Radlin dopłaci mieszkańcom do kompostowników
- Kompostowanie to nie obciążenie, ale korzyść, którą daje natura. Po kilku sezonach mamy kompost, który trzeba byłoby kupić w sklepie - mówi wiceburmistrz Zbigniew Podleśny.
RADLIN Na ostatniej sesji radni miejscy podjęli uchwałę, na podstawie której miasto będzie udzielać dotacji do zakupów kompostowników. - Należy odczytywać ten pomysł jako propozycję skierowaną do mieszkańców. Czuliśmy, że jest potrzeba takiej formy zachęty - mówi wiceburmistrz Radlina, Zbigniew Podleśny.
Dotacja będzie obejmowała 50 proc. kosztów zakupu kompostownika. Nie może jednak wynieść więcej, niż 120 zł. - Ta kwota została dobrze przemyślana. Na rynku można kupić kompostowniki w najrozmaitszych cenach, ale taki o pojemności 1000-1600 litrów to koszt 180-240 zł - podkreśla wiceburmistrz. Z dotacji będą mogli skorzystać mieszkańcy Radlina, właściciele nieruchomości zamieszkałych i położonych w mieście, oraz - co ważne - niezalegający z podatkami i innymi opłatami na rzecz miasta.
Najpierw umowa, później zakup
Uchwała jest pierwszym krokiem. Kolejnym będzie powstanie regulaminu udzielania dotacji. Ten powinien powstać już na przełomie kwietnia i maja. Należy pamiętać, że w pierwszej kolejności trzeba będzie zawrzeć z miastem umowę dotyczącą dotacji, a dopiero później zakupić kompostownik i wziąć fakturę. Dopiero wtedy na podstawie faktury miasto zwróci pieniądze. Data faktury musi więc być późniejsza, niż data podpisanej z miastem umowy. Na razie miasto na dofinansowania do kompostowników zabezpieczyło w budżecie 10 tys. zł. Szacuje się, że pozwoli to na dotacje dla około 100 osób. Gdyby okazało się, że chętnych będzie więcej, istnieje perspektywa zwiększenia puli na ten cel. A co z tymi, którzy już mają swoje kompostowniki? Mogą je wymienić na nowe lub zdecydować się na zakup dodatkowego.
Włodarze już mają kompostowniki
Radlin uznał, że udzielanie dotacji to dość proste, ale i skuteczne narzędzie do popularyzacji kompostowania. - Jest to rodzaj zachęty dla tych, którzy nie rozpoczęli jeszcze swojej przygody z kompostowaniem. Widzimy, że w Radlinie wiele ogrodów jest zadbanych. Spodziewamy się więc, że świadomość ekologiczna jest już wysoka. Więc uważamy, że będziemy mieć partnerów - ma nadzieję wiceburmistrz Zbigniew Podleśny, który sam ma kompostownik. Podobnie jak burmistrz Barbara Magiera.
Aby nie palić trawy
Przygotowując uchwałę o dotacjach do kompostowników miasto miało na uwadze przepisów ustawy o odpadach, a konkretnie ten, że ograniczanie powstawania nowych odpadów powinno być priorytetem działań ekologicznych. - Jeśli nie oddajemy odpadów zielonych do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, a zagospodarowujemy je na własne potrzeby w kompostowniku, działamy najbardziej ekologicznie, a przy tym wpływamy na zmniejszanie kosztów całego systemu - podkreśla Marek Gajda, rzecznik urzędu miasta. - Najważniejsze jednak, by odpady zielone nie trafiały do dołów, lasów i aby trawa nie była palona - dopowiada wiceburmistrz.
Reakcja na krytykę
Nie bez znaczenia jest fakt, że dopłaty do kompostowników to również reakcja na niezadowolenie mieszkańców po tym, jak Radlin zdecydował się zmianę w systemie odbioru odpadów - od jakiegoś czasu odpady zielone nie są odbierane spod posesji, ale mieszkańcy muszą wozić je do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Zmiana wynikała z faktu, że przetrzymywane na posesjach (do przyjazdu firmy) w workach odpady zielone zamieniały się w mazistą i cuchnącą ciecz, która do niczego się już nie nadawała. Nie miało to więc nic wspólnego z ekologią. - Jesteśmy przekonani, że to dobra droga, a odpady zielone nadają się do zagospodarowywania we własnym gospodarstwie domowym. Z przepisów i praktyki wynika, że posiadanie własnego kompostownika jest najbardziej ekologicznym i ekonomicznym rozwiązaniem - zaznacza wiceburmistrz.
Wiceburmistrz dodaje, że z rozmów z mieszkańcami wynika, że często mylone są pojęcia „kompostownik” i „gnojownik”. - A to dwa różne procesy, które rządzą się różnymi prawidłami - podkreśla.
(mak)
Okazuje się, że kompostowniki popularyzuje np. Urząd Miejski we Wrocławiu. Ale robi to na innych zasadach, niż Radlin. We Wrocławiu można zwrócić się do Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego o udostępnienie kompostownika na okres 3 lat. Ubiegać się o to mogą mieszkańcy Wrocławia posiadający przydomowe ogródki (nie dotyczy działkowiczów) oraz placówki oświatowe położone na terenie miasta. Montaż urządzenia jest bardzo prosty i nie zajmuje więcej niż 20-30 minut. Najlepiej umieszczać go w zacienionym miejscu, bezpośrednio na płaskim gruncie, tak, aby nadmiar wilgoci z kompostowanego materiału mógł odpłynąć do gleby, a mikroorganizmy glebowe przeniknąć do kompostu.
Wrocławski urząd podpowiada też, jak z kompostownika korzystać. Chcąc prawidłowo kompostować odpady zielone, należy pamiętam też o tym, aby materiał umieszczać w kompostowniku warstwami, oraz by nie był on zbyt mokry ani nadmiernie wysuszony. W okresie wiosenno-letnim otwieramy zawór dostępu powietrza w klapie, natomiast jesienią i zimą kolisty zawór zamykamy, aby przedłużyć czas kompostowania też o te chłodne miesiące. W naturalny sposób rodzi się pytanie co należy wrzucać do kompostownika. Otóż nadaje się do niego wiele różnych odpadków organicznych, takich jak chwasty bez nasion, zwiędła skoszona trawa, liście, rozdrobnione gałęzie, igliwie, kora, trociny, opadłe owoce, kwiaty cięte i doniczkowe, zielone części roślin, niezadrukowana rozdrobniona tektura, a także odpadki kuchenne pochodzenia roślinnego (np. obierki warzyw), popiół drzewny z kominka czy ogniska – ważne jednak, aby był zimny.