Diety w górę. Nie wszyscy radni przyjęli to z zadowoleniem
Radni podnieśli swoje diety. Szef rady wyjaśnia, że dotychczasowe należały do najniższych w powiecie.
GODÓW – Ostatnia regulacja diet miała miejsce w 2008 r. Od tego czasu ich wysokość się nie zmieniła – uzasadnia Antoni Tomas, przewodniczący rady gminy w Godowie, który wyszedł z pomysłem podwyżki diet dla radnych.
Do tej pory dieta wynosiła 464 zł w przypadku szeregowego radnego, członka komisji. Po podwyżce kwota ta wyniesie 600 zł. Przewodniczący komisji otrzymywał niecałe 600 zł , a jego zastępca 530 zł. Po podwyżce będą to kwoty odpowiednio w wysokości 720 zł i 650 zł. Dieta przewodniczącego rady gminy wynosi 1325 zł i nie ulegnie zmianie, a jego zastępcy niespełna 800 zł. Ten ostatni po podwyżce otrzyma o 50 zł więcej. – Po tej podwyżce nasi radni będą otrzymywać diety w podobnej wysokości co radni z Pszowa, który jest gminą o porównywalnej wielkości co Godów – podkreśla Antoni Tomas.
Jeden chce więcej..
Umiarkowana propozycja Tomasa spotkała się ze sprzeciwem dwóch radnych. Dość nieoczekiwanie dla samego pomysłodawcy krytykę podwyżki wyraził radny Bernard Oślizło. Jego zdaniem regulacja jest bowiem zbyt skromna. – Nie wiem czemu przewodniczący w dalszym ciągu proponuje nam najniższe diety. Czy radni w naszej gminie są gorsi od radnych z innych gmin? W prawie dwa razy mniejszej Mszanie radni mają wyższe diety. Nasza gmina jest postrzegana dobrze, więc nie musimy mieć najniższych diet – argumentował Oślizło. – Nie bądźmy pazerni – zaapelował zaskoczony tym wystąpieniem Tomas.
… drugi podwyżki nie chce wcale
– Przecieram oczy ze zdumienia – dodał Donat Trafiał, który był drugim radnym sprzeciwiającym się pomysłowi Antoniego Tomasa. Tyle, że Trafiał uznał, że jakakolwiek podwyżka jest niepotrzebna i bezzasadna. – Pieniądze, które sfinansują podwyżkę (ok. 10 tys. zł rocznie – przyp. red.) można wydać na coś innego, np. funkcjonowanie świetlic profilaktycznych. Proponuję by z tej podwyżki w ogóle zrezygnować – powiedział Trafiał. W dyskusję włączył się również radny Michał Kuczak. – Dieta to nie pensja. To środki potrzebne radnemu na wypełnianie swojej funkcji. Nie wystarczy raz na 4 lata kupić garnitur. Z mieszkańcami trzeba się kontaktować, załatwiać różne sprawy. A auto na powietrze nie jeździ – powiedział Kuczak. Ostatecznie wnioski obu radnych – Oślizłego i Trafiała – nie znalazły poparcia u pozostałych radnych, którzy opowiedzieli się za propozycją przewodniczącego rady.
(art)