Na wstępie: Przegrani na starcie?
Artur Marcisz, Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Można PiS lubić lub nie, zgadzać się z tym co robi, lub nie. Wszakże jest to partia duża, która istnieje od 17 lat, od 3 rządzi krajem, dwukrotnie jej kandydaci zostawali prezydentami kraju. Słowem to silny organizm polityczny. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie w powiecie wodzisławskim.
„Chcemy, ale nie możemy/ nie potrafimy” - tak można scharakteryzować obecną formę wodzisławskich członków tej partii, w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych. Do starcia wyborczego pozostało niespełna dwa miesiące, tymczasem wodzisławski PiS nie potrafi wystawić kandydata na prezydenta powiatowego miasta. Niewiele też, jak na razie, wychodzi z zapowiedzi wystawienia kandydatów na włodarzy w niemal wszystkich gminach powiatu. W jakiś sposób świadczy to o słabościach wodzisławskich struktur i o jakichś tarciach wewnątrz.
Z drugiej strony, lokalni liderzy, najwyraźniej wolą kandydować z lokalnych komitetów, nie związanych, przynajmniej bezpośrednio, z partyjnymi szyldami. Nie tylko z szyldem PiS, bo i kojarzony z PO Mieczysław Kieca wystartuje najpewniej z lokalnego komitetu Nasz Wodzisław. Partyjne szyldy traktowane są bowiem jako obciążające i niwelujące szanse na wyborczy sukces, choć nie zawsze. Dlaczego? Wielu wyborcom kojarzą się z kłótliwością, zajadłością, bezpardonową walką, a więc z czymś, czego na lokalnym podwórku politycznym oglądać nie chcą. Miejmy więc nadzieję, że powoli nabierająca rumieńców kampania wyborcza będzie merytoryczna, że walka odbywać się będzie na argumenty i programy.