Rząd kupuje sobie czas, podpinając kroplówkę do kopalń
Z posłem Krzysztofem Gadowskim rozmawiamy o trudnej sytuacji spółek górniczych, ich nie do końca realizowanej restrukturyzacji i odrzuceniu w senacie ustawy o funkcjonowaniu górnictwa.
Szymon Kamczyk. – Proces likwidacji górnictwa jest realizowany, jednak górnicy i związkowcy stale upominają się o podwyżki. Niedawno w PGG, ostatnio także w JSW. Czy nie uważa Pan, że kontynuowane akcje protestacyjne i walka o podwyżki – mimo niewydolności finansowej niektórych spółek – zakończy się weryfikacją terminów likwidacji kopalni i ich przyśpieszeniem?
Krzysztof Gadowski. – Nic dziwnego, skoro w Polsce zapanowała drożyzna, a inflacja bije kolejne rekordy. Górnicy, podobnie jak to robią pracownicy innych branż, domagają się podwyżek. Nie chcą tracić na sile nabywczej swoich wynagrodzeń. Do tego dochodzi chaos i zamieszanie z „Polskim Ładem”. Kiedy podpisywali w mają ubiegłego roku Umowę Społeczną z rządem, przedstawiono im planowaną inflację w 2022r. na poziomie ok. 3 proc. Dlatego przyjęli z dobrodziejstwem zapisy w tym porozumieniu gwarantujące im podwyżkę w wysokości 3,8 proc. Już po raz kolejny zostali oszukani przez ten rząd. Dziwi się pan, że górnicy straszą strajkiem?
Branża generuje straty, nie od dziś. PiS nie potrafi sobie z tym poradzić, nie sprawdza się sterowanie ręczne i na stałe podłączona kroplówka z budżetu państwa. Polska Grupa Górnicza grozi upadłość, jeśli Komisja Europejska nie wyrazi zgody na pomoc publiczną państwa. Wtedy proces restrukturyzacji tego sektora na pewno przyspieszy. Rząd do dziś ociąga się ze złożeniem wniosku o notyfikację. Mimo, że w sejmie została przyjęta kolejna ustawa gwarantująca finansowe wsparcie przez 10 kolejnych lat dla górnictwa w wysokości ponad 31 mld zł. (w tym na redukcję wydobycia), nie ma gwarancji, że pieniądze te trafią do branży bez zgody UE.
– Jakiego rzędu środki będą przeznaczone na dopłaty do redukcji wydobycia w tym roku?
– Łącznie dla Polskiej Grupy Górniczej, Węglokoksu i Tauronu Wydobycie tylko w tym roku wsparcie będzie wynosić ponad 6,092 mld zł. To środki, jak podaje Ministerstwo Aktywów Państwowych przeznaczone są na redukcję zdolności produkcyjnych w poszczególnych kopalniach. Najwięcej z tej puli ma trafić do PGG – ponad 5 mld zł. Węglokoks otrzyma 176 mln zł, a Tauron Wydobycie ponad 911 mln. Do tego trzeba dodać zawieszenie i umorzenie zobowiązań wobec ZUS na 819 mln zł dla PGG, a także pożyczki z Polskiego Funduszu Rozwoju w wysokości 1 mld zł. Te spółki górnicze będą również zwolnione z podatku CIT i Funduszu Likwidacji Kopalń, a to kwota 626 mln zł.
– W jednym z wywiadów stwierdził pan, że podłączanie „kroplówki” ze Skarbu Państwa dla nierentownych zakładów nie przyniesie nic dobrego. Czy pana zdaniem dokładanie do górnictwa tych miliardów przyniesie negatywne skutki?
– Dosypuje się pieniędzy na likwidację kopalń, ograniczenie kosztów wydobycia, podwyżki uposażenia, a z drugiej strony brakuje zdecydowanych działań ze strony Ministerstwa Aktywów Państwowych. Rząd w dalszym ciągu kupuje sobie czas do kolejnych wyborów, za pieniądze Polaków. Mimo, że w 2021 roku cena węgla poszybowała z 66 dolarów do ponad 200 dolarów za tonę, a zapotrzebowanie na węgiel rośnie, branża nie potrafi przekuć tego na sukces ekonomiczny. W dalszym ciągu importujemy węgiel z zagranicy, za 9 miesięcy ub. było to ponad 9 mln ton. Rząd uzależnił nas już od rosyjskiego węgla. Przypominam, że w latach 2016 – 2020 sprowadzono do Polski ponad 70 mln ton węgla (głównie z Rosji), za ponad 20 mld zł. Można powiedzieć, że wspieraliśmy rosyjską gospodarkę i rosyjskie miejsca pracy, co w obecnej sytuacji jest ponurym żartem. Rząd działa w wielki chaosie, odbija się od ściany do ściany, brakuje jakiejkolwiek strategii dla branży. Wiceministrów od górnictwa zmienia się jak rękawiczki, podobnie jest z członkami zarządów spółek węglowych – czy to normalne? Czy uważa Pan to za racjonalne działanie rządu?
– Dlatego senat odrzucił zmiany w ustawie o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego?
– Senat zdecydował się na odrzucenie projektu ustawy, ponieważ rząd nie uzyskał jeszcze notyfikacji Komisji Europejski. Do dnia dzisiejszego (jak się okazuje) jeszcze nie złożono stosownych dokumentów do UE. Zgodnie ze stanowiskiem senatu przestrzeganie wymogów dotyczących notyfikacji, wynikających z przepisów prawa pierwotnego UE, ma zasadnicze znaczenie dla udzielenia pomocy publicznej przez państwo. Pomoc ta ma polegać m.in. na udzieleniu dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych przedsiębiorstw górniczych, niestety propozycja przedstawiona przez rząd Senatowi rozmija się z tymi założeniami. Spójrzmy na przykład na obecny rok – kopalnia Piast, której wydobycie ma zwiększyć się o 150 tys. ton, ma otrzymać dofinansowanie w wysokości 454 mln zł. Kopalnia ROW (wydobywająca ponad 8,630 mln ton węgla) ograniczając produkcję zaledwie o 30 tys. ton. ma otrzymać pond 1,546 mld zł. Podsumowując, w 2022 roku kopalnie mają ograniczyć wydobycie łącznie o 1,393 mln ton, na co mają otrzymać 6,09 mld zł.
– Nie ulega jednak wątpliwości, że coś z tym trzeba zrobić. Dokładać, czy nie?
– Nie ma wątpliwości, że redukcja wydobycia i zamykanie kopalń, co już uzgodniono w tzw. umowie społecznej, będą wymagać dużych nakładów finansowych. Z tym dziś już chyba nikt nie polemizuje. Konkretne szacunki i środki finansowe potrzebne do przeprowadzenia tego procesu transformacji powinny być już, co najmniej dwa lata temu przedstawione do zatwierdzenia, nie tylko tu w parlamencie, ale również na forum UE. Pozwoli to domagać się dużo większych środków z UE na przeprowadzenie tego procesu. Była przecież szansa, której nie wykorzystał rząd przy tworzeniu nowej, siedmioletniej perspektywy budżetowej Unii. Przecież nie do wszystkiego muszą dopłacać Polacy z własnej kieszeni. To skandal, że do dnia dzisiejszego rząd nie złożył wniosku do Komisji Europejskiej, o zgodę na pomoc publiczną. Jak słyszymy środki te z budżetu państwa zostały już uruchomione, czy to odpowiedzialne? Znamy przecież już takie przykłady, kiedy pomoc publiczna nieuzgodniona z KE musiała być zwracana i doprowadziło to do wielkiej tragedii ludzi i upadku tych przedsiębiorstw, tak było w przypadku stoczni.
Nie może być tak, że niektóre spółki skarbu państwa nie radzące sobie w dłuższym okresie czasu na rynku, otrzymują cały czas kroplówkę z publicznych pieniędzy, bez jasnego planu restrukturyzacji, czy strategii wyjścia z kryzysu.
– A co z transformacją terenów pogórniczych, przecież żywo dyskutowaliście nad tym tematem niedawno w Jastrzębiu?
– Bulwersuje mnie także to i cały czas podkreślam to w sejmie, że rząd marnuje czas, nie przygotował żadnych konkretnych strategii dotyczących budowy nowych zakładów pracy na terenach po zamykanych kopalniach. Nie wskazał konkretnych podmiotów (np. Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej) i odpowiedniej wysokości środków finansowych na przeprowadzenie tego procesu. Dziś powinniśmy myśleć nad stworzeniem nowych miejsc pracy i bezpiecznej przyszłości dla naszych dzieci i wnuków.
Mimo, że w 2021 roku cena węgla poszybowała z 66 dolarów do ponad 200 dolarów za tonę, a zapotrzebowanie na węgiel rośnie, branża nie potrafi przekuć tego na sukces ekonomiczny. W dalszym ciągu importujemy węgiel z zagranicy, za 9 miesięcy ub. było to ponad 9 mln ton.
Krzysztof Gadowski