Za lisią kitą na koniach i… rowerach
KROSTOSZOWICE W sobotę 22 października odbył się Hubertus, czyli tradycyjne zakończenie sezonu jeździeckiego, okraszone pogonią za lisem. W tym roku miało dwojaki wymiar. Do miłośników koni, dołączyli... rowerzyści.
Tradycyjna konna gonitwa odbyła się na polach państwa Marcol. W kategorii młodzieżowej uczestniczyło 4 jeźdźców. Zwyciężczynią, która zerwała lisią kitę z ramienia uciekającej dżokejki była Nikola Bauerek. Znacznie bardziej zacięty przebieg miała gonitwa doświadczonych jeźdzców, w której udział wzięli bardziej doświadczeni jeźdźcy. Z lisią kitą uciekała Marta Solich, która dzięki odpowiedniej taktyce, dość długo odpierała ataki kilkunastu uczestników gonitwy. Ostatecznie lisią kitę, przyczepioną do jej ramienia zerwał Andrzej Bura, który najsprawniej manewrował na podmokłej polanie. Zwycięzcy obu gonitw odebrali pamiątkowe puchary z rąk przedstawicieli Stowarzyszenia Hodowców i Miłośników Koni Mustang, które było organizatorem gonitwy – prezes Małgorzaty Mnich i wiceprezesa Antoniego Myśliwca
Kilka godzin później w lasach przy Orliku odbyła się podobna gonitwa, tyle że na... górskich rowerach. Jej pomysłodawczynią była Magdalena Strużyńska, czynna uczestniczka wyścigów MTB, która niedawno przemierzyła na rowerze wraz z synem wybrzeże Bałtyku. Impreza dopiero raczkuje, więc rowerowa gonitwa nie cieszyła się takim zainteresowaniem jak jej konny odpowiednik. Pierwszy krok został jednak uczyniony, impreza na pewno ma potencjał i w kolejnych latach może być ona ciekawym dodatkiem do tradycyjnego Hubertusa.
(art)