Godnie uczciliśmy setną rocznicę wybuchu I powstania śląskiego
Dwa dni trwały uroczystości związane z upamiętnieniem setnej rocznicy wybuchu I powstania śląskiego. Odbyły się one zarówno po czeskiej, jak i polskiej stronie granicy.
GODÓW 16 sierpnia uroczystości odbywały się w Petrovicach u Karvine, czyli dawnych Piotrowicach, w tamtejszym Centrum Kultury, w którym kiedyś mieściła się Gospoda u Krutkiego. W 1919 r. budynek ten był miejscem obradowania sztabu powstańców znajdujących się w piotrowickim obozie dla uchodźców z Górnego Śląska. Piotrowice leżące na Zaolziu, w 1919 r. były jeszcze w granicach Polski. Oddzielony od Zaolzia kordonem granicznym Górny Śląsk należał wówczas do państwa niemieckiego. Piotrowice ze względu na niewielkie oddalenie od powiatu rybnickiego były miejscem ucieczki przed niemieckimi represjami, a później dobrą bazą wypadową dla powstańców. To tutaj, jak przypomniał dr hab. Lech Krzyżanowski z Uniwersytetu Śląskiego, zapadła decyzja o wybuchu I powstania, które w nocy z 16 na 17 sierpnia rozgorzało w pierwszej kolejności na terenie obecnej gminy Godów. To stąd powstańcy pod dowództwem Maksymiliana Iksala ruszyli na Skrbeńsko, Gołkowice i Godów, zdobywając te miejscowości w pierwszych godzinach powstania. - Tu w Piotrowicach zapłonęła ta iskra, która wznieciła pożar - podkreślał w Piotrowicach Krzyżanowski, który przypomniał, że wybuch powstania nie był ani na rękę Warszawie, która liczyła na dyplomatyczne rozstrzygnięcie sporu, ani Wojciechowi Korfantemu, który obawiał się walk w terenie mocno zurbanizowanym, co przyniosłoby nie tylko spore straty w ludziach, ale też w infrastrukturze, którą później musiałby odbudowywać ludność Górnego Śląska.
Podczas uroczystości - którą prowadziła Halina Bieda, dyrektor Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach - zaprezentowano wystawę „Śląsk - droga ku Niepodległej”, znajdującą się w dużej sali Centrum Kultury. Na zewnątrz zaś odsłonięto pamiątkową tablicę przytwierdzoną do głazu znajdującego się przed Centrum Kultury. Na tablicy, ufundowanej przez Instytut Pamięci Narodowej, zamieszczono informację o tym, że to z tego miejsca powstańcy ruszyli do boju. W uroczystości tej, oprócz włodarzy Godowa i Petrovic - Mariusza Adamczyka i Mariana Lebiedzika, wziął udział m.in. Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej oraz senator Adam Gawęda, wiceminister energii, a także Stanisław Gawlik, przewodniczący sekcji historii regionu Zarządu Głównego Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Republice Czeskiej, który od kilku lat zabiegał o odpowiednie upamiętnienie miejsca wybuchu powstania.
Na uroczystościach nie zabrakło również potomków powstańców, w tym m.in. Józefa Musioła, sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, prezesa Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie. - Mój ojciec walczył we wszystkich trzech powstaniach, bracia matki również byli powstańcami, najmłodszy zginął pod Olzą - wspominał Musioł.
Obchody wybuchu powstania zostały uświetnione przez wspaniały koncert „O mój Śląsku” w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” im. St. Hadyny. Na scenie petrovickiego Centrum Kultury wystąpiła grupa wokalna Zespołu, wspierana przez jego orkiestrę. Artyści zaprezentowali śląskie ludowe pieśni m.in. „Poszła Karolinka do Gogolina”, „Szła dzieweczka”, czy „Starzyk”. Później wystąpił zespół SBB. Koncertu słuchała m.in. Konsul Generalna RP w Ostrawie Izabella Wołłejko-Chwastowicz.
Warto podkreślić gościnność czeskich gospodarzy Centrum Kultury, w którym przecież odbyła się uroczystość ważna z polskiego punktu widzenia. Marian Lebiedzik, starosta (wójt) Petrovic przyznał, że do niedawna większość mieszkańców nie zdawała sobie sprawy z roli, jaką ich miejscowość odegrała w konflikcie o przynależność Górnego Śląska. Konflikt ten w czeskiej perspektywie przysłonięty był konfliktem czechosłowacko-polskim o Zaolzie, w wyniku którego w 1920 r. znalazło się ono ostatecznie w granicach Czechosłowacji, choć w większości było zamieszkane przez Polaków.
Z kolei 17 sierpnia uroczystości odbyły się na terenie dawnego dworca kolejowego w Godowie, gdzie o godz. 19.00 rozpoczęła się rekonstrukcja bitwy o Godów, zwanej też bitwą o godowską golgotę. Przypomnijmy, że przed stu laty spory, bo liczący od 60 do 100 ludzi oddział powstańców z obozów w Strumieniu i Piotrowicach pod dowództwem Jana Wyglendy i Mikołaja Witczaka rozbił w Godowie oddział Grenzschutu. Niemcy ponieśli spore straty. Rekonstrukcja miała realistyczny przebieg, ze strzałami i wybuchami. Cieszyła się ogromnym zainteresowaniem mieszkańców Godowa. - Z moich rozmów z mieszkańcami wynika, że wielu z nich nie wiedziało do tej pory o tym, że w Godowie przed stu laty odbyła się taka bitwa – mówi Tatiana Stopyra, dyrektor Gminnego Centrum Kultury, Sportu i Turystyki w Godowie.
Rekonstruktorzy odtworzyli też tragiczne wydarzenie do którego doszło już po powstaniu, kiedy to 28 sierpnia rozstrzelanych przez Grenzschutz zostało trzech powstańców z Godowa: raptem 17-letni Franciszek Burdzik i Józef Zielecki oraz 29-letni Karol Wodecki.
W miejscu egzekucji, nieopodal dworca kolejowego, miejscowa ludność w 1964 r. postawiła pomnik, upamiętniający śmierć młodych powstańców. Został on staraniem gminy, przy wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej odrestaurowany. W sobotę został on ponownie zaprezentowany, zaś przedstawiciele władz samorządowych, przedstawiciele 13 Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej, a także parlamentarzyści, złożyli przed nim kwiaty.
W trakcie sobotnich uroczystości wręczono upominki uczestnikom konkursu plastycznego. Piękną niespodzianką była wizyta znanego aktora Olgierda Łukszewicza, który przyjechał do Godowa na zaproszenie Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki. Odczytał on fragment powstańczych wspomnień. Na scenie odbył się multimedialny spektakl muzyczny w wykonaniu zespołu Fanga, Grzegorza Płonki i Józefa Skrzeka. Był też poczęstunek m.in. grochówka z polowej kuchni.
– Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że te uroczystości mogły odbyć się w Godowie i Petrovicach. Dziękuję za współpracę Muzeum Powstań Śląskich, dziękuję IPN-owi za odnowienie pomnika. Dziękuję mieszkańcom, którzy licznie wzięli udział w tych obchodach. Wydaje, się że godnie uczciliśmy wybuch I powstania śląskiego. Myślę, że była to dobra lekcja naszej lokalnej historii, tym bardziej, że przebieg powstań śląskich nigdy nie była domeną w oficjalnej nauce historii. W tym roku chyba po raz pierwszy tak głośno na arenie ogólnopolskiej wybrzmiało to, że Powstania śląskie w końcowym efekcie okazały się dla Polski zwycięskie – podsumował Mariusz Adamczyk, wójt Godowa.(art)