Czy progi zwalniające na drogach są potrzebne?
Rozpoczynając pisanie tego felietonu nie wiem jak skończył się spór o progi zwalniające jaki rozpoczął się pomiędzy mieszkańcami w Bełsznicy a dotyczy ulicy Wałowej w tejże miejscowości (progi zostają bez zmian – przyp. red.). O progach zwalniających pisałem już wielokrotnie, ale temat powraca, jest kontrowersyjny, więc powtórnie wracam do niego. Otóż podobne problemy powstają wszędzie tam gdzie te progi się pojawiają.
Kto nie chce progów?
Miałem je również u nas w Kokoszycach, kiedy pełniłem tam obowiązki przewodniczącego Rady Dzielnicy i radnego. Muszę przyznać, że posadowienie progów było moją inicjatywą. Nie chcę tu opisywać jakie „pomyje” wylały się na mnie (dziś nazywamy to hejtem) tych, którzy byli przeciwnikami tego rodzaju organizacji ruchu. Musi wydarzyć się nieszczęśliwy wypadek aby to zrozumieć. Przecież tu chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich, a szczególnie dzieci i osób starszych, których poruszanie się po jezdni jest często nieprzewidywalne. Progi posadawia się najczęściej tam gdzie nie ma chodnika, a piesi są zmuszeni do korzystania z części jezdni, po której poruszają się nieodpowiedzialni kierowcy, łamiąc przepisy ruchu (w tym przypadku szybkości). Progi są w domu, w budynkach użyteczności publicznej i wielu innych miejscach, zazwyczaj tam zbytnio nam nie przeszkadzają. Ale te budzą tyle kontrowersji, są progami „niechcianymi”. Miejsca te przecież są odpowiednio oznakowane, ostrzegają nas o nierównościach na drodze, wykonane celowo. Ma to zmusić kierowców do znacznego zmniejszenia prędkości podczas jazdy, szczególnie po uliczkach osiedli lub przy zbliżaniu się do przejść dla pieszych, w pobliżu szkół i innych podobnych miejsc o zabudowie skupionej. Gdzie tylko pojawia się temat umieszczenia takich urządzeń na jezdni, pojawiają się przeciwności (jak to ma miejsce w Bełsznicy), zarówno mieszkańcy tych ulic, jak i kierowcy, którzy takich urządzeń nie chcą. Jacy to są kierowcy? Tacy, którym spowalnianie jazdy nie pasuje, bo tam trzeba zwolnić. Zatracają świadomość, że przecież tu chodzi o bezpieczeństwo. Dla mieszkańców tych miejsc w trosce o bezpieczeństwo posadowienie tych urządzeń to jedyny ratunek. Stawianie znaków drogowych to marnotrawienie społecznych pieniędzy, bo nikt się do nich nie stosuje. Natomiast objęcie tych ulic osiedlowych, miejskich kontrolą przez straż miejską lub policję, to marzenie, gdyż przy obecnym stanie osobowym mogą one ledwo obsłużyć główne drogi o znaczeniu krajowym i wojewódzkim. Pozostaje więc jedyny ratunek przed piratami drogowymi (których w ostatnim czasie przybywa) w trosce o bezpieczeństwo, czyli montowanie takich urządzeń. Nie rozumiem więc tych, którzy wzbraniają się przed ich posadowieniem, szczególnie tam gdzie podwyższają bezpieczeństwo na drodze. „Wędrując” po Europie przejeżdżając przez duże miasta zauważyłem także progi posadowione na głównych ulicach, szczególnie przy dużych obiektach użyteczności publicznej (markety, szpitale, dworce kolejowe itp.). Tam one nikomu nie przeszkadzają, nam też przejeżdżając w tamte miejsca, bo tam kierowcy wiedzą, że służą one bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Nie bez znaczenia jednak to jakie te progi są, o jakim profilu, tak aby kierowców nie zniechęcać do ich przejeżdżania, a wtedy staną się dla nas zapewne progami „chcianymi”. Ktoś może to skwitować „co kraj to obyczaj”. Niestety w tym wszystkim chodzi o bezpieczeństwo na drodze – nas wszystkich.
Zasada ograniczonego zaufania
Do treści felietonu o progach, pragnę jeszcze poruszyć kolejny ważny temat, związany również z bezpieczeństwem na drogach, a mianowicie „o zasadzie ograniczonego zaufania”. Niewiele mówi się o tej ważnej zasadzie zgodnie z którą „uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo spodziewać się, że inni uczestnicy ruchu przestrzegają przepisy, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania. W praktyce oznacza to, że jeżeli postępowanie na drodze innych kierowców jest poprawne i nie budzi naszych wątpliwości, nie ma konieczności podejrzewania ich o możliwość spowodowania wypadku lub kolizji. Dopiero wtedy gdy uczestnik ruchu zachowuje się odmiennie nie przestrzegając przepisów ruchu drogowego należy zastosować wobec niego zasadę ograniczonego zaufania. Rodzi się przypuszczenie, że może on zaszkodzić nam i innym uczestnikom ruchu. Mamy więc do czynienia z tym np. kiedy pojazd wyjeżdża z drogi podporządkowanej z dużą prędkością, jedzie środkiem jezdni lub zygzakiem, wyjeżdża z pobocza, nie przestrzega obowiązującej prędkości dozwolonej na danym obszarze itp. Ograniczone zaufanie obowiązuje szczególnie w rejonie przystanków komunikacji publicznej, gdzie piesi często wychodzą bezpośrednio sprzed autobusu lub tramwaju na jezdnię. Ponadto zasada ta obowiązuje w rejonie targowisk, gdzie piesi dobiegają do pojazdów komunikacji publicznej, także w pobliżu szkół, kościołów, budynków użyteczności publicznej. Przykładów nie brakuje. Przestrzeganie tej zasady w połączeniu z zachowaniem ostrożności daje bezpieczeństwo na naszych drogach.
Pamiętajmy. Samochód już od dawna przestał być luksusem dla wybranych. Własne auto to znaczne ułatwienie poruszania się, oszczędność czasu, wygoda a także przyjemność. Musimy jednak pamiętać i o drugiej stronie medalu. Samochód może stanowić niezwykle poważne zagrożenie jeśli wymknie się spod kontroli, jeśli znajdzie się w rękach osoby nieodpowiedzialnej, „pijanej, naćpanej”, pozbawionej wyobraźni i nie mającej czasem umiejętności. Sieje wtedy spustoszenie, staje się przyczyną tragedii. Czasem wystarczy drobny błąd, ułamek sekundy nieuwagi, roztargnienia, by stało się nieodwracalne nieszczęście. Myśl i przewiduj.
I na koniec. Spotkałem niedawno byłego słuchacza moich wykładów (na kurs uczęszczał, jak mi powiedział 30 lat temu) i powiedział mi, że do dziś pamięta moje słowa z każdej lekcji wypowiedziane na końcu „Myśl i przewiduj”. Tak też robię i do tej pory nie spowodowałem żadnej kolizji, jazda dla mnie samochodem to przyjemność. Oby takich „uczniów – kursantów” było jak najwięcej.
Władysław Szymura wieloletni wykładowca-instruktor szkolenia przepisów ruchu drogowego w ośrodkach szkolenia kierowców