Lubomia - wpływy z eksploatacji jak w górniczym Radlinie
Z punktu widzenia finansów żwirownie na terenie gminy Lubomia to prawdziwe dobrodziejstwo. Wpływy do budżetu z tytułu opłat eksploatacyjnych wynoszą już ponad 1,16 mln zł. Ale prócz finansowych plusów są też minusy.
LUBOMIA Na terenie gminy jest kilkanaście żwirowni. To przede wszystkim efekt budowy zbiornika Racibórz Dolny. Żwirownie działają głównie w Nieboczowach, Ligocie Tworkowskiej i Bukowie. I wiele wskazuje na to, że będą powstawały kolejne. - Zasoby na terenie zbiornika Racibórz szacowane są 100 milionów metrów sześciennych. Ocenia się, że przy średniej koniunkturze wydobycie tego kruszywa może być prowadzone przez co najmniej 40 lat - mówi wójt Lubomi, Czesław Burek.
Źródło z perspektywą
Wraz ze wzrostem wydobycia rośnie też wysokość dochodów gminy z tytułu opłat eksploatacyjnych. W 2013 roku budżet Lubomi został zasilony kwotą 482,28 tys. zł. W 2014 roku było to już ponad 555,61 tys. zł. Bariera miliona złotych została przekroczona w 2015 roku, kiedy do budżetu wpłynęło około 1,16 mln zł. - O ile nic się nie wydarzy i zbiornik będzie nadal budowany, to wpływy mogą być na tym samym poziomie albo jeszcze większe. To perspektywiczne źródło dochodu - ocenia wójt Lubomi.
Opłata eksploatacyjna naliczana jest od tony wydobytego żwiru i wynosi 57 groszy. Ale całość nie trafia jednak do gminnego budżetu. Gmina otrzymuje 60 procent, czyli 34 grosze. Pozostałe 40 procent, czyli 24 grosze, przypadają Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Trzeba jednak pamiętać, że prócz wpływów z opłaty eksploatacyjnej, gmina czerpie także zysk z podatku od nieruchomości oraz podatku dochodowego od osób zatrudnionych w żwirowniach, jeśli rekrutują się one z terenu gminy.
Czyszczą drogi
Pokaźne wpływy do budżetu to jedno, ale są minusy. Chodzi o dewastację dróg. - Zawsze było to odczuwalne, ale teraz szczególnie, bo trwa budowa zbiornika - stwierdza wójt. Dodaje, że pracownicy żwirowni starają się jednak korzystać z dróg polnych, a nie publicznych. A kiedy przecinają drogi publiczne, to czyszczą je. - Plusów funkcjonowania żwirowni jest zdecydowanie więcej. Z czegoś trzeba żyć. A wpływy do budżetu są widoczne - podkreśla wójt.
Największe, nowe
Największe żwirownie na terenie gminy to Przedsiębiorstwo Produkcji Kruszyw Mineralnych i Lekkich w Gliwicach oraz Kruszbet. Swoją żwirownię ma też mieć Dragados - po to by również w oparciu o samodzielne wydobycie pozyskiwać materiał do budowy zbiornika.
(mak)