Sprzedaż zwierząt w sklepach. Najważniejsza jest reakcja
Nasza czytelniczka bije na alarm i uważa, że zwierzęta sprzedawane w jednym z radlińskich sklepów budowlanych są traktowanie jak towar. Jej interwencja przyniosła pozytywny skutek, dzięki czemu warunki, w jakich żyją zwierzęta są coraz lepsze.
RADLIN Znajdujący się przy ul. Rybnickiej w Radlinie sklep sieci Majster oferuje materiały budowlane, wykończeniowe oraz dekoracyjne. Ponadto między alejkami z łopatami, kosiarkami i drzwiami znajduje się również sektor zoologiczny. Sklep proponuje nie tylko sprzedaż zwierząt, ale i wycieczki szkolne dla dzieci. Nasza czytelnicza uważa jednak, że warunki, w jakich żyją te zwierzęta, nie są najlepsze. - Są traktowanie nie jak żywe istoty, a jak towar najgorszego sortu - mówi zbulwersowana.
Tragiczne warunki
O problemie złego traktowania zwierząt w Majstrze poinformowała naszą redakcję mieszkanka Wodzisławia Śl. - Od kilku tygodni wiele osób mówiło mi, bym tam pojechała zobaczyć, w jakich warunkach żyją zwierzęta. W końcu znalazłam chwilę wolnego czasu i postanowiłam to sprawdzić - mówi pani Iwona.- Nie mogłam uwierzyć własnym oczom w to, co zobaczyłam w dziale zoologicznym - dodaje z przerażeniem. Jak relacjonuje pani Iwona warunki, w jakich żyły zwierzęta, były tragiczne - ani jedno nie miało wody, świeżego pokarmu a ich klatki były zanieczyszczone odchodami. Kiedy wodzisławianka podeszła do akwarium z myszoskoczkami jeden podbiegł do szyby i z pragnienia zaczął ją lizać. - Nie mogłam patrzeć, jak te zwierzęta są traktowanie. Dlatego te najbiedniejsze zabrałam do domu. Poprosiłam również przyjaciół, by zrobili to samo - mówi. Niestety niektóre okazy były w tak złym stanie, że po kilku dniach zdechły. - Najgorsze jest to, że ludzie robią sobie do tego sklepu wycieczki, jak do zoo. I nikt nie dostrzega albo nie chce dostrzec, w jakich okropnych warunkach te stworzenia żyją - dodaje ze smutkiem. Pani Iwona zawiadomiłam wszystkie możliwe instytucje oraz organy ścigania o złym traktowaniu w sklepie zwierząt.
Nie tylko w Radlinie
Pytania dotyczące zarzutów czytelniczki, wysłaliśmy do centrali sieci sklepów Majster. Próbowaliśmy również skontaktować się z przedstawicielami sklepu telefonicznie. Niestety bez skutku. Nie otrzymaliśmy także odpowiedzi na naszego maila.
Tymczasem problem niewłaściwego zwierząt w Majstrze nie dotyczy tylko sklepu w Radlinie. Według doniesień medialnych także w sklepach m.in. w Oławie, Bełchatowie oraz Jaworznie miało w przeszłości do podobnych sytuacji dochodzić. W jednym z marketów małpki marmozety były zamknięte w szklanym akwarium, bez dostępu do dziennego światła i roślinności. W drugim zwierzęta nie miały co jeść i pić. Natomiast w kolejnym sklepie chore szczury przebywały w brudnym i popękanym terrarium.
Kontrola była, będzie ich więcej
Prawa zwierząt w Polsce reguluje ustawa z 1997 r. o ochronie zwierząt. Normuje ona m.in. warunki, jakie muszą spełniać punkty ich sprzedaży (np. ochrona przed zimnem, gorącem, odpowiednie światło, możliwość zmian pozycji ciała, zapewnienie pożywienia i wody). Nad przestrzeganiem przepisów czuwa Powiatowy Lekarz Weterynarii, którym w Wodzisławiu Śl. jest Maciej Witt. Kiedy dotarło do niego zawiadomienie naszej czytelniczki, zarządził kontrolę w markecie. Sprawdzał m.in. pomieszczenia, wyposażenie, zabezpieczenia przeciwepizootycznego, dobrostan zwierząt oraz ich zdrowie. Kontrola wykazała kilka uchybień, o których poinformował dyrekcję sklepu. - Zwierzęta mają już przydzielonego pracownika, który odpowiada m.in. za ich karmienie i sprzątanie klatek - mówi Maciej Witt. - Odbyta kontrola nie jest jednorazowa, w najbliższym czasie odbędą się kolejne - dodaje.
Marketom mówią „nie”
O komentarz do sprawy poprosiliśmy fundacje działające w obronie zwierząt. - Tak jak większość osób, którym ich los nie jest obojętny, uważam, że zwierzęta powinny być sprzedawane tylko u hodowców - mówi Sylwia Stanczyk z chorzowskiej Fundacji S.O.S dla Zwierząt. Dodaje, że markety nie są odpowiednim miejscem do tego typu zakupów. - Niejednokrotnie w sklepach można znaleźć zwierzęta chore, bez odpowiedniej opieki weterynaryjnej, czy samiczki w ciąży. Nie chcę generalizować, bo są sklepy, które dbają o swój żywy asortyment, ale niestety ich opinię psują te, które nie potrafią utrzymać dobrostanu zwierzaków - podkreśla. Sylwia Stanczyk dodaje, że jeżeli ktoś mimo wszystko zamierza nabyć małe stworzonko z marketu, powinien przede wszystkim zwrócić uwagę czy zwierzak nie jest osowiały, nie ma widocznych zmian skórnych, czy ma apetyt i dostęp do jedzenia i wody. Natomiast wszelkie uchybienia powinny być zgłoszone powiatowemu lekarzowi weterynarii lub najbliższej fundacji zajmującej się zwierzętami. Maciej Witt zapewnia, że każde zawiadomienie jest rozpatrywane. (juk)