Duży Kaliber: Tajemniczy wybuch gazu
Dom jednorodzinny przy ul. Asnyka w Lubomi. W jednym z pokojów doszło do wybuchu gazu, który ulatniał się z butli. Okoliczni mieszkańcy usłyszeli głośny huk. Z okien budynku, gdzie doszło do wybuchu, zaczął wydobywać się ogień. Dzięki błyskawicznej reakcji strażaków udało się uratować 50-letniego mieszkańca domu.
LUBOMIA Niedzielny wieczór, tuż po godz. 21.00. Wiele osób siedziało przed telewizorami, bo trwał mecz polskiej reprezentacji w piłkę nożną. Niespodziewanie Lubomią wstrząsnęła mocna eksplozja. - Tak rąbnęło, że aż podskoczyłem na tapczanie – mówi nam jeden z mieszkańców ul. Asnyka.
Okazało się, że w jednym w sąsiednich domów, nieopodal skrzyżowania ul. Asnyka z ul. Parkową doszło do eksplozji. Z domu na kilkanaście metrów wyleciały szyby, a pomieszczenia szybko stanęły w ogniu. Na szczęście nie ucierpiały inne budynki, choć w tej części Lubomi zabudowa jest wyjątkowo gęsta a domy stoją blisko siebie, przez co istniało realne zagrożenie rozprzestrzenienia się pożaru.
Do Lubomi skierowano osiem zastępów straży pożarnej, policję i pogotowie ratunkowe. Pierwsi na miejscu pożaru zjawili się ochotnicy z OSP Lubomia. – To dzięki ich szybkiej reakcji udało się opanować pożar – przyznaje Czesław Honisz, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śląskim. – To był dość stary dom, w którym dach był opuszczony niemal do poziomu okien na parterze, które objęte były pożarem. Dzięki szybkiej akcji strażacy nie dopuścili do przeniesienia się płomieni na konstrukcję dachową, co wiązałoby się z dużo większymi stratami – dodaje strażak. W wybuchu i pożarze ucierpiał 50-letni mieszkaniec domu.
Gaz ulatniał się
Co było przyczyną eksplozji? Okazuje się, że nie wybuch samej butli, bo wówczas skutki zdarzenia byłyby dużo poważniejsze. – W jednym z pomieszczeń doszło do wycieku gazu z butli. Ten zbierał się w pomieszczeniu i gdy osiągnął wybuchowe stężenie w powietrzu doszło do eksplozji. Zaraz po wybuchu pomieszczenia zostały objęte pożarem. Spaleniu uległy w sumie trzy pomieszczenia na parterze budynku – mówi Czesław Honisz. Akcja strażaków trwała 3 godziny i 46 minut.
Gaz nie wybuchł w kuchni
Jak ustaliliśmy, 50-letni mężczyzna mieszkał sam. Był kawalerem. Od pewnego czasu poważnie chorował. Był po serii zabiegów. - Chodził wczoraj jakiś taki załamany – mówi nam jedna z jego najbliższych sąsiadek. Członkowie jego rodzin, którzy mieszkają nieopodal mówią nam, że butla, z której ulatniał się gaz, na co dzień służyła mężczyźnie do gotowania i znajdowała się w kuchni. Tymczasem strażacy znaleźli ją w innym pomieszczeniu, w którym mężczyzna na co dzień przebywał.
Wyważyli drzwi
Strażacy, którzy jako pierwsi dojechali na miejsce, musieli wyważyć drzwi. Zadymienie było duże. Poszkodowany mężczyzna znajdował się nie w pomieszczeniu, gdzie doszło do wybuchu, ale w przedpokoju, tuż za głównymi drzwiami do budynku. Był przytomny. Strażacy wynieśli go na zewnątrz, poszkodowanym zajął się zespół ratownictwa medycznego.
Policyjne śledztwo
Swoje postępowanie prowadzi również policja. – 50-latek został zabrany karetką pogotowia do szpitala w Wodzisławiu – mówi Marta Pydych z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim. – W późniejszej rozmowie z lekarzami ustalono, że mężczyzna został przewieziony do siemianowickiego centrum leczenia oparzeń z ogólnymi oparzeniami nie zagrażającymi jego życiu. Na miejscu wykonano oględziny z udziałem technika kryminalistyki i zabezpieczono butlę gazową. Teraz śledczy wspólnie z biegłymi z zakresu pożarnictwa będą ustalać co było powodem wybuchu butli oraz inne okoliczności tego zdarzenia – dodaje policjantka. (acz), (mak), (art)