Duży Kaliber: Wytrop sprawcę czyli zagadka kryminalna
Przerwany urlop
Komisarz Jakub Szarek wstał tego dnia dwie godziny później niż zwykle. Nie śpiesząc się zaparzył sobie kawę i przeglądał gazetę, której nie miał czasu przejrzeć od kilku dni. Pierwszy dzień urlopu zapowiadał się bardzo spokojnie. Było tak do czasu gdy nie zadzwonił telefon. Dzwonił kolega z komisariatu z sąsiedniego miasta, z którym Szarek kończył szkołę policji. Komisarz doskonale pamiętał śledztwo, w którym dzwoniący bardzo mu pomógł. Teraz sam potrzebował pomocy. – Jasne, zaraz będę – rzucił do słuchawki, nie wspominając nawet słowem o swoim urlopie. Po 30 minutach był na miejscu.
– Cześć Kuba, cieszę się, że akurat dzisiaj miałeś wolne. U nas urlopy i w zasadzie nie ma rąk do pracy – mówił uradowany spotkaniem komendant komisariatu.
– Coś o tym wiem – odpowiedział Szarek.
– Poprosiłem cię o pomoc, bo mamy tu ciekawą sprawę i chciałem się ciebie nieoficjalnie poradzić. Dziś nad ranem doszło do napadu na kuriera. Facet dostał w głowę, gdy szedł z wartościową przesyłką i niewiele pamięta. Nikt też oczywiście nic nie widział. Dlatego poprosiłem cię o pomoc. To poważne przestępstwo, bo jest to rozbój, a nie mamy żadnego śladu poza guzem na głowie kuriera – wyjaśniał komendant.
– Nie ma sprawy, porozmawiam z nim, ale nic nie obiecuję – zastrzegł Szarek.
Policjanci przeszli korytarzem do jednego z pokoi, gdzie siedział poturbowany kurier.
– Na pewno nic panu nie jest? – upewnił się komendant.
– Nie, zrobili mi prześwietlenie na pogotowiu. To tylko stłuczenie – odpowiedział mężczyzna w wieku około czterdziestu lat.
– W takim razie pan komisarz zada panu jeszcze kilka pytań. Być może to pozwoli nam zatrzymać, sprawcę, który pana obrabował. Zostawiam panów samych – powiedział komendant wychodząc z pokoju.
– Co pan pamięta z napadu? – zaczął Jakub Szarek.
– Jedynie to, że wyszedłem z samochodu z paczką i szedłem na posesję, gdzie miałem ją dostarczyć. To z kilkaset metrów, ale nie można bliżej podjechać. Uszedłem może z pięć kroków od auta gdy poczułem uderzenie w głowę. Nie było ono silne. Lekko mnie zamroczyło, ale to wystarczyło aby napastnik uciekł.
– Są jacyś świadkowie?
– Niestety nie, to było bardzo wcześnie rano.
– Co zginęło?
– Biżuteria. Łańcuszki i parę pierścionków. Aż dziw bierze, że ludzie wysyłają takie rzeczy kurierem.
– Może powinien być pan bardziej ostrożny dostarczając takie przesyłki.
– To ciężko wyczuć. Wszystkie paczki są opakowane w podobny sposób. Czasem przewozimy ser, innym razem książkę, a innym biżuterię. Panie komisarzu, czy to długo potrwa? Zostałem tu przewieziony prosto z pogotowia, a muszę zawiadomić przełożonych o napadzie.
– Zaraz ktoś do pana przyjdzie – powiedział komisarz Jakub Szarek wychodząc z pomieszczenia. Po chwili był w gabinecie policjanta.
– Jeśli chcesz znać moje zdanie, to facet ukrył gdzieś paczkę a potem sam się uderzył w głowę. Powinniście go trochę przycisnąć – powiedział z uśmiechem Szarek.
Dlaczego komisarz podejrzewa kuriera?
Odpowiedź:
Wszystkie paczki są opakowane w firmowe opakowania i kurier nie mógł wiedzieć co znajduje się w paczce. Zaparkował kilkaset metrów od odbiorcy, więc ten nic nie wiedział o napadzie i nie mógł powiedzieć policjantom na jaką zawartość oczekiwał. Również centrala firmy nie została powiadomiona i nie mogła poinformować, co znajdowało się w przesyłkach.