Przenosiny ze strychu do zatęchłych piwnic
– Nasze piwnice wołają o pomstę do nieba! Panuje tam stęchlizna i ogromna wilgoć – mówią mieszkańcy osiedla Mikołajczyka w Radlinie.
RADLIN Blok nr 5 przy osiedlu Mikołajczyka w Radlinie kilka miesięcy temu przeszedł, zleconą przez miasto termomodernizację. Zakres planowanych prac objął m.in. docieplenie ścian i remont elewacji budynku, docieplenie stropu nad piwnicą, wykonanie wewnętrznej instalacji gazowej i podłączenie nowych kotłów gazowych.
Miało być dobrze
Odnowiony blok na ostatniej kondygnacji posiada trzy pomieszczenia strychowe. Przez lata były one użytkowane przez mieszkańców. Z racji docieplenia dachu radliński Zakład Gospodarki Komunalnej (ZGK) listownie poprosił mieszkańców o wyniesienie ze strychów wszystkich rzeczy na czas prowadzonych tam prac. - Rozumieliśmy tę prośbę. Nawet się z niej ucieszyliśmy, bo w końcu znikły stamtąd niepotrzebne rzeczy - mówią Bogumiła i Wojciech Kucharscy. Przyznają, że niektórzy sąsiedzi przechowywali tam bardzo różne rzeczy. Były ubrania, zabawki, urządzenia RTV i AGD czy nawet części samochodowe. - Przy okazji remontu wszyscy zrobiliśmy tam gruntowne porządki - podkreślają mieszkańcy. Byli jednak przekonani, że po zakończeniu prowadzonych prac, będą mogli nadal korzystać z tych pomieszczeń. - Ale po zakończeniu prac ZGK zamknął nam strychy - mówi z żalem Arkadiusz Mikeska.
Mieszkańcy: piwnice są wilgotne
Od tego czasu lokatorzy bloku nr 5 rzeczy, które kiedyś trzymali na strychach, muszą przechowywać albo w mieszkaniach, albo w piwnicach. Tymczasem piwnice wołają o pomstę do nieba. - Jest tam stęchlizna i ogromna wilgoć. Jak mamy tam trzymać cokolwiek? - pytają bezradnie. Żona Tomasza Chyczewskiego, pani Anna choruje na stwardnienie rozsiane. W związku z tym posiada dużo specjalistycznego sprzętu do rehabilitacji. - Łóżko, materac, piłki, rowerek. Nie zaniesiemy tego do piwnicy, bo wszystko się zniszczy - mówią zgodnie Chyczewscy. Pan Tomasz dodaje, że zakład komunalny poradził mu wyremontowanie piwnicy. Tak zrobił, ale wilgoć i stęchlizna nie zniknęły.
– Jeżeli komunalka boi się, że lokatorzy ze strychów znowu zrobią graciarnie, to wystarczyłoby co jakiś czas zrobić kontrole tych pomieszczeń - mówią zgodnie mieszkańcy.
Sami sobie winni?
Dyrektor radlińskiego ZGK Czesław Brachmański sprawę widzi zgoła inaczej. - Decyzję o zamknięciu strychów podjęliśmy z dwóch powodów. Pierwszym owszem było gromadzenie przez mieszkańców dużej ilości śmieci w tym miejscu - mówi. Dodaje, że na strychach nie można przechowywać urządzeń AGD czy starych mebli. - Drugim powodem jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom bloku. Przepisy mówią jasno, że materiały palne nie mogą znajdować się w takich pomieszczeniach - dodaje. ZGK planuje, że w przyszłości strychy zostaną przygotowane na suszarnie dla mieszkańców. Do tego czasu mieszkańcy nie będą mieli możliwości, aby z pomieszczeń korzystać.
Ma być lepiej
Radliński ZGK zamierza poprawić cyrkulację powietrza w piwnicach. Zostaną zakupione specjalne urządzenia, które usprawnią przepływ powietrza i wilgoć nie powinna już się w nich pojawić. Po dokładnym osuszeniu pomieszczeń korytarze piwnic mają zostać wybielone. Pytanie, czy to wystarczy? (juk)