To nie palenie odpadami powoduje smog. Trujemy się nieprawidłowo paląc węglem
Kontrole przeprowadzone przez urzędników w kotłowniach domów jednorodzinnych nie pozostawiają złudzeń. Nadmierne dymienie i smród uchodzący z kominów rzadko kiedy są efektem spalania odpadów. Najczęściej chodzi o złą technikę palenia węglem. W efekcie smog i przekroczone normy pyłów to od kilku tygodni niemal norma w naszym, i nie tylko zresztą w naszym, powiecie.
POWIAT, REGION Na forach dyskusyjnych trwają zażarte dyskusje. Ludzie zamieszczają w Internecie kolejne zdjęcia dymiących kominów. Padają kolejne propozycje walki ze smogiem, niektóre radykalne, jak np. zakazanie palenia paliwami stałymi, choć droga do tego by wszystkie budynki w powiecie były podłączone do sieci gazowej czy ciepłowniczej daleka. Ci którzy dymią, odpowiadają, że palą w piecu dopuszczonym do użytku opałem, a na wymianę kotła ich nie stać, nie mają ocieplonego domu itp. itd. Co roku to samo. Jeden drugiego nie zrozumie, jeden drugiemu nie odpuści. Konflikty narastają. Jedna z rybnickich redakcji rozpoczęła kontrowersyjną akcję „Karny kopciuch”, której założeniem jest piętnowanie właścicieli dymiących kominów. Autorzy akcji zachęcają przy tym do wymiany źródeł ciepła i wskazują możliwość pozyskania dofinansowania. Przeciwnicy akcji odpowiadają, że wszystko to brzmi efektownie, ale w praktyce jest trudne do realizacji, bo z reguły konieczność wymiany źródła ciepła pociąga za sobą konieczność przeprowadzenia kolejnych, bardzo kosztownych inwestycji. Na które nie wszystkich stać. Problem smogu pozostaje nierozwiązany – zbyt często dusimy się w gryzącym dymie. Czy jesteśmy na to skazani?
Zaostrzone normy
Przypomnijmy, że w połowie października zaczęły obowiązywać zaostrzone normy informowania i alarmowania o smogu. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Środowiska alarm smogowy ogłaszany jest przy przekroczeniu średniodobowej wartości 150 mikrogramów na metr sześcienny dla pyłu PM10. Poziom ostrzegawczy to 100 mikrogramów. Wcześniejsze rozporządzenie z 2012 r. mówiło odpowiednio o 300 i 200 mikrogramach na metr sześcienny.
Zmiany te oznaczają częstsze kontrole tego co spalamy w domowych paleniskach. Gminy mają bowiem obowiązek prowadzić kontrole instalacji spalania paliw stałych po ogłoszeniu ostrzegawczym oraz po ogłoszeniu alarmu smogowego. Po ogłoszeniu alarmu, gmina niezwłocznie musi przeprowadzić co najmniej 5 kontroli. Jest to limit narzucony dla gmin i miast poniżej 50 tys. mieszkańców. Kontrole podczas alarmu smogowego mogą występować zarówno w dni powszednie jak i weekendy lub dni świąteczne. W gminach prowadzone są też kontrole palenisk na podstawie zgłoszeń mieszkańców. Wtedy najczęściej razem z upoważnionymi pracownikami urzędu działania prowadzi również dzielnicowy. Takie kontrole prowadzą również straże miejskie, tam gdzie one funkcjonują.
Śmieci nie palimy, a z kominów się kopci
Jak na razie wnioski z takich kontroli są... słodko-gorzkie. Dlaczego? Z jednej bowiem strony pocieszające jest to, że mieszkańcy rzadko spalają odpady. Co jednak z tego, skoro wciąż z wielu kominów unosi się gęstym, gryzący dym? W gminie Godów w samym tylko listopadzie wykonano 33 kontrole. Wśród skontrolowanych posesji jedynie w dwóch przypadkach stwierdzono spalanie niedozwolonego opału. Właściciele tych posesji zostali ukarani mandatami karnymi. – W jednym przypadku było to spalanie pociętych mebli. Kontrola ta była efektem donosu, wziął w niej udział dzielnicowy – mówi Tomasz Kasperuk, zastępca wójta Godowa. W pozostałych kotłowniach znajdował się węgiel kamienny. - W większości przypadków mieszkańcy posiadali piece zasypowe w wieku od 5 do 10 lat. Przyczyną nadmiernego zadymienia, najczęściej było nieumiejętne rozpalanie w piecach starym sposobem. Kontrolowani zostali poinformowani o konieczności wymiany starych zasypowych kotłów do końca 2021 roku do czego obliguje ich uchwała antysmogowa oraz o możliwości ograniczenia zadymienia, stosując metodę spalania od góry – wyjaśnia Anna Brzemia-Hoszycka z Urzędu Gminy w Godowie.
W Mszanie do chwili obecnej (do 4 grudnia) zostało przeprowadzonych 46 kontroli. W trakcie jednej z nich została pobrana próba odpadu paleniskowego, która została przekazana do Centralnego Laboratorium Pomiarowo-Badawczego w Jastrzębiu Zdroju, z którym gmina ma podpisaną umowę. - Wyniki badania potwierdziły termiczne przekształcanie odpadów co oznacza, że właściciel nieruchomości spala w piecu różnego rodzaju odpady m.in. płyty meblowe oraz inne malowane, lakierowane odpady – wyjaśnia Mirosława Książek-Rduch z Urzedu Gminy w Mszanie. Protokół z przeprowadzonej kontroli wraz z wynikami badań laboratoryjnych został przekazany do policji celem ukarania sprawcy wykroczenia. W Marklowicach od początku sezonu grzewczego przeprowadzono 43 kontrole palenisk. W ich wyniku nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości, tym samym na kontrolowanych nie nałożono żadnych kar. - Jestem zdania, że najpierw trzeba mieszkańcom stworzyć możliwości, a dopiero później kontrolować - mówi wójt Marklowic Tadeusz Chrószcz. - Na terenie naszej gminy tak właśnie robimy. Intensywnie już od ponad dwóch lat. Stwarzamy marklowiczanom możliwości wymiany kopciuchów na nowe i ekologiczne piece. Dzięki temu połowa starych pieców z terenu gminy zniknęła i nie zatruwa już środowiska - komentuje.
Katarzyna Skaba z pszowskiego urzędu miasta informuje, że od listopada na terenie Pszowa przeprowadzono 20 kontroli palenisk. Nie wykazały one jednak żadnych nieprawidłowości - ani w rodzajach dopuszczonych paliw, czy w ich sposobie spalania. W efekcie na kontrolowanych nie nałożono żadnych mandatów karnych.
Petycja do samorządów
W Godowie zapadła decyzja, że do mieszkańców trafią ulotki, w których wyjaśnione zostanie, jak czysto palić węglem i drewnem, tak by dymienie było jak najmniejsze. To pokłosie petycji jaką skierował do gminy Tomasz Miłkowski z Rybnika, autor rybnickiego think-tanku smogowego. Do 23 samorządów województwa śląskiego wysłał on petycje o zainicjowanie i przeprowadzenie bez zbędnej zwłoki akcji edukacyjnej w zakresie właściwego użytkowania kotłów na paliwa stałe.
Wskazuje kilka przyczyn „gigantycznych erupcji dymów” z kominów domów jednorodzinnych. Zdaniem Miłowskiego są to: użytkowanie niewłaściwego węgla (koksującego), brak zapewnienia właściwego dostępu powietrza do paleniska, stosowanie dmuchaw w kotłach, które wydmuchują dym, kiedy nie powstała jeszcze odpowiednia temperatura w palenisku (gazy są wydmuchiwane zamiast spalane), brak dbałości o czystość kotła i komina. Zdaniem autora petycji wystarczyłoby przeprowadzenie zakrojonej na szeroką skalę akcji edukacyjnej, by już w tym sezonie grzewczym znacząco poprawić jakość powietrza. I nie trzeba na to wydawać gigantycznych środków, bo wszystko jest dostępne od ręki. W ulotce można przedstawić informacje, które są dostępne w przewodniku wydanym przez Ministerstwo Środowiska, bądź na stronie internetowej Czysteogrzewanie.pl. Autor petycji podkreśla, że nauka prawidłowego spalania jest – jego zdaniem - jedynym sposobem, który pozwoli na zmniejszenie emisji w krótkim czasie.
– Petycja jest zasadna. Stwierdziliśmy jednogłośnie, że zasadne jest przekazanie mieszkańcom ulotek, poprzez umieszczenie ich na stronach internetowych gminy, stronach OSP, sołectw, szkół, a także umieszczenie tych ulotek w gazetce gminnej. Będziemy też przekazywać takie ulotki mieszkańcom, u których prowadzone są kontrole antysmogowe – powiedział Michał Kuczak, przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji, która rozpatrywała petycję Tomasza Miłowskiego.
Petycja trafiła również m.in. do Mszany i Marklowic. W Mszanie uznano, że gmina zrobiła już wiele w sferze informowania mieszkańców o prawidłowych sposobach palenia paliw stałych używając do tego strony internetowej, portalu społecznościowego oraz gminnej gazetki, ale ze względu na ważność tematu, mszańska Komisja Skarg, Wniosków i Petycji uznała za zasadne prowadzenie dalszych akcji edukacyjno-informacyjnych w zakresie właściwego użytkowania kotłów na paliwa stałe. Artur Marcisz
Mniej popiołu, mniej dymu z komina, mniej emisji szkodliwych substancji, czyli mniej smogu... W gminie Lubomia testują sorbent ER 1, czyli produkt, który miesza się z węglem. Pytamy o pierwsze wnioski.
Testują sorbent dodawany do opału. Dymu jest mniej
LUBOMIA, GODÓW Poważnym źródłem zanieczyszczenia powietrza jest nieprawidłowe palenie w starych kotłach. Najlepiej, gdyby od razu je wymienić. Ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to utopia, bo na ten cel potrzebne są ogromne środki. Dlatego w gminie Lubomia sięgnięto po produkt o nazwie sorbent ER 1.
To kompozycja kruszyw mineralnych - na bazie glinki kaolinowej i węglanu wapnia. Stosuje się go w ten sposób, że należy dokładne wymieszać ze spalanym materiałem opałowym (w ilości 2%, czyli 20 kg do 1000 kg opału), aby powstało homogeniczne paliwo. Zgodnie z zapewnieniami producenta sorbent ER 1 służy m.in. do redukcji szkodliwych emisji pyłów, podwyższa temperaturę płynięcia popiołu (brak spiekalności palącego się złoża), przekształca benzopireny smoliste na łatwopalne lekkie. Poprzez katalityczne działanie wpływa dodatnio na efektywność energetyczną i na likwidację smogu. Redukuje też nieprzyjemne i szkodliwe zapachy, a także zapobiega pożarom sadzy w kominie.
O sorbencie w naszym regionie zrobiło się głośno podczas ostatniej kampanii prezydenckiej w Wodzisławiu Śl. Tam jeden z kandydatów - Kacper Biernacki, promował wykorzystanie sorbentu jako metodę walki ze smogiem.
Trwają testy
Okazuje się, że od niedawna sorbent jest testowany na terenie gminy Lubomia. Tamtejsi włodarze dowiedzieli się o nim przypadkowo, podczas dyskusji na temat jakości powietrza. - Postanowiliśmy, że sprawdzimy jak działa - mówi zastępca wójta gminy Lubomia Czesław Burek.
Testy rozpoczęły się około 2 tygodnie temu. Najpierw w dwóch gminnych budynkach, gdzie wykorzystywane są stare piece: w Ośrodku Pomocy Społecznej w Lubomi (gmina cały czas stara się od środki na modernizację obiektu) oraz w gminnych wodociągach. Mieszkańcy narzekali szczególnie na to, co wydobywa się z komina w OPS-ie. - Początkowo sceptycznie podchodziliśmy do wykorzystania sorbentu, jednak postanowiliśmy go sprawdzić - przyznaje Bogdan Burek. Ale odkąd zaczęli go stosować - żadnej skargi na uciążliwy dym z komina budynku OPS-u. - Niektórzy mieszkańcy pytali, czy wymieniliśmy piec - podkreśla zastępca wójta. Do tego jest mniej popiołu.
Włodarze gminy poszli dalej. W budynku Urzędu Gminy w Lubomi są dwa nowoczesne kotły z podajnikiem paliwa. Postanowili sprawdzić, jak tam sprawuje się sorbent. Tym bardziej, że ze specyfikacji produktu wynika, że jego zastosowanie przyczynia się do podwyższenia „kaloryczności” węgla, więc teoretycznie opału spala się mniej. Pierwsze dane są optymistyczne. - Widać, że spalamy mniej eko groszku. Prowadzimy bardzo szczegółowe wyliczenia. Po zakończeniu testów będziemy mogli je podać - zaznacza wicewójt.
Co dalej?
Jeśli testy wypadną pomyślnie, gmina będzie nadal stosować sorbent. Włodarze podkreślają, że dobrym rozwiązaniem byłby system dopłat do zakupu sorbentu dla mieszkańców. Problem w tym, że samorządów na to nie stać. - Wiadomo, że wymiana przestarzałych źródeł ciepła jest najlepszym rozwiązaniem, ale w danej jednostce czasu nie da się zrobić wszystkiego. Dlatego doraźnie można stosować sorbent. Byle istniały dotacje. Albo w skali kraju, albo na poziomie województwa - podkreśla zastępca wójta.
W Godowie już używają
Jak się okazuje, sorbent już od pewnego czasu jest stosowany w gminie Godów. Pod koniec zeszłej zimy zaczęto go używać w Szkole Podstawowej w Gołkowicach. Był bowiem skargi mieszkańców na duże zadymienie z komina. - Odkąd sorbent jest wykorzystywany, skarg nie ma. Produkt będzie też dodawany do opału w Przedszkolu w Skrzyszowie. W pozostałych obiektach gminnych mamy wymienione źródła ciepła na ekologiczne - mówi Mariusz Adamczyk, wójt Godowa.(mak)
Rozmawialiśmy z autorem petycji skierowanej do samorządów, Tomaszem Miłowskim
Liczymy, że zakazami zlikwidujemy smog. A edukacja leży
– Skąd pomysł na petycję skierowaną do samorządów?
– Mieszkam w Rybniku, jaka jest tu sytuacja z jakością powietrza w zimie każdy wie. Poza tym zajmuję się zawodowo ochroną środowiska i znam się na tej dziedzinie. Przeżywam głęboką frustrację, że w Rybniku ze smogiem praktycznie się nie walczy. Niby w mediach piszą, że Rybnik robi wszystko co może, że wydaje 30 mln na walkę ze smogiem. Ok, tyle, że wydaje się te pieniądze np. na termomodernizację szkół, które już były podłączone wcześniej do sieci ciepłowniczej. Taka termomodernizacja nie przynosi żadnego efektu, po prostu wykonano remont, który samorząd i tak zamierzał wykonać. W ubiegłym roku zorganizowałem think tank smogowy, w którym pojawiło się wiele ciekawych propozycji odnośnie tego co gminy powinny zrobić by ograniczyć smog. Wysłałem do miasta Rybnik konkretne propozycje, ale w odpowiedzi usłyszałem, że nic nie da się zrobić, nie ma możliwości prawnych, nie ma potrzeby…A tak naprawdę nie wykazano jakiejkolwiek chęci działania. I przyznam, że się zniechęciłem. Do sprawy wróciłem w listopadzie tego roku, kiedy temat podjęły panie z Rybnickiej Rady Kobiet. Postanowiłem wysłać petycje do 23 okolicznych rad gmin, by te rozpoczęły akcję prawidłowego używania kotłów i właściwego palenia. Jedna z rybnickich redakcji organizuje ostatnio akcję „Karny Kopciuch”. Osobiście mam do tej akcji ambiwalentny stosunek. Z jednej strony fajnie, że coś robią, z drugiej strony obawiam się, że taka akcja spowoduje powstanie animozji społecznych. A w dodatku często jest tak, że ten kto kopci, tak naprawdę nie wie, co ma zrobić, żeby nie kopcić. Ktoś się go czepia, straż miejska przyjeżdża, zostaje napiętnowany, a w dalszym ciągu nie wie co ma z tym zrobić. Do redakcji przesłałem propozycję, by do pierwszego etapu powiadamiania dołączyć ulotki w sprawie prawidłowego palenia, jak do tej pory jednak nie było odzewu.
– A ludzie palą, jak pokazują kontrole, legalnym opałem i w legalnych kotłach.
– Palą legalnym opałem. Jak sprawdzałem, przypadki spalania odpadów to margines. Może 5% kontroli. Problem smogu wynika z tego, że ludzie nie potrafią użytkować swoich kotłów.
Wysłałem te petycje do samorządów z myślą o tym, że w końcu po prostu trzeba zacząć na poważnie dyskusję o tym, co można zrobić, kiedy to można zrobić, kto ma to zrobić. A tych rzeczy jest dużo i wcale nie kosztują wiele. Najważniejsze by w końcu przełamać się do działania oraz rozpocząć realną, oparta na faktach i wiedzy dyskusję. Ludzie wiedzą, że smog szkodzi, bo na ten temat było już wiele akcji, ale nie wiedzą jak sobie z nim radzić. Niestety to zadanie musi wykonać samorząd. Samorządy długo mówiły, że tak naprawdę nic nie mogą, bo brakuje przepisów, tak jak to było np. w Rybniku. Te tłumaczenia były dobre, do czasu jednak gdy Kraków przeprowadził takie działania u siebie i pokazał, że można skutecznie działać.
– Kraków wprowadził zakaz spalania paliw stałych.
– U nas też pojawiają się takie pomysł, np. w Raciborzu, ostatnio również w Rybniku. Oczywiście nad tym można dyskutować, czy jest to właściwy zakaz. Moim zdaniem nie, tym bardziej w naszym regionie, w którym w wielu miejscach nie ma sieci gazowej. Kotły 5. klasy dla środowiska nie są problemem. Problemem jest to co widzimy, że jeden człowiek, palący nieprawidłowo w starym kotle może zakopcić całą dzielnicę. Wracając do Krakowa. Oni nie zrobili tak, że w pewnym momencie zakazali palenia węglem i powiedzieli ludziom „radźcie sobie sami”. Tam wcześniej przez kilka lat trwały przygotowania do takiego kroku, wykonano gigantyczną pracę. U nas tego brakuje, ba brakuje nawet sensownej dyskusji w temacie. Samo miasto Rybnik może mieć spory problem z wykonaniem ustaleń uchwały antysmogowej i wymianą źródeł ogrzewania w 2200 mieszkań komunalnych, którymi administruje, a to ok. 10% kotłów w mieście. W Rybniku jest kilkanaście tysięcy użytkowników kotłów na paliwa stałe, część przejdzie na gaz, ale nie wszyscy. Niektórzy nie będą w stanie tego zrobić z różnych przyczyn, na pewno jednak nie z braku dobrej woli. Mieszkam w dzielnicy Rybnik-Północ, w której jest mnóstwo ludzi starszych, często samotnych, mieszkających w dużych domach. Oni pewnie nawet nie wiedzą, że kotły trzeba będzie wymienić do końca 2021 r. A przecież kotły to nie wszystko, bo do tego dochodzi nierzadko wymiana całej instalacji, ocieplenie domu, wymiana starych okien, ocieplenie poddasza. To są gigantyczne koszty, dla takich ludzi nie do przeskoczenia, nie mówiąc już o aspekcie logistycznym takiego remontu. To tylko pokazuje, jak wieloma rzeczami trzeba się na poważnie zająć. Zamiast tego wszystko sprowadza się albo do zakazu palenia węglem, albo do formułek typu „Nie pal śmieci, bo trujesz dzieci”.
– Problem smogu miała rozwiązać uchwała antysmogowa, wyeliminowanie mułów i flotów. Po raz kolejny okazało się, że wprowadzenie nowego prawa to jedno, a efekty to drugie.
– Tak, najpierw ostro walczono z paleniem odpadów, potem wycofano ze sprzedaży muły i floty, a jak widać efektów brak. W wielu gminach planowana jest budowa sieci gazowej, ale nie podaje się konkretnych dat. Tymczasem mieszkańcy muszą do końca roku 2021 wymienić kotły. I przychodzi ten grudzień 2021, muszą wydać 12-15 tys. zł na zakup kotła 5. klasy. A za 3-4 lat powstanie sieć gazowa. I co? Znów mają inwestować w nowe rozwiązania? Ludzie nie wiedzą co zrobić. Uchwała antysmogowa obowiązuje dla całego województwa. W jednych miejscach można ją wprowadzić bez większego problemu, a być może nawet zaostrzyć, ale w innych miejscach może uchwała powinna zostać poluzowana, bo i tak jej zapisy nie zostaną tam wykonane. I nie chodzi tylko o koszty. Zejdźmy na poziom zdroworozsądkowy, ludzie mają często różne problemy życiowe. Ktoś się rozwodzi i będzie sprzedawał dom, powie, że w takim razie teraz nie wymieni kotła. Ktoś inny zachoruje ciężko, powie, że jego teraz nie stać na wymianę kotła, bo musi wydać pieniądze na leczenie.
– Nakazem prawnym smogu nie zlikwidujemy, bo realia na to nie pozwolą?
– Dlatego tak ważna jest edukacja, choćby dotycząca tego, jak palić, żeby było to jak najmniej szkodliwe. Edukacja ta powinna też dotyczyć tego czym palić, jakim węglem. Ludzie nie wiedzą, że pewne typy węgla, chodzi o węgiel koksujący, nie powinny być spalane w kotłach domowych. Ludzie kupując węgiel patrzą tylko na parametr kaloryczności. A jest tak, że czym węgiel bardziej kaloryczny tym bardziej smoli. Do jego dobrego spalania potrzeba wysokiej temperatury, odpowiedniego dostępu powietrza, właściwego ustawienia kotła – to w zasadzie czynności czysto techniczne, a o nich się nie rozmawia.
– Ludzie, którzy kiedyś palili flotami lub mułami nie są do takiego węgla przyzwyczajeni. Albo go duszą i z komina unoszą się kłęby gryzącego dymu, albo też pozwalają mu się dobrze rozpalić i… mają pożary kominów.
– Dokładnie tak. Do palenia w domowych kotłach nadaje się węgiel typu 31 i 32, a tymczasem ludzie najczęściej kupują węgiel koksujący typu 33 i 34. I nawet nie wiedzą o tym, że to bez sensu, bo palą tak, że sporo tego węgla w postaci gazu wypuszczają do atmosfery, tworząc przy okazji smog. Brakuje rzetelnej informacji na temat właściwego palenia, ale i czyszczenia kominów ze strony samorządów, straży pożarnej, kominiarzy, straży miejskich. Np. w ostatnich latach znacząco wzrosła ilość pożarów kominów, to byłaby świetna okazja do poważnej akcji edukacyjnej na temat właściwego palenia. Rozmawiał Artur Marcisz
Tomasz Miłowski, mieszkaniec Rybnika, specjalista z zakresu ochrony środowiska. Prowadzi działalność z zakresu ochrony środowiska, jest członkiem miejskiej komisji urbanistyczno-architektonicznej w Rybniku, autorem rybnickiego Think-Tanku Smogowego.