Migalski u Gawędy Pocałował klamkę i zostawił kwiaty
Kandydat na senatora z ramienia KO chciał zrobić sobie wyborcze zdjęcie u konkurentki z PiS. Wyborczy happening nie poszedł jednak do końca po myśli jego pomysłodawcy.
PSZÓW Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią Marka Migalskiego - kandydata Koalicji Obywatelskiej do Senatu - odwiedził on 10 września jeden z zakładów fotograficzny w Pszowie. Chciał w nim wykonać zdjęcie na potrzeby kampanii wyborczej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zakład fotograficzny, pod którego drzwiami zjawił się Migalski, prowadzi jego kontrkandydatka w walce o mandat senatora z okręgu nr 72 i obecnie radna sejmiku województwa śląskiego Ewa Gawęda z Prawa i Sprawiedliwości.
Punktualnie o godz. 12.00 Marek Migalski pojawił się przed drzwiami zakładu fotograficznego Ewy Gawędy i... pocałował jego klamkę. Zakład był nieczynny. - Żałuję, że pani Ewa gdzieś czmychnęła i nie udało nam się spotkać - komentował politolog, wkładając w drzwi przyniesione na spotkanie kwiaty.
Przypomnijmy, że Ewa Gawęda wieczorem 9 września rozesłała do mediów list - był on odpowiedzią na zaproszenie politologa skierowane do dziennikarzy, aby wzięli udział w wyborczym happeningu - który trafił również do Migalskiego. Pisała w nim, że jej grafik do 12 października jest zapełniony, dlatego nie może wykonać mu kampanijnego zdjęcia. „Takie zadanie wymaga poświęcenia wielu godzin pracy, a ja, pracując naprawdę bardzo ciężko, łącząc pracę zawodową z działalnością w sejmiku i innymi aktywnościami na rzecz mieszkańców naszego regionu nie mam już wolnych terminów” – pisała w liście kandydatka PiS. – Sądziłem, że pani Ewa zmieni zdanie i zastanę ją w miejscu pracy – mówił Migalski. – W takim razie mam nadzieję, że przyjmie zaproszenie do debaty publicznej – dodał. (juk)