Duży Kaliber: Wytrop sprawcę czyli zagadka kryminalna
Kradzież w antykwariacie przy Skalnej
Antykwariat Tadeusza Koperka mieścił się na parterze sporej błękitnej kamienicy przy ulicy Skalnej. Drzwi wychodziły wprost na ulicę, podobnie jak okna. Do wnętrza prowadziły trzy schodki. Komisarz Jakub szarek mocno popchnął solidne drzwi i po chwili znalazł się w środku.
– Pan jest z policji? Proszę tutaj – odezwał się głos zza zabytkowej szafy.
Po chwili oczom komendanta ukazał się sam Koperek. Niewysoki antykwariusz, który kwadrans wcześniej roztrzęsionym głosem informował oficera dyżurnego o napadzie.
– Akurat robiłem porządki w papierach. Odkładałem to od dłuższego czasu i urosła ich prawdziwa góra. Zbędne rzeczy wynosiłem przed dom, aby je później wywieźć. Kursowałem z tym kartonami przez blisko kwadrans. Drzwi w tym czasie były otwarte. To wykorzystał zapewne ten rabuś – tłumaczył Tadeusz Koperek.
– Widział go pan?
– Oczywiście. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, spłoszyłem go. Próbowałem go złapać, ale on mnie odepchnął. Zaczęliśmy się szarpać. Upadłem na podłogę, wtedy on wybił okno i wyskoczył przez nie uciekając w sina dal.
– Jak wyglądał? Zapamiętał pan coś charakterystycznego? – dopytywał policjant.
– Ubrany był w granatowe spodnie, brązowe buty i czarną kurtkę. Twarzy niestety w tych nerwach dobrze nie zapamiętałem.
Komisarz szarek rozejrzał się po antykwariacie. Większość gablot była pootwierana przez samego właściciela. Widać było, że wziął się za wielkie porządki.
Policjant podszedł do okna przez które uciekł rabuś. W ramie tkwiły jeszcze kawałki szkła. Policjant wychylił się przez nie ostrożnie. Na ulicy życie toczyło się jak gdyby nic. Ludzie w pośpiechu przechodzili przed wybitym oknem, depcząc rozbite drobiny szkła.
– Co panu zginęło?
– Trochę biżuterii i gotówka. Najbardziej żal mi tych zabytkowych pierścieni. Nie były moje. Powierzono mi je jedynie do wyceny. Nie wiem jak teraz spojrzę w oczy właścicielom. Były bardzo wartościowe.
– Panie Koperek, tak patrzę sobie przez to okno i powiem panu, że podejrzewam, że te pierścienie jeszcze gdzieś tu są.
– Nie rozumiem panie komisarzu – odparł Koperek z niezbyt mądrą miną.
– Powiem prościej. Zupełnie nie wierzę w ten napad. Podejrzewam, że został wymyślony a pierścienie starannie ukryte.
Co wzbudziło wątpliwości policjanta?
Odpowiedź:
Zarówno drzwi jak i okna antykwariatu wychodziły na ulicę. Po co złodziej miałby wybijać okno i uciekać przez nie skoro obok był otwarte drzwi. Antykwariusz zostawił je otwarte, bo wynosił niepotrzebne rzeczy.