeństwo może „podziękować” swoim przedstawicielom, wybierając innych. Jednak czas związany z wyborami zawsze wiąże się z pewnymi oczekiwaniami samych kandydatów. Jedni już dawno wszystko sobie poukładali (a przynajmniej tak im się wydaje), inni są tylko dla zapełnienia listy, ale czasem wygrywają (zupełnie przypadkiem). Czasem wielkie zdziwienie, którego doświadczają kandydaci po ogłoszeniu wyników wyborów jest pozytywne, bo ktoś nie przypuszczał, że uda się mu zostać posłem, radnym itd, ale często jest to szok negatywny, występujący po zwolnieniu przez społeczeństwo z funkcji.
Przykładowe zdziwienia polityczne
Największym chyba zdziwieniem i szokiem w pokomunistycznej Polsce była przegrana w 2015 roku ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Okazało się, że brak potrącenia zakonnicy w ciąży na pasach nie daje gwarancji zwycięstwa*. Część ekipy byłego prezydenta była tak mocno oderwana od rzeczywistości, że nie docierały do niej jasne i bardzo wyraźne sygnały płynące ze społeczeństwa, dotyczące owego kandydata i oceny rządów Platformy Obywatelskiej. Drugim zdziwieniem była przegrana PO w wyborach parlamentarnych, która nastąpiła później. Niektóre osoby do dziś nie potrafią zrozumieć tej sytuacji.
Kolejnym przykładem zdziwienia, tym razem w samorządzie lokalnym, było zwycięstwo Mieczysława Kiecy w wyborach, które odbyły się w Wodzisławiu Śląskim w 2006 roku. Zwaśnione grupy polityczne zwane przez złośliwych „wodzisławskimi plemionami” nie zauważyły, że pewne stowarzyszenie i związana z nim grupa osób ma zupełnie inną propozycję dla miasta, niż to co prezentowali poprzednicy. Kieca wygrał wybory, co – jak podkreślają jego ówcześni kompani – było naprawdę wielkim sukcesem.
Kiedyś w jednym z samorządów pewien niedoszły starosta przeżył szok, gdyż mając wszystko zapięte na ostatni guzik otworzył szampana dzień przed głosowaniem rady powiatu. Liczył, że „należna mu” funkcja jest pewna i nikt nie pokrzyżuje mu szyków. Jednak następnego dnia rada zmieniła decyzję, powierzając „stołek” komuś innemu. To był ogromny szok, ale człowiek przeżył tę sytuację... Podobnie jak społeczeństwo. Okazało się, że nic się nie zawaliło i wszystko dalej funkcjonowało. Złośliwi twierdzili, że lepiej.
Wybory przyniosą zdziwienie
Te sytuacje pokazują, że szok w polityce jest czymś zupełnie normalnym. Za chwilę nastąpi bardzo gorący okres kampanii parlamentarnej, a po niej wybory samorządowe planowane na 2024 rok. Zapewne wielu kandydatów doświadczy wielkiego zdziwienia...
Zdziwią się osoby, które przez cały okres swojej kadencji naprawdę coś robiły, nawet jeżeli wiele spraw im nie wyszło, to włożyły ogromny wysiłek. Dotyczy to parlamentarzystów, radnych, sołtysów itd. Ich działalność nie była wyłącznie PR-owa, ale realna. Zdziwią się jednak bardzo, gdyż część z nich nie zostanie dalej na stanowisku. Dlaczego tak się stanie? Zazwyczaj ktoś, kto potrafi coś zrobić i na dodatek dużo pracuje, siłą rzeczy zmienia rzeczywistość, która złożona jest z pewnych starych układów, różnych pociotków, właścicieli firm, byłych radnych, którzy od wielu lat współpracują z urzędem itd. Układy te mają swoje interesy i członkowie tego systemu chcą je utrzymać. Czasem jest to zupełnie niewidoczne. Dopiero po latach okazuje się, że szef firmy z odległej miejscowości ma to samo nazwisko, które nosiła żona jakiegoś wójta czy posła zanim za niego wyszła. Układ nie lubi zmian, dlatego zaangażuje wszystkie siły, wystawi innych ludzi, zrobi kampanię itd. Wszystko po to, aby się pozbyć niewygodnego działacza i by było tak jak dotychczas.
Drugi aspekt pracowitych polityków jest związany ze środowiskiem, z którego się wywodzą. Im mądrzejszy, sprawniejszy i pracowitszy, tym bardziej zawyża poziom i inni muszą coś robić, a to przeszkadza w sprawowaniu władzy, która lubi nudę. Źle jest jak nowicjusz potrafi, a stary polityczny wyga od 20 lat nie potrafi załatwić 15 krawężników. Trzeba się takiego nowicjusza szybko pozbyć i temu właśnie służą wybory. A zatem ekipa, do której należy taki poseł czy radny, robi wszystko by już więcej funkcji nie pełnił. Czasem jest to połączone z interesami.
Na szczęście są jeszcze inne zaskoczenia powyborcze. Nie brakuje szoku u osób, które przez 20 lat nic nie robiły (nie licząc załatwienia córce pracy w jakimś OPS-iec czy ZGM-ie) i dalej myślą, że społeczeństwo będzie się nabierać na ich gierki i bajki, które opowiadają na różnych zebraniach w OSP czy kole emerytów. Czasem mają już wszystko poukładane od kilku lat. Wiedzą co i jak, gdzie i kiedy, i tu nagle społeczeństwo dziękuje im za współpracę. Koledzy, z którymi kiedyś działali w PZPR-rze zmarli albo nie poszli na wybory i nastał szok. Czasem ktoś się ostatecznie wycofuje, rozumiejąc co się stało. Czasem ktoś próbuje się leczyć stwierdzeniami o sfałszowanych wyborach, które wygłasza na różnych spotkaniach. Co niektórzy mówią wprost, co sądzą o społeczeństwie, które nagle jest głupie w ich ocenie. Część z nich po prostu się kompromituje. Jednak decyzja społeczeństwa jest jasna.
Zaskoczenie społeczeństwa
Niestety ciągle jeszcze jest tak, że wielkie zdziwienie ogarnia również społeczeństwo, które po wyborach ciągle zadaje sobie pytanie: kto na niego (nią) znowu głosował, skoro tyle lat wszyscy go (ją) znają i to głównie z nieróbstwa. Jest jednak pozytywny element. Możemy nasze zdziwienie zmniejszyć, albo przynajmniej mieć czyste sumienie, że chcieliśmy to zrobić. Trzeba tylko iść na wybory i zagłosować na mądrego kandydata.
Fryderyk Kamczyk
* Słowa redaktora Adama Michnika skierowane do redaktora Tomasza Lisa wskazujące, że zwycięstwo Bronisława Komorowskiego jest pewne, zaś przegrana graniczy z niemożliwością.