Odpust w Pszowie. „Nie wiem, jaki był ten człowiek, który przemalował obraz jasnogórski. Ale pięknie, że to zrobił”
Wielu pielgrzymów przybyło 11 września do pszowskiej bazyliki na odpust parafialny. Sumę odpustową sprawował abp. Wiktor Skworc – metropolita katowicki. Kazanie wygłosił abp. koadiutor Adrian Galbas.
PSZÓW Od rana do Pszowa przybywali pielgrzymi z wielu miejscowości. Obecni byli wierni m.in. z: Rogowa, Wodzisławia Śl., Rybnika czy Brzezia. Pomimo deszczowej pogody wszyscy chcieli uczestniczyć w uroczystościach odpustowych. W tym roku dodatkowo obchodzony jest jubileusz 300-lecia sprowadzenia obrazu Matki Boskiej Uśmiechniętej do pszowskiego bazyliki. – Przybyliśmy z Brzezia i Pogrzebienia. Pielgrzymka liczy 150 osób. Jak co roku przybywamy na urodziny Matki Bożej po to, żeby podziękować Bogu, Matce Bożej za wszystko, co Bóg nam daje – mówi nam ks. Bogdan Rek, proboszcz parafii Świętych Apostołów Mateusza i Macieja w Brzeziu. Burmistrz Pszowa Czesław Krzystała w rozmowie z nami podkreślił, że odpust jest bardzo ważnym wydarzeniem dla miasta. – W tym roku obchodzimy wspaniały jubileusz 300-lecia sprowadzenia obrazu. Uroczystości potrwają przez cały rok – zapowiada.
Uroczystej sumie odpustowej przewodniczył metropolita katowicki
Mszę świętą poprzedziła modlitwa w bazylice z udziałem abp. Wiktora Skworca, abp. Adriana Galbasa. Obecni byli też biskupi pomocniczy Grzegorz Olszowski i Adam Włodarczyk oraz księża archidiecezji katowickiej. Na początku eucharystii głos zabrał proboszcz pszowskiej bazyliki ks. Andrzej Pyrsz, który powitał biskupów, gości i pielgrzymów. – Rokrocznie wrześniowy odpust ku czci narodzenia Najświętszej Maryi Panny gromadzi pszowskich parafian oraz pątników ziemi wodzisławskiej, rybnickiej, jastrzębskiej, raciborskiej i nie tylko. Jedni przybywają tu co roku, inni częściej, bo mieszkają blisko. Dziś przychodzimy w duchu szczególnego dziękczynienia, bo ten odpust rozpoczyna świętowanie jubileuszu 300 lat od wydarzenia, kiedy to nasi przodkowie przynieśli obraz z Jasnej Góry i potrwa do odpustu w przyszłym roku. Dziś możemy postawić sobie pytanie: jak wyglądałby dzisiaj Pszów, ta część Śląska, nasza ojcowizna, ale i nasz lokalny kościół gdyby przed trzema wiekami nie doszło do tego znaczącego w skutkach wydarzenia – mówił ks. Pyrsz.
Kazanie wygłosił arcybiskup koadiutor
Liturgii przewodniczył abp. Wiktor Skworc, zaś kazanie wygłosił abp. koadiutor Adrian Galbas. Podkreślił, że w Pszowie jest trzeci raz, ale sama miejscowość była mu bliska znacznie wcześniej poprzez poezję ks. Jerzego Szymika i klasztornego współbrata, a słynącego z wielkiej radości ducha. Abp Galbas na początku kazania odniósł się do Ewangelii dotyczącej powrotu syna marnotrawnego do domu Ojca, co było wydarzeniem bardzo radosnym. – Kościół jest piękny gdy ma radosne, pogodne i uśmiechnięte oblicze. Kiedy nigdy nie zamyka drzwi, kiedy nie czyni serc cierpkimi, nie narzeka, nie żywi urazy, nie jest rozgniewany, niecierpliwy i ponury, który nie cierpi na nostalgię za przeszłością – mówił ks. abp. Galbas przypominając słowa Papieża Franciszka wygłoszone podczas beatyfikacji Jana Pawła I. Arcybiskup przypomniał, że cierpienie jest ceną, jaką płacimy za miłość. Ale jak mówił, jest też prawdą, że miłość ofiarowuje nam bezinteresownie w darze radość. – Nie wiem, jaki był ten człowiek, który przemalował obraz jasnogórski. Dlaczego potrzebował uśmiechniętej. Czy sam był właśnie taki dotknięty przez dobroć Boga? Sam siebie odkrył jak owcę, która się zgubiła czy też pragnął taki być? Ale pięknie, że to zrobił – analizował w kontekście cudownego obrazu Galbas.
Niedzielne uroczystości zakończyły się nieszporami maryjnymi.
Fryderyk Kamczyk