Zawiadomienia na byłego prezesa miejskiej spółki. I być może prezydenta miasta
Prezydent Wodzisławia Śląskiego Mieczysław Kieca złożył zawiadomienie do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych na byłego prezesa spółki Domaro Krystiana Stępnia. To efekt podejrzenia, że Domaro mogło nieprawidłowo korzystać z podwykonawców. Jednak również wobec prezydenta padają coraz mocniejsze zarzuty.
WODZISŁAW ŚL. 6 marca Krystian Stępień przestał pełnić funkcję prezesa zarządu miejskiej spółki Domaro. Został odwołany jednogłośnie przez radę nadzorczą. Na stanowisku zastąpiła go Barbara Chrobok, dotychczas wiceprezydent Wodzisławia.
Najpierw brak wyjaśnień
Początkowo miasto unikało odpowiedzi na pytania o powody odwołania prezesa Stępnia. Odsyłało nas do oficjalnego komunikatu, który niczego nie wyjaśniał. To otwarło drogę do spekulacji. Ujawniliśmy, że pod koniec roku do prokuratury wpłynęło doniesienie na spółkę. Pojawiały się też opinie, że prezydent Kieca dokonał roszad, żeby „poustawiać” na stanowiskach ludzi ze swojego środowiska. Nowe światło na sprawę rzuciła ostatnia sesja rady miejskiej. Prezydent Mieczysław Kieca stwierdził, że w spółce mogło dojść do naruszenia dyscypliny finansów publicznych. - Skierowałem dzisiaj zawiadomienie do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych na byłego prezesa zarządu spółki Domaro - poinformował prezydent Kieca na sesji rady miasta, która odbyła się 28 marca.
Spółka remontować miała sama, a korzystała z podwykonawców
Prezydent wyjaśnił, co jest powodem jego kroku. Chodzi o jeden z zapisów ustawy „Prawo zamówień publicznych”, a dokładnie o art. 32 ust. 4: „Jeżeli zamawiający dopuszcza możliwość składania ofert częściowych albo udziela zamówienia w częściach, z których każda stanowi przedmiot odrębnego postępowania, wartością zamówienia jest łączna wartość poszczególnych części zamówienia”. A więc wątpliwości dotyczą tego, czy spółka Domaro korzystała z usług podwykonawców zgodnie z prawem.
Wątpliwości pojawiły się po kontroli przeprowadzonej przez radnych z miejskiej komisji rewizyjnej. Kontrola dotyczyła spółki Domaro i trwała od jakiegoś czasu. Na posiedzeniu komisji rewizyjnej 22 lutego radni przedstawiali swoje uwagi do Domaro. Schemat wyglądał tak: miasto zlecało spółce różne zadanie inwestycyjne. Tymczasem spółka tylko niektóre z robót wykonywała samodzielnie, pozostałą część zlecała zewnętrznym podmiotom. Dotyczyło to robót prowadzonych w budynku przy ul. Marklowickiej 17. - Byłem na posiedzeniu tej komisji i dyskusja, której się przysłuchiwałem, wzbudziła we mnie wątpliwości co do działania spółki. W trybie natychmiastowym zadecydowałem o przeprowadzeniu kontroli w spółce - tłumaczy prezydent Mieczysław Kieca.
Zespół kontrolny w Domaro
Powołany przez prezydenta zespół kontrolny przeanalizował dokumenty spółki. Stwierdzono, że mogło dojść do naruszenia dyscypliny finansów publicznych w Domaro. - W wyniku przeglądu dokumentów i ustaleń zespołu kontrolnego złożyłem pismo do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych działając na podstawie art. 93 ust. 1 pkt. 1 oraz art. 94 ust. 1 i 2 ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. W piśmie tym zawiadamiam o popełnieniu czynu noszącego znamiona naruszenia dyscypliny finansów publicznych, którego dopuścił się były prezes Domaro - tłumaczy prezydent. Dodał, że chodzi o czyn polegający na „udzieleniu zamówienia publicznego wykonawcom, którzy nie zostali wybrani w trybie określonym w przepisach”.
Prezydent Kieca wyjaśniał, że zgodnie z prawem miasto mogło zlecać swojej spółce kapitałowej, jaką jest Domaro, różne zadania inwestycyjne. Z kolei spółka mogła korzystać z podwykonawców, ale posiłkując się nimi, była zobowiązana do tego, by prawidłowo oszacować wartość zamówienia. Bowiem zgodnie z przepisami, jeśli wartość zamówienia przekracza 30 tys. euro, to trzeba stosować inna przepisy (ogłaszać przetarg), niż kiedy wartość jest poniżej.
Dlaczego prezydent nie reagował wcześniej
Nie wszyscy radni zgodzili się z takim stawianiem sprawy przez prezydenta Kiecę. Radny Dezyderiusz Szwagrzak mówił, że nie rozumie, dlaczego miasto dopiero teraz przeprowadziło kontrolę dotyczącą kwestii zamówień publicznych, skoro sygnały, że warto ten temat sprawdzić, pojawiały się już wcześniej. Sam Szwagrzak podkreślał, że ma duże wątpliwości nie tylko co do poprawności funkcjonowania spółki i przekazywania jej środków, ale też do samego nadzoru prezydenta nad spółką. - Dlatego trochę się dziwię, że zawiadomienie dotyczy byłego prezesa - mówił Szwagrzak.
Z kolei w czasie lutowej komisji rewizyjnej radny Szwagrzak powiedział, że spółka omija ustawę o zamówieniach publicznych. Przypomniał przy tym, że to przecież miasto zleca spółce łącznie w ciągu roku pewną pulę zadań i że są one warte powyżej 30 tys. euro. Zdaniem radnego to niedopuszczalne tym bardziej, iż „miasto wie, że spółka szuka dalej podwykonawców”. (mak)
Były prezes złoży zawiadomienie na prezydenta
Poprosiliśmy o komentarz byłego prezesa spółki Domaro Krystiana Stępnia. Ten nie miał pojęcia o tym, że prezydent Mieczysław Kieca złożył na niego zawiadomienie do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. O sprawie dowiedział się od nas. Stępień nie kryje zaskoczenia ruchem szefa miasta. Podkreśla, że spółka postępowała zgodnie z prawem. Co więcej - sam zamierza złożyć zawiadomienie do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych na prezydenta Wodzisławia. - Ja akurat mam co udowodnić i złożę takie zawiadomienie. Pokażę, jakie były zlecenia od miasta i na jakie kwoty - podkreśla były prezes. Stępień powiedział nam, że dochodziło do sytuacji, że spółka otrzymywała od miasta zlecenia z wyjątkowo krótkim czasem na realizację. Stępień podkreśla, że spółka nie łamała przepisów i postępowała zgodnie z zapisami ustawy. Przesłał nam także swoje oświadczenie:
„Niniejszym oświadczam, iż wszystkie roboty były realizowane zgodnie z prawem, zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych. Spółka realizowała zlecenia z miasta. To miasto powinno ewentualnie zastosować ustawę „Prawo zamówień publicznych”, ale wygodniej im było zlecać spółce, omijając ustawę. Ponadto rzecznik kontroluje gminę, a nie spółkę. Prezydent chce umyć ręce i zrzucić odpowiedzialność na prezesa. Wszystko było realizowane zgodnie z prawem.
Spółka przez ostatnie pół roku była kontrolowana przez radę nadzorczą w sprawie zamówień publicznych. Protokół dostępny jest w spółce. Kontrola zakończyła się w lutym. Bez żadnych zastrzeżeń. Co więcej, zlecenia dostawała spółka, a nie prezes. A właścicielem spółki jest prezydent.
Żeby złożyć doniesienie, to trzeba mieć wszystkie dokumenty i wystąpić do spółki. Taka rzecz nie miała miejsca. Prezydent chyba spanikował przed radnymi i zapomniał, że Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych kontroluje miasto i przebywa w urzędzie, a nie w spółce.”
Dariusz Prus o kulisach propozycji od prezydenta w sprawie Domaro
W poprzednim wydaniu Nowin Wodzisławskich pisaliśmy, że radny powiatowy Dariusz Prus przekazał nam, że już ponad rok temu prezydent Wodzisławia Śląskiego Mieczysław Kieca zaoferował mu kierowanie spółką Domaro. - W grudniu 2016 r. prezydent Mieczysław Kieca zaoferował mi stanowisko prezesa Domaro w miejsce pana prezesa Stępnia - informował Prus. Miasto zaprzeczyło tej informacji, dlatego Dariusz Prus przesłał nam swoje oświadczenie w tej sprawie. Przytaczamy je w całości:
„W związku z nieprawdziwymi informacjami zamieszczonymi przez urząd miasta Wodzisławia w Nowinach Wodzisławskich w dniu 27 marca 2018 r. w tytule „Manewry Prezydenta w miejskiej spółce”, oświadczam, że propozycję objęcia funkcji prezesa spółki Miejskiej „Domaro Sp. z. o.o. otrzymałem nieoficjalnie 29 września 2016 r. W dniu 5 października 2016 r. odbyło się ponad godzinne spotkanie w gabinecie Pana Mieczysława Kiecy i w obecności wiceprezydent Barbary Chrobok, na którym byłem pytany o plan, strategię i koncepcję działania które miałbym realizować w Domaro. Na koniec spotkania prezydent powiedział, iż będą jeszcze rozmowy z dwoma innymi kandydatami. Ze swojej strony poprosiłem o 24 godz. czas do namysłu. W dniu 6 października 2016 r. zgodnie z obietnicą poinformowałem o zgodzie na objęcie stanowiska prezesa Domaro Sp.z.o.o. W grudniu 2016 r. doszło do spotkania z M. Kiecą na ul. Pszowskiej, gdzie zapytałem prezydenta czy moje zatrudnienie w Domaro jest aktualne. Prezydent odpowiedział, iż na razie nie będzie dokonywał zmian na stanowisku prezesa. 26 stycznia 2017 r. o godz. 16.45 doszło do spotkania w gabinecie M. Kiecy, a tematem była strategia, cela i zadania na nowym stanowisku głównego specjalisty w MZWiK po wygranym przeze mnie kunkursie na to stanowisko urzędnicze dniu 17 stycznia 2017 r. Niestety prezydent nie dotrzymał obietnicy zawartej w naborze na wolne stanowisko urzędnicze, mówiącej, cytuję „przewiduje się zatrudnienie na czas określony tj. do 30 listopada 2018 r., przy czym pierwsza umowa zawarta zostanie na okres 6 miesięcy” (informacja ta dostępna jest na stronie MZWiK). 20 lipca 2017 r. o godz. 9.30 M. Kieca przybył do mojego biura w MZWiK i poinformował mnie, że nie przedłuży mi umowy o pracę. Tak więc moje zatrudnienie w MZWiK zakończyło się po 6 miesiącach 31 lipca 2017 r. 26 stycznia 2017 r. nie rozmawialiśmy w ogóle na temat zatrudnienia mnie w Domaro, a więc informacja rzecznik prezydenta miasta jest nieprawdziwa.”