Bałagan w skateparku
Skatepark miał być przeznaczony do uprawiania sportów ekstremalnych. Młodzież miała jeździć na deskorolkach, hulajnogach czy na rolkach. Zamiast jednak efektownych trików wykonywanych przez zdolnych sportowców można oglądać śmieci, szkło i brud.
RADLIN Witold Łupiński, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji (teren skateparku podlega pod MOSiR) podczas jednego z ostatnich posiedzeń komisji ds. społecznych przyznał, że źle się dzieje na radlińskim skateparku. – Obiekt stał się miejscem spotkań trudnej młodzieży z tamtego rejonu. A właściwi użytkownicy skateparku boją się na ten obiekt przychodzić. Cały obiekt w tej chwili nie spełnia swojego przeznaczenia – mówił. Dyrektor dodał, że jako zarządca tego terenu każdy dzień zaczynana od zamiatania i wywożenia stamtąd dużej ilości szkła. Mało tego część tych niebezpiecznych odpadów ląduje na terenie pobliskich ogródków działkowych. Z kolei urządzenia znajdujące się na skateparku są pomalowane sprejem.
Złotym środkiem jest ogrodzenie
W opinii dyrektora MOSiR-u, rozwiązać obecne problemy powinno ogrodzenie. Jednak trzeba je zrobić tak, aby było możliwe dojście na stację PKP. – Należałoby zrobić przejście pomiędzy ogródkami działkowymi, które umożliwiałoby dojście na PKP. A skatepark trzeba ogrodzić. Bo prędzej czy później dojdzie tam do tragedii – uważa Łupiński. Radlińscy radni poparli propozycję dyrektora MOSiR-u i złożyli w tej sprawie wniosek na ręce burmistrz.
Miasto mówi: nie teraz
– Na ten moment nie ma planów ogrodzenia skateparku. Przyglądamy się sytuacji i weryfikujemy zgłaszane uwagi. Należy pamiętać, że teren skateparku na „Szluchcie” jest również dobrym łącznikiem między ul. Wieczorka i terenem działek ogrodowych a ul. Solskiego i terenem Kolonii Emma. Ogrodzenie mogłoby uniemożliwić swobodne przemieszczanie się na tej trasie – mówi Marek Gajda, rzecznik prasowy radlińskiego urzędu miasta.
Działkowcy zadowoleni
Zapytaliśmy najbliższych sąsiadów skateparku, czyli działkowiczów czy podoba się im pomysł ogrodzenia tego terenu. – Osobiście pomysł bardzo mi się podoba. Skatepark miał być od samego początku ogrodzony i zamykany razem z orlikiem. Kiedy przychodzę na działkę po weekendzie to pod płotem mam dużo śmieci. Pełno butelek, papierków czy petów – mówi jeden z działkowiczów. Podkreśla, że najpierw wpadały piłki z orlika na tereny ogródków, a jak problem rozwiązano, to zaczęły wpadać znacznie gorsze rzeczy. Działkowicz ma jednak pewne wątpliwości czy samo ogrodzenie rozwiąże sprawę. – Każdy płot można przeskoczyć. Tutaj przydałby się monitoring – zauważa.
(juk)