Budowa Nieboczów z rocznym poślizgiem
- Prace w Nieboczowach są już na etapie końcowym - z ulgą ogłasza wójt Czesław Burek. Włodarz wyjaśnia, skąd tak duże opóźnienia w budowie nowej wsi.
NIEBOCZOWY Fontanna, rynek, boisko, dom kultury, remiza, kompleks odnowy biologicznej, park z wyspą na jeziorze... - lista obiektów i atrakcji do wybudowania w nowej wsi była pokaźna. Większość z nich jest już gotowa. Ale nie wszystko. - Trwają zakrojone na szeroką skalę prace brukarskie, m.in. na terenie parkingów i na placu publicznym - mówi wójt gminy Lubomia Czesław Burek. Prócz tego prowadzone są prace wykończeniowe wewnątrz budynku sportowego. Brakuje fragmentów ścieżek rowerowych, trwa też wzmacnianie brzegu wyspy. Niektórym altanom w parku brakuje jeszcze zadaszenia. - Jestem codziennie na terenie budowy, śledzę postęp. Myślę, że koniec prac już widać - podkreśla wójt. Dodaje, że cała inwestycja powinna zakończyć się i zostać rozliczona najpóźniej pod koniec roku.
Kilka powodów
Budowa obiektów użyteczności publicznej miała potrwać rok. Ale termin trzeba było kilka razy wydłużać. Łącznie inwestycja prowadzona jest już dwa lata. Czy w tej sytuacji firmie zostaną naliczone kary umowne? Wszystko wskazuje na to, że nie. - Poprosiłem inżyniera kontraktu o rekomendacje w tej kwestii. Rekomendacja jest taka: nie ma podstaw do naliczania kar umownych. Powodów jest kilka - zaznacza wójt Burek. Po pierwsze - znacznie wzrosły ceny materiałów budowalnych. Gdy wykonawca wygrywał przetarg, sytuacja rynkowa była zupełnie inna, materiały tańsze, nie brakowało wówczas ludzi do pracy. Po drugie - doszło do poważnych zmian projektowych i do robót dodatkowych. - Na przykład pierwotnie w ogóle miało nie być przedszkola - tłumaczy wójt. Poważne problemy wynikły też ze zmiany parametrów podłoża gruntowego. Pierwsze badania geologiczne – na etapie projektowania – były wykonywane gdy nowe Nieboczowy jeszcze nie istniały. W międzyczasie wybudowano domy, sieć dróg czy kanalizację. Nastąpiło przerwanie ciągów drenarskich, zmieniły się stosunki wodne. Konieczny był szereg robót dodatkowych.
Mniejsze zło
Wójt podkreśla, że zakończenie współpracy z obecnym wykonawcą wiązałoby się z jeszcze większym opóźnieniem. Cała procedura rozliczenia zajęłaby mnóstwo czasu, później należałoby ogłosić kolejny przetarg na wykonanie brakujących prac. Poza tym - co najważniejsze - nie wiadomo jakiej kwoty oczekiwałby kolejny, potencjalny wykonawca za dokończenie inwestycji. Wszystko to spowodowało, że firma, która zaczęła budowę, dostała zielone światło, by mimo opóźnienia ją sfinalizować. (mak)