Dezyderiusz Szwagrzak: Nie jestem przywiązany do stołka przewodniczącego
Dezyderiusz Szwagrzak odnosząc się do zarzutów, jakie pod jego adresem w ostatnim czasie są kierowane stanowczo podkreśla, że są one bezpodstawne. – Większość oskarżeń nie warto nawet komentować – mówi.
WODZISŁAW ŚL. 22 lutego w wodzisławskim magistracie odbyła się konferencja prasowa. Dziennikarzy na spotkanie zaprosił przewodniczący rady Dezyderiusz Szwagrzak. Tematem konferencji były wydarzenia, które w ostatnim czasie szeroko omawiane były w przestrzeni publicznej, a które dotyczą osoby pana przewodniczącego. W spotkaniu obok Dezyderiusza Szwagrzaka wzięli udział także radni: Adam Króliczek oraz Mariusz Blazy.
Na wstępie Dezyderiusz Szwagrzak zauważył, że mając na uwadze powagę rady i pełnionej przez niego funkcji, nie chciał brać udziału w przepychankach słownych z prezydentem i częścią radnych. Zważywszy jednak na ostatnie wydarzenia, nie chce pozostawić tego bez komentarza. Przewodniczący odniósł się przede wszystkim do zarzutów, jakie pod jego adresem kierowała m.in. radna Grażyna Pietyra w nagranym przez klub „Koalicja dla miasta” prawie 30-minutowym filmie. Wymieniała tam m.in. brak szacunku dla stanowiska prezydenta i pracowników urzędu, nieumiejętność w prowadzeniu obrad, przeciągające się sesje. – Są one bezpodstawne – stanowczo podkreślał Szwagrzak. – Większość tych oskarżeń i zarzutów nie warto nawet komentować – dodał. Zwrócił uwagę, że rada jest organem, który uchwala uchwały i prowadzi nadzór w mieście. – Rozumiem, łatwiej jest jeżeli rada ma charakter służalczy, przyjmuje co prezydent przedłoży na sesji i komisji. Moim zdaniem tak to jednak nie powinno wyglądać – mówił Szwagrzak. Przyznał, że w trakcie obecnej kadencji rady miejskiej, jej prace wyglądają inaczej niż w poprzednich kadencjach. Zwrócił uwagę, że w przeszłości było tak, że „sesja była po to, aby się odbyła”. Wówczas część rajców nie wiedziała nawet, nad czym głosuje. Szwagrzak zwrócił uwagę, że radni opozycyjni poprzez swoje działania chcą rozbić większość koalicyjną, rozpowszechniając w tym celu nieprawdziwe informacje na temat jego samego czy też działalności rady miejskiej. – Nie jestem przywiązany do stołka przewodniczącego. Uważam, że przewodniczącym się tylko bywa – dodał.
Zdaniem Szwagrzaka, sesja nadzwyczajna od początku miała być tylko przedstawieniem. – Czy tak było, niech każdy oceni sobie sam. Szkoda tylko, że to wszystko odbyło się za pieniądze mieszkańców, bo sesja ta będzie kosztować miasto kilka tysięcy złotych – mówił. Dodał, że radni wnioskujący o zwołanie sesji nadzwyczajnej sami zaproponowali porządek obrad i nie przewidzieli w nim dyskusji. Przypomniał, że po otwarciu sesji i stwierdzeniu jej prawomocności, przyjęto zaproponowany wcześniej porządek obrad bez uwag. Następnie radni przeszli do punktu pn. Rozpatrzenie wniosku o odwołanie Przewodniczącego Rady Miejskiej radnego Dezyderiusza Szwagrzaka, a dalej do powołania komisji skrutacyjnej. – Nie było tam miejsca na dyskusję. Nie dziwię się, że prowadzący sesję wiceprzewodniczący Adam Króliczek sztywno przestrzegał przebiegu obrad – mówił. Podczas konferencji zabrał głos również radny Króliczek. Zauważył, że gdyby odbyła się dyskusja, to doszłoby wówczas do przepychanek słownych między radnymi po obu stronach sporu politycznego. – Wtedy nie ucierpiałby jedynie wizerunek rady, ale i całego miasta – podkreślił.
Przewodniczący Szwagrzak stwierdził, że najbardziej jest mu przykro, że w całą sytuację zostały wciągnięte osoby niepełnosprawne. – Chęć odzyskania władzy w radzie miejskiej doprowadziła to tego, że gdy pojawiła się okazja, to właśnie nimi bez skrupułów się posłużono – powiedział podczas konferencji. Został poproszony przez dziennikarzy o odniesienie się do zarzutów kierowanych pod jego adresem jako dyrektora Zakładu Aktywności Zawodowej. – Jestem otwarty na wszelkiego rodzaju kontrole – zapewnił. – Krzepiące jest wsparcie pracowników ZAZ-u. Kiedy wróciłem do zakładu po sesji nadzwyczajnej, to mówili mi, że cieszą się, że mnie nie odwołano – dodał.(juk)