Na wstępie: Piłka nożna sportem elitarnym? Być może...
Artur Marcisz p. o. redaktora naczelnego Nowin Wodzisławskich.
Ze sporym odzewem spotkał się materiał, w którym opisaliśmy dyskusję włodarzy jednej z gmin na temat działalności szkółki piłkarskiej. W całej sprawie idzie... tradycyjnie o pieniądze. Klub pobiera od rodziców 90 zł miesięcznej składki. Jedni nazywają to komercyjnym interesem, inni odpowiadają, że to normalne składki członkowskie w uczniowskim klubie sportowym. Zwał jak zwał. Klub cieszy się naprawdę sporym zainteresowaniem. A to oznacza, że rodzice widzą sens w płaceniu pieniędzy za wysyłanie nawet 4- czy 5-letnich dzieci na boisko. Jedni chcą by ich pociechy nie siedziały cały czas z nosami przed telewizorem. Nie brakuje i takich, którzy liczą na wychowanie kolejnych Lewandowskich. W każdym razie ktoś miał pomysł na zagospodarowanie tych potrzeb, zainwestował w zdobycie wiedzy, przystąpił do realizacji, okazał się w tym dobry, zarabia i jest OK. Ale są też problemy. Pojawiły się głosy, przypominające, że prowadzenie działalności wiąże się również z kosztami, choćby dotyczącymi korzystania z obiektów, na których realizowane są treningi. Mniejsza o to. Sprawę jakoś trzeba będzie rozwiązać, a wspomniana na wstępie dyskusja wydaje się do tego wstępem.
Mnie znacznie ważniejszy wydaje się inny problem, na który uwagę zwrócił również jeden z rodziców. Całkiem realna staje się następująca sytuacja: skoro syn Kowalskiego trenuje w popularnej i fajnej szkółce, to syn Nowaka, również chciałby. Kowalskiego jednak stać, by zapłacić za treningi dziecka, Nowaka zaś nie. A mówimy o maluchach, powtarzam kilkuletnich. Jak takiemu wytłumaczyć, że nie może iść z kolegą z klasy na trening? Jakim cudem zachęcić go by sam pobiegał z piłką na przydomowej łące, skoro rówieśnicy w grupie biegają na fajnym orliku? Rozwiązania są. Tylko będą wymagać zmian w myśleniu prezesów klubów piłkarskich, którzy być może mniej pieniędzy powinni przeznaczać na seniorskie drużyny, a znacznie więcej na szkolenia najmłodszych właśnie.