Alpaki staną się nową atrakcją Rydułtów? To całkiem możliwe
RYDUŁTOWY Trzy puszyste alpaki zamieszkały z początkiem stycznia w zagrodzie rodziny Postawków w Rydułtowach przy Gajowej. Zagrodę nazwano „Szczęśliwe Alpaki” od ich uśmiechniętych pyszczków. W planach jest stworzenie w tym miejscu atrakcji turystycznej.
Jak okiem sięgnąć, biało od śniegu, który spadł minionej nocy. Właścicielka prowadzi nas na pole za domem, gdzie znajduje się przygotowana z drewna zagroda oraz chatka. Podchodzimy bliżej i słyszymy mlaskanie.
– To Franio, Pepe i Lolek, dwa młodsze widzą śnieg po raz pierwszy. Wszystkie uwielbiają taką pogodę, szybko się przyzwyczajają. Alpaki pochodzą z rejonu Andów w Ameryce Południowej, dlatego są twarde – mówi pani Joanna Postawka, wskazując na trzy brązowe alpaki. Ich puszyste zimowe futro działa na człowieka relaksująco. Od razu chce się pogłaskać, przytulić. Na wiosnę alpaki się strzyże, a ich wełna należy do najdroższych na świecie. – Wie pan, że niektóre korporacje mają swoje godziny z alpakami? – pyta pani Joanna. – Chodzi o to, aby pracownicy się zrelaksowali i odstresowali. Niektórzy hodowcy kilka razy w tygodniu bywają w korporacjach i to przynosi duże korzyści psychiczne dla pracowników. Tak właśnie na człowieka działają te zwierzęta. Ich towarzystwo, dotyk futra, to wszystko ma działanie uspokajające – wyjaśnia pani Joanna. Można by pomyśleć, że takie zwierzęta w „korpo” zrobiłyby niezły bałagan. Nic bardziej mylnego. Swoje potrzeby fizjologiczne załatwiają tylko w jednym miejscu. Łatwo więc utrzymać czystość. Widać to również w zagrodzie w Rydułtowach. Cały teren jest czysty, a jeśli zwierzę ma potrzebę, idzie w jeden kąt i tam robi swoje. Wszystkie trzy się do tego stosują.
Wyzwalają emocje
Na razie rydułtowskie alpaki przystosowują się do odwiedzin ludzi. Najstarszy z trzech samców – Franio, jest bardzo towarzyski. Podchodzi od razu, bez wołania. Ma półtora roku. Uwielbia marchewkę, łatwo go nią przekupić. – Coś panu pokażę – rzuca właścicielka. – Franio lubi taką sztuczkę – dodaje i wkłada plasterek marchewki do ust, a Franio delikatnie się zbliża i bierze marchewkę dając buziaka pani Joannie. Widać, że sprawia to wiele radości obojgu. Na razie uczą się siebie nawzajem, poznają, bo alpaki trafiły do zagrody 1 stycznia. – Frania kupiliśmy od fundacji, która zajmowała się m.in. alpakoterapią. Dlatego jest taki towarzyski, lgnie do ludzi i tym samym pomaga się otworzyć szczególnie dzieciom, ale także dorosłym. Oczywiście są tacy, których to nie interesuje, albo się boją i tego strachu nie potrafią przezwyciężyć. Trudno. Maluchy, które mają kontakt z alpakami uczą się m.in. empatii oraz odpowiedzialności – wyjaśnia Postawka. Dwa młodsze samce w zagrodzie do Pepe (roczniak) oraz Lolek – najmłodszy, urodzony w czerwcu. Oba łagodne i szybko adaptujące się do nowego otoczenia.
Otworzą się na turystów
Małżeństwo Joanny i Klaudiusza Postawków w Rydułtowach znane jest przede wszystkim z piekarni i chleba, który przez całe życie wypiekają. Pani Joanna uwielbia robótki ręczne, szycie, szydełkowanie itd. Od lat marzyła o alpakach i w tym roku to marzenie udało się spełnić. Dzięki zagrodzie alpak, ich właścicielka ma w planach stworzenie w Rydułtowach kolejnego miejsca dla turystyki lokalnej. – Chciałabym, aby ta zagroda stała się miejscem odwiedzin rodzin z okolicy. Alpaki są szczególnie pomocne w terapii z dziećmi, bo wpływają na sferę emocjonalną, stres, a współpraca z nimi po prostu uspokaja. Być może w okresie letnim uda się postawić przy zagrodzie małą kawiarenkę, stoliczki lub ławki, a także niewielki kramik z rękodziełem nawiązujących do alpak – marzy pani Joanna, pokazując nam swoje poduszeczki, zrobione w kształcie ukochanych zwierząt. To na razie plany i marzenia, ale bardzo realne i konkretne. Postawkowie już w tym roku chcą podjąć działania, aby wykorzystać zagrodę szczęśliwych alpak do turystyki lokalnej. Przedsięwzięcie ma mieć charakter komercyjny, aby poprzez odwiedziny w zagrodzie zwróciła się choć część kosztów związanych z hodowlą zwierząt. Pani Joanna podkreśla jednak, że nie chce brać ani grosza od rodzin dzieci niepełnosprawnych, którym kontakt z alpakami może przynieść wiele korzyści. Jeśli plany uda się zrealizować, zagroda alpak byłaby świetnym miejscem np. na rowerowe wycieczki do Rydułtów. Po pobycie na terenie tężni łatwo podjechać na ul. Gajową, gdzie mieszkają zwierzęta. Jeśli pozwolą na to restrykcje sanitarne, mieszkańcy regionu zyskaną nowe i ciekawe miejsce na rodzinny wypad.
Po krótkich odwiedzinach wychodzimy z zagrody, choć to bardzo miłe doświadczenie. Alpaki rzucają jeszcze swoje ciekawskie spojrzenia, jakby chciały powiedzieć „To już? Tak szybko wychodzicie?”. Ale po chwili wracają już do poszukiwania źdźbeł trawy wystających gdzieniegdzie pośród śniegu.Szymon Kamczyk