O co chodziło pani dyrektor?
Koniec szpitalnego galimatiasu. Dyrektor szpitala w Wodzisławiu i Rydułtowach wycofała wypowiedzenie i zostaje na stanowisku. Po co był cały ten spektakl?
WODZISŁAW ŚL., RYDUŁTOWY 30 maja dyrektor Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Wodzisławiu i Rydułtowach Dorota Kowalska złożyła wypowiedzenie umowy o pracę. Argumentowała, że kierują nią względy osobiste, a jej decyzja jest nieodwołalna.
Do końca czerwca pani dyrektor miała czas na zmianę decyzji. Ale podkreślała, że nie skorzysta z tej możliwości. Jeszcze 28 czerwca w rozmowie z dziennikarzami zapewniała, że rezygnuje z pracy. - Złożone wypowiedzenie jest aktualne - mówiła wówczas. - Moim odejściem kierują względy osobiste i to one odgrywają najważniejszą rolę. Złożone wypowiedzenie będzie skuteczne - zapewniała.
Powiat na „tak”
Jak się jednak okazało, ostatniego dnia czerwca Dorota Kowalska wycofała wypowiedzenie. Zarząd powiatu wodzisławskiego pozytywnie odniósł się do decyzji pani dyrektor. - Zarząd podjął uchwałę o wyrażeniu zgody na wycofanie tego wypowiedzenia. Zarząd, doceniając dotychczasową pracę i zaangażowanie dyrekcji PPZOZ i całej załogi, zwrócił się z apelem m.in. do Ministra Zdrowia, Marszałka Województwa Śląskiego, Wojewody Śląskiego, parlamentarzystów, prezydentów, burmistrzów i wójtów o pomoc, a szczególnie o wsparcie finansowe szpitala - brzmi fragment oświadczenia wydanego 30 czerwca przez Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu.
Komentarz pani dyrektor
Swoje oświadczenie wydała również dyrektor Dorota Kowalska. Tłumaczy w nim, że wycofując wypowiedzenie kierowała się licznymi prośbami władz starostwa powiatowego, prośbami pracowników szpitala oraz realną groźbą odejścia lekarzy specjalistów.
Poszło o brak wsparcia?
Czy zatem dwa dni wcześniej, gdy pani dyrektor zapewniała, że na pewno odejdzie, nie wiedziała o "licznych prośbach pracowników szpitala"? W kuluarach słychać, że za gładkimi słowami kierowanymi do opinii publicznej kryła się gra o spełnienie postawionych przez panią dyrektor warunków. Nikt nie chce jednak oficjalnie powiedzieć, o jakie warunki chodzi. Nieoficjalnie można się dowiedzieć, że chodzi o brak realnego wsparcia dla działań pani dyrektor ze strony niektórych kręgów politycznych.
Poszło o „otoczenie”?
Starosta Ireneusz Serwotka podkreślał, że pani dyrektor nie stawiała żadnych żądań, jeśli chodzi o zarobki (obecna pensja pani dyrektor to ok. 16 tys. zł brutto). Dodał, że nie chodziło też o zarzuty wobec władz powiatu. Dość zagadkowo mówił, że prawdopodobnie chodzi o „otoczenie”. Nie sprecyzował jednak, co dokładnie ma na myśli. - Widzimy, że spiętrzyło się w ostatnim okresie trochę trudnych tematów. Trochę wsparcia musi być w innym miejscu. Możemy się jedynie domyślać, że chodzi o to, by otoczenie, które powinno wspomagać, faktycznie wspomagało. Otoczenie to zawsze ludzie - stwierdził. (mak)