RCK ma pękać w szwach od ludzi
RYDUŁTOWY Z początkiem czerwca stanowisko dyrektora Rydułtowskiego Centrum Kultury „Feniks” objęła Katarzyna Chwałek-Bednarczyk, której rydułtowikom zbytnio przedstawiać nie trzeba. Redakcja Nowin Wodzisławskich zapytała nową dyrektor o planowane rewolucje, nadchodzące Dni Rydułtów i potrzeby kulturalne miasta.
Szymon Kamczyk. – Zacznijmy od tych planowanych rewolucji.
Katarzyna Chwałek-Bednarczyk. – Jakie planowane rewolucje? Nic takiego nie planuję. Może lepiej zmiany, które są odpowiedzią na to, jak świat zmienił się w ciągu ostatnich dwóch lat.
– Przecież w Kornowacu też miała być ewolucja, a wyszła rewolucja. Sama tak powiedziałaś w wywiadzie dla naszych Nowin Raciborskich. Redaktor Dawid Machecki, by tego nie przekręcił. Czytałem!
– Zgadza się, ale tego nie planowałam. Najpierw poznawałam to miejsce, diagnozowałam zasoby i potrzeby domu kultury i lokalnej społeczności. W oparciu o to, były dopiero podejmowane konkretne decyzje. Jeśli takie działanie można nazwać rewolucją, to ją przeprowadziłam i na pewno przeprowadzę także w Rydułtowach.
– Dobra, wyjaśnijmy Czytelnikom, dlaczego my tak bezpośrednio, bez „pan” i „pani”. Znamy się przecież jeszcze z prehistorii w Nowinach. Ja wówczas pisałem dla Tygodnika Rybnickiego.
– Sprzedawałam reklamy w Nowinach i do głowy, by mi nie przyszło, że spotkamy się kiedyś w takich okolicznościach. Tak, to zamierzchła przeszłość. (śmiech)
– Wracając do rewolucji, już na wstępie, u progu spotkało mnie zaskoczenie. Nie musiałem dzwonić, aby wejść. To oznacza, że już się chyba rozgościłaś w tym domu (nawiązując do tytułu wywiadu „Wracam do domu” w NR).
– To jedna z moich pierwszych decyzji. Symbolicznie i realnie otworzyliśmy się dla wszystkich. Nie ma dzwonka, każdy może wejść do nas i poczuć się jak u siebie. Wracając jednak do tych rewolucji, to pracuję na tym, co zastałam i nie wprowadzam od razu nowych rzeczy, tylko najpierw obserwuję co się sprawdza, a co nie, kto chce działać nie tylko w budynku RCK, ale również poza nim, kto ma ciekawe pomysły, chce współpracować. Kogo mogę wciągnąć w swoją kulturalną i artystyczną sieć powiązań. Drugą nowością jest likwidacja formalnego biura dyrektora. Dotychczasowe biuro zmieniłam na „pokój zwierzeń” czyli wspólną przestrzeń, gdzie można porozmawiać na osobności, albo popracować w spokoju. Przez wiele lat pracowałam w instytucjach kultury jako instruktor albo pracownik merytoryczny, dlatego dla mnie najważniejszy jest bezpośredni kontakt ze współpracownikami: wymiana informacji, myśli. Wolę być bliżej nich, a nie zamykać się w gabinecie. Praca w kulturze to przecież praca na żywym organizmie.
– Jak rozumieć „pokój zwierzeń”?
– Od pierwszych dni tutaj, spotykam się z każdą osobą i rozmawiam o tym, jak ludzie, którzy pracują tu już długie lata, widzą RCK. Jakie mają pomysły na to miejsce? Może widzą potrzebę zmian? Na początku śmiałam się, że zapraszam do pokoju zwierzeń, ale ta nazwa jakoś tak się przyjęła. To wspólna przestrzeń, gdzie możemy pogadać.
– Trochę trudno zaczynać robotę jako szef w środku roku budżetowego, kiedy pewnie wszystko już zaplanowane?
– Zaplanowane imprezy oczywiście się odbędą, jednak Burmistrz Marcin Połomski dał mi dużą swobodę działania i myślę, że starczy przestrzeni i budżetu na dołożenie swoich „trzech groszy”. Trafiłam tutaj jednak w najciekawszym okresie, bo przed Dniami Rydułtów, które nie były zaplanowane i całe szczęście, bo w tym roku będą inne niż dotychczas.
– Mówiłem, rewolucja!
– Nazywaj jak chcesz, ale wierzę, że się spodoba. Nie będzie jednej masowej imprezy, tylko pięć mniejszych wydarzeń, skierowanych pod konkretne grupy odbiorców, bo kultura powinna być szyta na miarę. Każdy z mieszkańców Rydułtów ma inne potrzeby i jedną imprezą się tego nie zaspokoi. W związku z tym od 24 do 28 sierpnia możemy spodziewać się serii eventów z okazji „Dnia Rydułtów” w różnych atrakcyjnych przestrzeniach miasta. W środę 24 sierpnia wkraczamy na teren parku sensorycznego ROSA, gdzie robimy imprezę dla „najnajów”, czyli najmłodszych mieszkańców poniżej 5. roku życia oraz ich rodziców. Będą dedykowane dla nich spektakle, Parkatroniki (specjalne pudełka, w które patrzą dzieci, a w środku dzieją się cuda animowane przez aktora), animacje i warsztaty z masami plastycznymi. Następnego dnia przenosimy się do parku RAFA. Jak RAFA to skojarzenie z piratami, więc będzie piracko dla dzieci przedszkolnych, szkolnych i ich rodziców. Będą animacje i warsztaty w marinistycznym klimacie, piracka fotobudka i spektakl piracki. Pagórek wykorzystamy jako wielką wodną ślizgawkę, a finałem będzie wielka bitwa wodna z tysiącami balonów!
– Brzmi zachęcająco, szczególnie w takie upały.
– Będzie to coś nietuzinkowego, ale bardzo integrującego. W kolejnym dniu czyli w piątek 26 sierpnia spotkamy się przed biblioteką na „Festiwalu Stowarzyszeń” i mogę zdradzić, że z okazji 30-lecia Miasta Rydułtowy impreza odbędzie się w klimacie lat 90. Sobota 27 sierpnia dedykowana jest dla starszej młodzieży i dorosłych. W programie wydarzenia planowanego na terenie rekreacyjnym przy RCK jest m.in. Silent Disco, czyli dyskoteka w słuchawkach z trzema DJ-ami, pokaz ognia, pokaz wizualizacji laserowych i kino plenerowe. Planujemy również festiwal holi i strefę relaksu z leżakami przy tężni.
– W takim razie, co w niedzielę?
– Nieco się wyciszymy po tej sobotniej imprezie, bo w RCK „Feniks” odbędzie się Festiwal Gier Planszowych. Okazało się, że w Rydułtowach mamy sporo pasjonatów, którzy tworzą własną grupę. Zgłosili się do nas i zarazili nas swoją pasją, bo gry planszowe są idealnym pomysłem na odciągnięcie dzieciaków od komórek i komputera. Postanowiliśmy iść za ciosem i włączyć planszówki w Dni Rydułtów. Jeśli to się uda, taki festiwal chcielibyśmy organizować cyklicznie.
– O gustach nie dyskutujmy, ale nie boisz się krytyki za taką zmianę dni miasta?
– Myślę, że nie we wszystkie gusta trafimy, ale mogę z pełną stanowczością powiedzieć, że w tym roku dosłownie każdy znajdzie coś dla siebie.
– Jakie jeszcze nowości? Dobra, już nie mówię „rewolucje”…
– Na pewno chciałabym rozbudować strefę zajęć. W pierwszy weekend września będziemy organizować dni otwarte, w trakcie których będzie można spróbować wszystkich zajęć, a potem dopiero podjąć decyzję o zapisie. Będziemy działać także teatralnie, w planach są spektakle i warsztaty. Jestem bardzo nastawiona na misję domu kultury jako instytucji edukującej, otwartej dla każdego i przede wszystkim mam ogromną chęć zaktywizować młodzież. To grupa, która w domach kultury w skali ogólnopolskiej nie pojawia się prawie w ogóle.
– Ale znów nie zakłamujmy faktów, weźmy takie zajęcia taneczne w RCK. Przecież tam młodzieży jest bez liku!
– Oczywiście, RCK tańcem stoi, przede wszystkim dzięki naszej „Malinie” (Agnieszce Malinowskiej). Ale nie oszukujmy się, że cała rydułtowska młodzież tańczy. Niezwykle ważne dla mnie jest zapewnienie dedykowanej młodzieży przestrzeni do spotkań, bo ta grupa wiekowa, oprócz szkoły nie ma się gdzie spotykać. Stworzenie przestrzeni, która nie kładzie nacisku na naukę konkretnych umiejętności, ale jest przestrzenią relaksu. Przestrzeni tworzonej przez nich i dla nich, w której to oni mają wpływ na to co się dzieje, a dorosły nie jest instruktorem czy nauczycielem, ale towarzyszem. Przestrzeni, gdzie będzie można wsłuchać się w ich faktyczne potrzeby.
– To czego potrzebują? Miejsca?
– Raczej inwestowania w przyszłość, a młodzież jest jedną z tych inwestycji. Jeśli nie nauczymy dzieci i młodzieży przychodzenia do domu kultury, za 20 lat będziemy mogli go sobie zamknąć. Mój pierwszy cel jest taki, aby nasz RCK pękał w szwach od ludzi w różnym wieku. Tak na zajęciach, jak i na imprezach, spotkaniach czy wernisażach. Na pierwszym planie chcę również postawić dziedzictwo lokalne, pokazać specyfikę Rydułtów, wyjątkowość tego miejsca i wokół tej osi budować wydarzenia kulturalne. Mieszkańcy muszą zobaczyć, ile cudownych rzeczy to miasto ma do zaoferowania.
– W ostatnim wywiadzie padło, że taka mała społeczność jak Kornowac organizuje się sama. Wydaje mi się jednak, że Rydułtowy to inna bajka: miasto, osiedla bloków, teren nieodłącznie związany z kopalnią. Czy tu nie będzie trudniej dotrzeć do odbiorcy?
– Łatwo nigdy nie jest. W Rydułtowach jest mnóstwo prężnie działających stowarzyszeń i lokalnych liderów. RCK musi jednak odwrócić wektor dotychczasowego działania, bo dom kultury nie powinien starać się usilnie zaprosić mieszkańców w swoje progi i narzucać swojej wizji, tylko wyjść także do nich i posłuchać tego, co sami mieszkańcy mają do powiedzenia. To proces, który jednak przynosi wiele dobrego i sprawia, że instytucja kultury staje się dobrem wspólnym. W związku z tym w sierpniu chcemy ogłosić nabór zajęć, tzn. mieszkańcy będą mogli zgłosić swoje pomysły na zajęcia, warsztaty, animacje, które potem sami lub przy naszym wsparciu będą mogli zrealizować.
– Słyszałem taką opinię o Katarzynie Chwałek-Bednarczyk, według której jest osobą empatyczną, ale niezwykle wymagającą i czasem bezkompromisową. Zgodzisz się?
– Czyja to opinia? Kto to powiedział?
– Nie zdradzam informatorów.
– Empatyczna? Owszem. Wymagająca? Być może. Wymagam dużo od siebie i to przekłada się na innych. Bezkompromisowa? Kiedyś byłam, teraz tylko czasem. Kiedy wierzę w dany projekt i słuszność danych działań, zwłaszcza jeśli chodzi o teatr, nie uznaję kompromisów.
– Ta rozmowa i tak zejdzie na temat teatru, więc zapytam od razu, co dalej z SAFO? To już ogólnopolska marka.
– Tak, SAFO jest rozpoznawalne i bardzo wiele osiągnęło. Ostatnio przez moją pracę zawodową w Kornowacu trochę zaniedbałam scenę, chociaż udało nam się zrobić w zeszłym roku premierę spektaklu o kinderlagrze w Pogrzebieniu „Uciekaj myszko”. Jesteśmy w takim miejscu, że metody, znajomości i wypracowane przez nas możliwości mogą służyć do wspierania rydułtowskiej instytucji. W niedalekiej przyszłości widzę RCK jako centrum rozwoju teatralnego. Miejsca pod patronatem Teatru SAFO, gdzie można organizować np. teatralne kursy mistrzowskie. Chciałabym wyjść z ofertą, która podnosi kompetencję instruktorów pracujących z dziećmi i młodzieżą w swoich teatrach. Widzę też u nas przestrzeń dla spotkań teatrów amatorskich.
– W tej kwestii będziesz bezkompromisowa...
– Gadaj, kto Ci to powiedział!?
– Kto tu zadaje pytania? Kontynuuj.
– Chciałabym, aby lokalne teatry amatorskie stworzyły jedną sieć. Marzy mi się aby teatry zapraszały się nawzajem do swoich ośrodków, promowały swoją działalność, organizowały wspólne teatralne wydarzenia i działania edukacyjne, po prostu zwyczajnie wspierały w swoich działaniach.
– Muszę zapytać, czy będziesz czerpać z dorobku poprzedniczki? Przecież od lat współpracowałyście z Janiną Chlebik-Turek?
– Dzięki niej tu jestem. Kiedy 12 lat temu, kiedy szukałam pracy, a moją ogromną pasją był teatr, była jedynym dyrektorem, który przyjął mnie pod swoje skrzydła. Byłam wówczas w wielu instytucjach, ale to w Rydułtowach znalazłam azyl. Myślę, że absolutnie nie będę przekreślała jej dokonań i wszelkich wypracowanych przez nią dobrych praktyk. Mam jednak własną wizję tego miejsca.
– Dziękuję za rozmowę i zatem życzę udanych rewolucji!
– Dziękuję. Nie powiesz mi, kto Ci to o mnie powiedział?