Obrażał i wyzywał lekarzy w internecie. Dyrektor Kowalik mówi „dość” i zgłasza sprawę do prokuratury
– Dziecko miało silny atak anafilaktyczny. Nie dostało żadnej pomocy – uważa rodzic i mieszkaniec naszego regionu. Dyrektor szpitala, do którego trafiło dziecko, odpiera zarzuty i mówi: personel lekarski i pielęgniarski nie naraził zdrowia ani życia dziewczynki.
POWIAT 20 grudnia zeszłego roku. Mieszkaniec Rydułtów zgłosił się do nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej Szpitala w Rydułtowach z kilkuletnią córką. Jego zdaniem miała ona silny wstrząs anafilaktyczny i domagał się podania odpowiedniego zastrzyku z lekiem. Lekarze byli jednak innego zdania. Ich reakcja zaowocowała ogromnym wzburzeniem rodzica, który upust swoim emocjom dał w mediach społecznościowych. – Nikt nie ma prawa kogokolwiek obrażać i wyzywać. Reagujemy i będziemy reagować na takie sytuacje stanowczo – komentuje całą sprawę Krzysztof Kowalik, dyrektor Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (PPZOZ) w Rydułtowach i Wodzisławiu Śl.
Bulwersujące posty
Sprawa po raz pierwszy ujrzała światło dzienne 8 stycznia. Do sprawy wrócił m.in. wpisem z 21 stycznia. Rydułtowianin na swoim profilu w mediach społecznościowych w pierwszym poście opisał wydarzenia z grudnia. „Dziecko miało silny atak anafilaktyczny. Nie dostało żadnej pomocy” – brzmi fragment postu. Dalej czytamy, że zdaniem ojca dziewczynka powinna dostać zastrzyk z lekarstwem, zamiast tego personel medyczny szpitala chciał jej wykonać test na koronawirusa. „Mocna reakcja alergiczna patrz wysypka w 90% poprzedza atak anafilaktyczny” – podkreślał w mediach społecznościowych, argumentując tym swoje stanowisko. „Odmówiliśmy testu, na który trzeba by było czekać 25 min” – dalej czytamy. Następnie dowiadujemy się, że rodzice kilkulatki ze szpitala w Rydułtowach zabrali ją w „inne miejsce, gdzie podano jej zastrzyk, o który nalegali”.
W udostępnionych postach mieszkaniec Rydułtów wprost oskarża wodzisławsko-rydułtowską lecznicę o nieudzielenie córce pomocy. Wymienił w nich także z imienia i nazwiska kilku lekarzy, których określił zwyrodnialcami i szaleńcami. „Dla nich nie jest ważne ratowanie dzieci dla nich jest ważne testowanie i kasowanie kasy” – pisał w mediach społecznościowych 8 stycznia rydułtowianin. Post ojca kilkulatki był gorąco komentowany przez internautów. Sam zainteresowany wzywał w nich do podania adresów lekarzy, aby pikietować pod ich domami. Komentarz zilustrował zdjęciem obozu Auschwitz-Birkenau oraz zaproponował, że w celach edukacyjnych opłaci lekarzom wyjazd w to miejsce.
Stanowisko szpitala
Dyrektor PPZOZ-u Krzysztof Kowalik po konsultacji z lekarzem kierującym oddziałem pediatrycznym w Rydułtowach ustosunkowuje się do sprawy. Potwierdza, że 20 grudnia żona mieszkańca Rydułtów zgłosiła się z córką do nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w Rydułtowach. Powodem wizyty była nasilona reakcja alergiczna. Dziewczynka została skierowana na pediatryczną izbę przyjęć. W wyniku udzielonych jej świadczeń medycznych stwierdzono przyjęcie jej na oddział. – Zgodnie z obowiązującymi na izbie przyjęć zasadami, przed rozpoczęciem hospitalizacji konieczne jest wykonanie pacjentowi testu na obecność koronawirusa – wyjaśnia dyrektor Kowalik. Dodaje, że rodzice dziewczynki nie wyrazili zgody na jego wykonanie.
– Lekarze postąpili zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa oraz aktualną wiedzą medyczną. Personel lekarski i pielęgniarski nie naraził zdrowia ani życia dziewczynki – podkreśla szef wodzisławsko-rydułtowskiego szpitala. Dodaje, że wbrew twierdzeniom ojca dziewczynki, nie miała ona reakcji anafilaktycznej, a nasiloną reakcję alergiczną, która nie stanowiła jednak zagrożenia jej życia. – W przypadku, gdy na Izbę Przyjęć zgłasza się pacjent z zagrożeniem życia, pomijane są procedury i pacjent udaje się natychmiast na oddział, celem udzielenia pilnej pomocy, a następnie uzupełniana jest dokumentacja medyczna oraz procedury, które wcześniej można było pominąć – podkreśla Krzysztof Kowalik. Zwraca także uwagę, że na podstawie stanowiska Rady Medycznej z 16 listopada 2021 r., mając na uwadze zdrowie i życie innych pacjentów, a także personelu medycznego, wszyscy pacjenci przyjmowani do hospitalizacji są poddawani testowi na obecność koronawirusa.
Na hejt nie ma zgody
O sprawie dyskutowano także podczas styczniowej sesji rady powiatu wodzisławskiego. – Niepokoi mnie sytuacja w mediach społecznościowych, która nasiliła się w ostatnim czasie, a która dotyczy publicznego poniżania i pomawiania personelu medycznego naszego szpitala – mówiła w kierunku kierownictwa PPZOZ-u radna Joanna Rduch-Kaszuba. Dyrektor Kowalik wprost odpowiedział, że nie ma jego zgody na takie incydenty. – Lekarze coraz częściej mają dość takich sytuacji. W szczególności ci, którzy mają już uprawnienia emerytalne i mogą np. spokojnie pracować w jakieś poradni. Nie ma znaczenia czy to jest lekarz, czy pielęgniarka. Nikt nie ma prawa kogokolwiek obrażać i wyzywać. Reagujemy i nadal będziemy reagować zdecydowanie na takie sytuacje i zgłaszać je do prokuratury – mówił. Dodał, że sprawa z mieszkańcem Rydułtów już do prokuratury została zgłoszona. Obecnie oczekuje na rozwój postępowania.
Justyna Koniszewska
Zwróćmy uwagę, że to nie pierwszy raz, kiedy personel medyczny jest hejtowany i oskarżany np. w mediach społecznościowych. 24 stycznia w artykule pn. „Nazywają nas faszystami” – rybnicki WSS nr 3 o przeciwnikach szczepień i fali hejtu opublikowanym na łamach portalu Nowiny.pl opisywaliśmy sytuację z rybnickiego WSS nr 3 , gdzie dyrektorzy oraz lekarze tam pracujący mierzyli się z falą hejtu, jaki na nich spływał.