Sposób na piratów czy zagrożenie dla kierowców?
SKRZYSZÓW Ulica Wyzwolenia nie została jeszcze do końca przebudowana, a jedno z zastosowanych rozwiązań już budzi kontrowersje.
Choć do zakończenia przebudowy całej ulicy Wyzwolenia jeszcze daleko, to po odcinku, który został wyremontowany jako pierwszy – łączącym się z ul. Powstańców Śląskich – można już jeździć. I wielu kierowców, którzy tu wjeżdżają przeciera oczy ze zdumienia. Na drodze zastosowano szykany, które mają utrudnić rozwijanie na równym i prostym odcinku drogi nadmiernych prędkości. Tzw. wyspy to po prostu wypuszczony z jednej i z drugiej strony głęboko w drogę wysoki krawężnik, który wymusza na kierowcy zmniejszenie prędkości, tak by bezpiecznie ominąć przeszkodę.
Tyle, że wieczorem szykany są mało widoczne i kierowca, który ich nie zauważy będzie miał spore problemy. – Kto to wymyślił?! Przecież wieczorem można na tym rozbić auto – mówi nam pan Stefan, kierowca z Moszczenicy. Rodzi się pytanie czy wysp nie można było ułożyć z niskiego krawężnika, na który jednak dało by się wjechać. Takie rozwiązanie również wymusiłoby na kierowcach zmniejszenie prędkości, a byłoby z pewnością bezpieczniejsze i przyjaźniejsze. – Wyspy powstały po to, by właśnie kierowca nie mógł na nie wjechać, a musiał je ominąć i zwolnić. Gdyby ich nie było, to po oddaniu drogi do użytku od razu pojawiłyby się głosy o zainstalowanie progów zwalniających. Uznaliśmy, że wyspy to lepsze rozwiązanie, za które dodatkowo otrzymaliśmy punkty przy ocenie naszego wniosku o dofinansowanie tej inwestycji – mówi Tomasz Kasperuk, zastępca wójta Godowa. Jak dodaje z drogi będą korzystać głównie mieszkańcy ulicy Wyzwolenia i oni z pewnością szybko się do wysp z krawężnika i kostki brukowej przyzwyczają. – Poza tym przed ukończeniem całej inwestycji droga zostanie oznakowana, wyspy również. Być może zainstalujemy na nich dodatkowo odblaski, tak by były dobrze widoczne wieczorem – dodaje zastępca wójta.
Dotarły do nas również głosy, że szykany zaskoczyły właścicieli niektórych posesji. Bo przekreślają możliwość wykonania wjazdu na posesję. – Projekt drogi był podany do publicznej wiadomości i konsultowany, więc mieszkańcy i radni mieli możliwość wglądu. Inna rzecz, że nikt z mieszkańców się nim za bardzo nie interesował – wyjaśnia Tomasz Kasperuk.
(art)