Udany początek mimo niepewności
Odra Wodzisław pokonała na wyjeździe 3:1 rezerwy GKS-u Tychy, wlewając nieco spokoju w rozkołatane serca jej kibiców.
Nikt tak naprawdę nie wiedział w jakiej dyspozycji na starcie rundy wiosennej będzie lider IV ligi. Z jednej strony ciekawe wzmocnienia, obiecany porządny zastrzyk finansowy z budżetu miasta, a także dobre wyniki sparingów, z drugiej strony nagłe, bez słowa wyjaśnienia, rozstanie z Odrą trenera Adama Burka, czy równie niespodziewana informacja, że jeden z nowych nabytków, oficjalnie przez Odrę witany w jej szeregach już kilka tygodni temu – Szymon Jary – wiosnę spędzi jednak u lokalnego rywala, czyli w Unii Turza. Do tego różne płynące z okolic Bogumińskiej plotki, że klub ma spore problemy finansowe i może mieć problem z wystawieniem porządnej jedenastki w Tychach – to wszystko sprawiało, że kibice mocno niepokoili się o losy meczu.
Pierwsze minuty należały do gospodarzy spotkania. W 5.minucie Jakub Piątek zagrał na wolne pole do Dawida Kasprzyka a ten odegrał wzdłuż linii 5 metra do nadbiegającego Dominika Połapa. Ten uderzył płasko do pustej bramki, do której nadbiegł jednak obrońca Odry, wybijając piłkę z linii bramkowej. Chwilę później Odrę uratował słupek (po uderzeniu Bartosza Rutkowskiego), zaś naciskany przez obrońcę Odry Michał Paluch przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Szybko mogło być więc po meczu, na szczęście Odra się otrząsnęła, a sygnał ostrzegawczy dla gospodarzy wysłał Damian Tarka, trafiając w słupek bramki GKS-u. W 22. minucie nie było już odwołania. Marcin Wodecki uruchomił prostopadłym podaniem Adriana Tabalę, ten uderzył trochę za słabo i bramkarz GKS-u nogą zdołał odbić piłkę, tyle że dopadł do niej Wodecki, który mimo asysty obrońców zdołał umieścić piłkę w bramce. W 25. minucie Odra zaskoczyła gospodarzy po raz drugi. Po szybkim wyrzucie z autu piłka trafiła pod linię końcową do Patryka Dudzińskiego, który z obrońcą na plecach zdołał się obrócić w kierunku bramki i dograć w pole karne. Na bliższym słupku do piłki doskoczył Tarka i przy pierwszym kontakcie mimo ostrego kąta wpakował piłkę do bramki między nogami bramkarza. Po drugiej stronie boiska kilka razy z dobrej strony pokazał się nowy bramkarz Odry, Michał Antkowiak, który dwukrotnie uratował swój zespół od utraty gola – raz po kąśliwym uderzeniu Kasprzyka, a po wtóry kiedy po dośrodkowaniu tyszan, omal nie zaskoczył go własny obrońca. Po zmianie stron trwała zaciekła wymiana ciosów. Bliski szczęścia był dwukrotnie Tabala oraz raz Dudziński. Po drugiej stronie nękali bramkę Antkowiaka Kasprzyk i Rutkowski. W końcu w 80. minucie po szybkiej kontrze, Tarka w stylu Kamila Grosickiego idealnie obsłużył Piotra Zielińskiego, który z 5. metrów nie dał żadnych szans Adrianowi Odyjewskiemu. W 87. minucie defensywa Odry zaspała przy rzucie rożnym, zostawiając zupełnie bez opieki Łukasza Kopczyka, który ni to zgrywał, ni strzelał, w każdym razie głową skontrował piłkę tak, że ta tuż przy słupku wpadła do siatki, kompletnie zaskakując Antkowiaka. To trafienie losów spotkania na szczęście odmienić już nie mogło i Odra sięgnęła po komplet trzech punktów. – Oprócz tego, że gra się bardzo ładnie w piłkę trzeba jeszcze dołożyć coś w siatce. Tego w pierwszej części gry zabrakło gospodarzom. Owszem byli od nas silniejsi fizycznie i często przegrywaliśmy pojedynki jeden na jeden, ale potrafiliśmy wykorzystać swoje sytuacji – ocenił po meczu trener Odry Arkadiusz Tracz, cytowany przez oficjalny serwis internetowy GKS-u Tychy.(art)