Uwaga, alarm smogowy! Trzeba skontrolować pięć domów
Do miast i gmin wpłynęły instrukcje, jak zawiadamiać mieszkańców o złej jakości powietrza. Inicjatywa sama w sobie bardzo chwalebna. Ale do perfekcji jej daleko. Pojawiają się pytania, czy ogłaszanie alarmów dla tak dużych obszarów ma sens. Podamy przykład Lubomi. Dzień przed ogłoszeniem alarmu jakość powietrza była dużo gorsza od tego w dniu alarmu.
POWIAT Miasta i gminy mają nowe wytyczne, gdy stan powietrza jest zły, a nawet bardzo zły. Komunikaty o złej jakości powietrza wydawane są na podstawie informacji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach (WIOŚ). WIOŚ opiera się na wynikach ze stanowisk pomiarowych jakości powietrza i określa ryzyko lub wystąpienie przekroczeń groźnych substancji w powietrzu. Możliwe są trzy poziomy ostrzegania: powiadomienie (I stopień - żółty), ostrzeżenie (II stopień - pomarańczowy) i alarm smogowy (III stopień - czerwony).
Każdego dnia przygotowywana jest prognoza jakości powietrza dla województwa śląskiego w oparciu o numeryczną prognozę pogody na najbliższą dobę (jest to tzw. model COSMO wykorzystywany przez Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Katowiach) oraz w oparciu o historyczną bazę danych meteorologicznych (IMGW) i stężeń zanieczyszczeń (WIOŚ).
Taka prognoza jakości powietrza przygotowywana jest dla różnych stref naszego województwa. Powiat wodzisławski należy do bardzo dużego obszaru rybnicko-pszczyńskiego (powiaty pszczyński, rybnicki, mikołowski, raciborski i wodzisławski).
W przypadku wystąpienia w danej strefie ryzyka przekroczenia lub samego przekroczenia poziomu alarmowego groźnych substancji w powietrzu na gminy nakładane są różne obowiązki.
Najwięcej takich obowiązków gminy mają w przypadku poziomu III, czyli alarmu smogowego. Taki alarm obowiązuje minimum 24 godziny. Po otrzymaniu powiadomienia o konieczności ogłoszenia alarmu na stronie internetowej gminy musi się pojawić informacja w tej sprawie. Co ciekawe - gmina powinna też podjąć próbę czasowego wprowadzenia darmowej komunikacji publicznej, choć tu opinie są podzielone, bo część włodarzy uważa, że nie jest to obowiązkowe. Z prostego powodu - wiele gmin, zwłaszcza mniejszych nie ma własnej komunikacji zbiorowej. Poza tym jest zobowiązana do tego, by przeprowadzić minimum 5 kontroli posesji pod kątem ewentualnego spalania śmieci. Jeśli w tym czasie w gminie organizowane są konkursy, zawody czy inne zajęcia aktywne na świeżym powietrzu, to należy przeanalizować możliwość ich odwołania.
W gronie samorządowców pojawiają się pytania, czy ogłaszanie alarmów smogowych dla tak dużego obszaru (5 powiatów) ma sens. Dlaczego?
– Dobrze, by mieszkańcy wiedzieli, że ktoś czuwa nad ich bezpieczeństwem. I dobrze, że problem smogu coraz bardziej istnieje w świadomości obywateli. Ale też dobrze, by alarmy smogowe były ogłaszane wtedy, kiedy jest realne zagrożenie. Bo dochodzi do sytuacji, że w Rybniku jest fatalne powietrze, ale w Raciborzu dobre, a i tak tamtejszy magistrat musi ogłosić alarm. Przecież ludzie to widzą i zaczną przymykać oko na te alarmy - słyszymy opinie samorządowców.
W Lubomi - jak w wielu innych gminach - są zainstalowane dwa czujniki Airly, które badają jakość powietrza. Gmina jeden czujnik dostała za darmo w ramach akcji prowadzonej przez Subregion Zachodni. Drugi czujnik sama zakupiła. Odczyty z czujników są dostępne dla każdego mieszkańca – wystarczy sprawdzić dane za pośrednictwem strony internetowej urzędu gminy lub ściągnąć specjalną aplikację na smartfona. Dokładnie 30 listopada przyszło zawiadomienie, że gmina ma ogłosić alarm smogowy. Tymczasem czujniki na terenie gminy wcale nie pokazywały tak fatalnych wartości. Złe wartości były za to dzień wcześniej, ale wtedy nikt nie kazał ogłosić w gminie alarmu smogowego. - Mieszkańcy to obserwują i nie kryją zdziwienia - przyznaje Bogdan Burek, zastępca wójta Lubomi. - W przypadku naszej gminy dochodzi do sytuacji, że ogłaszany alarm smogowy nie odzwierciedla realnego stanu powietrza. W Rybniku jest kiepsko, więc my też musimy ogłosić alarm i uruchamiać wszelkie procedury. A kiedy widzimy, że u nas stan powietrza jest zły, to alarmu nie ma - podkreśla zastępca wójta. - Przecież nawet w ramach jednego powiatu jakość powietrza jest różna w zależności od gmin, a co dopiero w ramach pięciu powiatów - zaznacza.
Bogdan Burek przypomina, że jakiś czas temu w ramach subregionu był pomysł na system tablic ostrzegawczych z urządzeniami pomiarowymi w każdej gminie. Taki system miał informować nie tylko o zagrożeniach związanych ze smogiem, ale też wichurach czy burzach. Niestety, na razie z planów nici. (mak)
Straż miejska z Jastrzębia trafi do Mszany?
Alarmy smogowe postawiły w trudnej sytuacji te gminy, który nie mają na swoim terenie straży gminnej, jak np. Mszana. W tej sprawie wójt Mszany spotkał się z Anną Hetman, prezydentem Jastrzębia. - Chodzi o to, czy tego wymogu nie mogłoby u nas realizować miasto Jastrzębie, wysyłając tu swoją straż miejską - tłumaczy Mirosław Szymanek. Rozmowy z Jastrzębiem na temat współpracy ze strażą miejską są na razie we wstępnej fazie. Chodzi głównie o finanse. - Jeśli okaże się, że gmina musiałaby współfinansować straż, zamiast płacić tylko za patrole ponadnormatywne, co może się wiązać z kosztem kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie, to gmina rozważy raczej przeszkolenie kilku kolejnych pracowników i organizację ustawowo narzuconych kontroli kotłowni w okresie tak zwanych alarmów smogowych wyłącznie we własnym zakresie. Będzie to na pewno tańsze rozwiązanie - wyjaśnia Mirosława Książek-Rduch z Urzędu Gminy w Mszanie. Obecnie wymagane ustawowo kontrole w czasie alarmów smogowych są przeprowadzane przez 3 pracowników urzędu, także w weekendy. (art)