Podróż przez wieki przez pryzmat ludzkich przeżyć. Oto opowieść o niezwykłym miejscu
WODZISŁAW ŚL. W tym miejscu historią pachnie nawet powietrze. Kiedyś w centralnym punkcie tego pagórka stał drewniany kościół. Wiele lat temu został przeniesiony do Jastrzębia-Zdroju i od lat służy mieszkańcom Osiedla Przyjaźń. Pozostał jednak cmentarz, który w wodzisławskiej dzielnicy Jedłownik wielu mieszkańców darzy szczególnym sentymentem. Należy do nich Katarzyna Bor, która napisała i wydała książkę „Milczący świadek”. Zabiera w niej czytelnika w podróż w czasie ponad tysiąc lat wstecz.
Kolorowe liście szeleszczą pod stopami, kiedy wchodzimy na jedłownicki, stary cmentarz. Wzgórze, na którym ulokowano kościółek i cmentarz, widziało już niejedno. Historię po prostu się tu czuje: betonowy obrys fundamentów drewnianego kościoła pozwala użyć wyobraźni i cofnąć się do czasów, kiedy mieszkańcy Jedłownika przez wiele wieków właśnie tu zanosili swoje modlitwy. To o tych ludziach i dawnych wydarzeniach pisze w swojej książce Katarzyna Bor.
Na co dzień jest nauczycielką religii w szkole w Jedłowniku. Z okien sali, w której prowadzi zajęcia, rozpościera się doskonały widok na stary cmentarz. – To miejsce mojego dzieciństwa, tutaj biegaliśmy z kolegami, czekając na lekcje religii w salce parafialnej, zbieraliśmy kasztany i żołędzie. To miejsce mówiło do mnie od zawsze – podkreśla Katarzyna Bor, którą do napisania książki zainspirowały obrazy Ludwika Konarzewskiego, zdobiące 70-letni, murowany już kościół parafialny. Drewniany, zabytkowy kościół po przeniesieniu do Jastrzębia-Zdroju w roku 1974 służy jastrzębskim parafianom do dzisiaj. Znajduje się przy ul. Ks. bpa Herberta Bednorza na terenie Osiedla Przyjaźń i nosi wezwanie św. Barbary i św. Józefa.
Inspirujące malowidła
Obrazy Konarzewskiego w kościele w Jedłowniku przedstawiają wydarzenia, które miały miejsce na tym właśnie wzgórzu: koniec kultu pogańskiego i chrystianizację metodiańską, powitanie minorytów – zakonników zdążających do założonego właśnie Wodzisławia, najazd czeskich rozbójników, pamiętne, tragiczne gradobicie z 19 czerwca 1848 roku, a wreszcie – poświęcenie nowego, murowanego kościoła, dziękczynnego votum za ocalenie wsi. Te historie i kilka innych, z akcją dziejącą się pomiędzy IX a połową XX wieku, znajdziemy właśnie w książce „Milczący świadek”. Fakty historyczne przeplatają się tu z fabularyzowanymi opowieściami, postaci historyczne z fikcyjnymi, ale osadzenie i trzon książki pozwalają na odkrycie wielu prawdziwych elementów z dziejów Jedłownika. – Opowieść zaczynamy w Tesalonikach, w Grecji, w roku 840. Poznajemy Cyryla i Metodego, późniejszych Apostołów Słowian, wędrujemy z nimi Szlakiem Bursztynowym na tajemniczą Północ, poznajemy w końcu ich uczniów, którzy podczas wyprawy misyjnej, po przeprawieniu się przez Odrę, Olzę i Leśnicę, trafiają właśnie tutaj, na jedłownickie wzgórze. Akcja sześciu kolejnych opowiadań dzieje się już w Jedłowniku, a częściowo także w Turzyczce, skąd zresztą pochodzę – wyjaśnia Katarzyna Bor.
Emocje i rozterki
Każde opowiadanie to historia, widziana i przeżywana przez wybraną postać, niekoniecznie pierwszoplanową, z obrazów Konarzewskiego, których reprodukcje dołączono do książki. Bohaterowie otrzymali imiona oraz kontekst materialny, nawiązujące do czasów, w których żyli. Jest wśród nich Cibora, która jako pierwsza przyjęła chrzest na jedłownickim wzgórzu, jest komes Gosław, czekający na minorytów, a także Honik, który, słuchając kazania św. Bonawentury, przemienia swoje życie. Dalej mamy Karolinę Rostkównę, Zefka Musioła i jego rodzinę, ale także księdza proboszcza Jana, postać historyczną z czasów strasznej epidemii w 1848 roku, proboszczów parafii z I połowy XX wieku. Każda z przytoczonych postaci przeżywa wydarzenia na swój sposób, budując atmosferę i wprowadzając czytelnika w swoje czasy. Autorka zadbała przy tym, aby wszystko zgadzało się osadzeniem historycznym, a co za tym idzie – z każdym elementem życia codziennego bohaterów.
Owoc ciekawości
„Dzisiaj to ja zabieram dzieci – moich uczniów – na stary cmentarz lub do kościoła, pod sześć tajemniczych obrazów, zwłaszcza pod ten, który jako pierwszy obudził moją wyobraźnię i do dziś nie daje mi spokoju. I ciągle jest we mnie ciekawość małej dziewczynki, która próbuje odgadnąć historie przedstawione na sześciu obrazach.” – pisze Katarzyna Bor w epilogu „Milczącego świadka”. Warto zanurzyć się w tę historię i cofnąć się do czasów dawnych i bliższych, które pamiętają jeszcze niektórzy z mieszkańców. Książkę można nabyć m.in. w parafii Matki Boskiej Wszechpośredniczki Łask i Św. Antoniego w Wodzisławiu Śląskim. Niedługo dostępna będzie także w kawiarnio-księgarniach „Niebo w Mieście” i „Jana 15”.
Szymon Kamczyk