Biblioteka to mój drugi dom
ROGÓW, GORZYCE W związku z obchodzonym tygodniem bibliotek rozmawiamy z panią Justyną Lazar, bibliotekarką z Rogowa o książkach, inicjatywach, pracy i duchu biblioteki.
– Kiedy związała się pani z rogowską biblioteką?
– Do pracy w bibliotece w Rogowie, która jest placówką centralną, zostałam przyjęta 15 lat temu. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Czwarta w moim życiu (mąż i dwójka dzieci byli wcześniej). Podobno ten, kto uwielbia swoją pracę, nie przepracuje ani jednego dnia. I tak od 15 lat jestem „bezrobotna”. Mam wrażenie, że po prostu żyję w dwóch domach, ale w różnych godzinach w ciągu doby.
– Co się zmieniło podczas tych piętnastu lat?
– Wbrew powszechnej opinii, biblioteka to bardzo dynamiczne miejsce. Przez te 15 lat pracy ciągle coś się działo i zmieniało. Kiedy się zatrudniałam, budynek i wystrój to był taki „późny Gomułka – wczesny Gierek”. Zarówno w centrali, jak i w naszych 4 filiach. Jak powszechnie wiadomo, na biblioteki nigdy nie ma pieniędzy, więc wszelkie zmiany, remonty i unowocześnienia przeprowadzaliśmy małymi kroczkami, a wiele z nich nawet we własnym zakresie. Dziś moje miejsce pracy i nasze filie nie przypominają już siebie sprzed 15 lat. Ale ciągle jest wygodnie, miło i sympatycznie. I o to chodzi, ponieważ na brak czytelników nie narzekamy.
– Czy ludzie czytają książki?
– Biblioteka to przede wszystkim książki. Zdziwiliby się Państwo, że w czasach mediów cyfrowych i wiecznie zabieganych ludzi, jest aż tylu miłośników papierowych lektur. Wielu z nas nie rozumie, że książka to nie tylko tekst. To inny świat, który ma także ciężar i zapach. Książkę czyta się nie tylko oczami, ale i nosem, rękami, czasem nawet nogą, która służy za podpórkę. Dzieci dosyć często postanawiają nawet książkę skosztować. Biblioteka powinna być przede wszystkim skarbnicą tych papierowych cegiełek, z których można budować własne wszechświaty. Można też wprowadzać nowe aktywności do bibliotek, aby przyciągnąć nowych czytelników, ale muszą one współgrać z jej działalnością podstawową. U nas na przykład powstała wystawa regionalna. Książki i kawał historii czują się ze sobą bardzo dobrze.
– Jakie jeszcze akcje robicie?
– My w Rogowie uwielbiamy aktywność. Ciągle odwiedzają nas klasy szkolne i przedszkolne. Dzieci czują się u nas bardzo dobrze i chętnie do nas wracają. Trochę brakuje nam koncertów i innych organizowanych spotkań z mieszkańcami gminy Gorzyce. Najpierw ograniczyła nas pandemia, potem powstała wystawa, która będzie stała kilka lat. Nie mamy obecnie miejsca, żeby zorganizować np. koncert jazzowy. Ale wszystko przed nami. Być może już niedługo zyskamy nowe miejsce i możliwości. Na razie o tym cicho sza, żeby nie zapeszyć. Obecnie żyjemy w świecie sztalug, które można postawić nawet w korytarzu i tam zaprezentować np. prace naszych milusińskich, pensjonariuszy WOLO i ZOL w Gorzycach lub lokalnych artystów, których mamy nader wielu. Oprócz wystaw i kiermaszów mamy jeszcze wiele innych, czasem jednorazowych, akcji, ale wymienianie ich bez tzw „zakosztowania” jest strasznie nudne. Tym trzeba żyć a nie pisać na kartce.
– W rogowskiej bibliotece można zobaczyć wystawę, na której zgromadziłyście ok 10 tys. starych przedmiotów. To ciekawa inicjatywa...
– W czasie tegorocznego Tygodnia Bibliotek, który jak zawsze przypada w maju, namawiamy wszystkich do odwiedzania targów staroci. I ratowania starych przedmiotów, w tym książek, komiksów, starych czasopism. Czasem można tam znaleźć prawdziwe perełki. Zakochajmy się w solidnej przeszłości i porzućmy jednorazowe współczesne gadżety. Zapraszamy też do odwiedzenia naszej wystawy. Nasza energia, działania i zawsze dobry humor przyciągają ludzi! Przyciąga ich także nasza sympatia do zwierząt. Do naszych bibliotek można wejść z pupilem prosto ze spaceru. Mamy jedną stałą „psią czytelniczkę”. Wabi się Czesia i jest wspaniałym owczarkiem niemieckim. Odwiedza nas regularnie ze swoją panią. Adoptowaliśmy już także wiele roślin doniczkowych, którym potem znajdujemy nowe domy. Taka postawa przyciąga wielu, jeśli wyczują, że nasza miłość do świata jest autentyczna. Choćbyśmy mieli stertę nowości wydawniczych i nie wiadomo jakie organizowali akcje, ludzi najbardziej do biblioteki zwabia nasz szeroki uśmiech i ta niedająca się opisać, magiczna atmosfera spokoju i dobrej energii. Dlatego na brak czytelników nie narzekamy. I nie tylko czytelników. U nas każdy jest mile widziany. Jesteśmy jak ta lipa Jana Kochanowskiego w Czarnolesie. Wystarczy przyjść i usiąść.
– Jak będzie się zmieniać czytelnictwo w przyszłości?
– Oczywiście czytelnictwo nie znajduje się już na takim poziomie, jak w czasach, kiedy nie było cyfrowych mediów. Lecz mimo wszystko jeszcze ma się bardzo dobrze. Ludzie zaczynają na powrót rozumieć, że książki rozwijają im mózgi… a Facebook niekoniecznie.
Trudno powiedzieć jaka czeka nas przyszłość. Z jednej strony cyfryzacja, z drugiej – powroty do tradycyjnych form czytania. Może jestem zacofana, ale nie potrafię sobie wyobrazić świata bez bibliotek. Spytałam ostatnio pewnego szewca, czy ma z czego żyć? A on mi na to :” Nie wyobraża sobie Pani, ile ludzi woli moje drogie, ale solidne buty na lata od tego szmelcu, który można kupić w sklepie od ręki. Nie umiem wyrobić się z robotą. Z głodu na pewno nie umrę.” Na tej podstawie wyobrażam sobie biblioteki przyszłości. Doinwestowane, zadbane, ciekawe, lecz zawsze tradycyjne miejsca – tak inne od wszechobecnego szmelcu.
Oprac. Fryderyk Kamczyk