Starcie o połomski nadajnik. Między opozycją a wójtem
POŁOMIA, MSZANA W tym samym dniu, w którym w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu odbyła się rozprawa administracyjna w sprawie pozwolenia na budowę stacji bazowej sieci komórkowej przy ul. Przyległej w Połomi, o sprawie kilka godzin później dyskutowano też na posiedzeniu komisji infrastruktury gminy Mszana. A właściwie wytykano sobie to, co, kto i od kiedy wiedział w sprawie planowanej budowy nadajnika, i co z tą wiedzą zrobił.
Innej lokalizacji inwestor pod uwagę nie bierze
Przypomnijmy, że podstępowanie w sprawie wydania pozwolenia na budowę stacji zostało wstrzymane. Zostanie wznowione po wydaniu przez gminę decyzji środowiskowej. Nie wiadomo jak długo może potrwać postępowanie środowiskowe. Na posiedzeniu komisji wójt Mszany Mirosław Szymanek przypomniał, że postępowanie zostało wstrzymane, bo jeden z mieszkańców poinformował, że w okolicy planowanej budowy rzekomo może znajdować się siedlisko bielika. Gmina dostała argument i na tej podstawie wójt zawnioskował o wstrzymanie postępowania w sprawie wydania pozwolenia na budowę. Włodarz Mszany powiedział też, że firma Orange, która chce wybudować nadajnik, nie widzi możliwości przesunięcia nadajnika w inne, bardziej oddalone od domów miejsce. - Inna lokalizacja ich nie interesuje – przyznał wójt, pytany o to przez radnych.
Kto i co (nie)wiedział
Z kolei radny Alojzy Wita oburzył się na słowa wójta, wypowiedziane do ludzi, którzy zgromadzili się przed starostwem w dniu rozprawy. Wójt miał powiedzieć, że radni wiedzieli o planach budowy stacji. Wita zarzucił wójtowi, że radni tematu nie znali. - Nie było o nim mowy na zebraniach wiejskich, nie było mowy na posiedzeniach rady gminy – uznał Wita. Na co wójt odparł, że temat był poruszany już dwa lata temu na posiedzeniu komisji infrastruktury. Na co radny Jarosław Wala, przewodniczący komisji infrastruktury, stwierdził, że temat nie wypłynął wówczas od wójta. - Wypłynął od mieszkańców, którzy informowali o nim radnych – powiedział Wala, przyznając tym samym, że radni mieli jednak wiedzę o planach budowy stacji. Z kolei radny Sebastian Berger stwierdził, że gmina przespała 2,5 roku. Szymanek odparł, że to nieprawda, bo gmina prowadziła różne działania, teraz prowadzi postępowanie środowiskowe, co znów przyblokuje rozpoczęcie budowy nadajnika. - A jakie kroki w ciągu tych dwóch lat podjęli radni, odkąd dowiedzieli się o planach budowy nadajnika? - ripostował wójt i opuścił salę obrad, co z kolei oburzyło radnego Piotra Kuczerę, kontrkandydata Szymanka w nadchodzących wyborach. - Chciałem zapytać wójta, kiedy w gminie pojawiło się pierwsze pismo o planowanej budowie nadajnika – powiedział Kuczera. Zdaniem Wity, który podobnie jak Kuczera startuje w wyborach z listy PiS, pismo o budowie nadajnika leżało w urzędzie gminy już co najmniej od 2015 r.
Wniosek o pozwolenie w maju 2016
Zgodnie z informacją uzyskaną w UG Mszana pełnomocnik firmy Orange wystąpił do UG z wnioskiem o wydanie decyzji środowiskowej na budowę stacji 12 października 2015 r. - Nawet gdyby doszło do wydania decyzji, nie oznaczałoby to, że firma może rozpocząć budowę. To mogłoby się stać dopiero po uzyskaniu pozwolenia na budowę w starostwie powiatowym - zaznacza Dorota Rajszysz, kierownik referatu gospodarki komunalnej i funduszy zewnętrznych UG Mszana. , firma Orange złożyła do starostwa wniosek o pozwolenie na budowę 30 maja 2016 r. (art)