Znów kontrole na kopalniach
Wraca temat niesprawnych górniczych aparatów ucieczkowych. Wyższy Urząd Górniczy jest zaniepokojony szkoleniem, na którym górnicy używali wadliwego sprzętu.
REGION Aparat ucieczkowy to niewielki pojemnik, który ma przy sobie każdy górnik. Jest przeznaczony do ochrony układu oddechowego użytkownika podczas jego wycofywania się (ucieczki) ze strefy zagrożonej gazami szkodliwymi dla zdrowia oraz tam, gdzie stężenie tlenu jest niewystarczające do oddychania. To jednorazowe urządzenie z masa tlenotwórczą w środku. W zależności od sposobu i intensywności oddychania chroni górnika przez okres od jednej do trzech godzin.
Sprawdzali wyrywkowo
O wadliwych aparatach ucieczkowych pierwszy raz głośno zrobiło się w 2013 roku, kiedy Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku przeprowadził wyrywkową kontrolę w kopalniach Marcel i Chwałowice. Na osiem urządzeń w trzech stwierdzono nieprawidłowości, które w przypadku użycia zagrażałyby życiu górników. Wkrótce sprawdzono aparaty ucieczkowe w kopalni Jankowice. Tu przejrzano 2,9 tysiąca aparatów. Z tej liczby aż 786 było niesprawnych. Sprawa znalazła swój finał w prokuraturze, jednak w styczniu 2015 roku Prokuratura Okręgowa w Gliwicach umorzyła postępowanie.
Niespodzianka na szkoleniu
Firmy górnicze dokonując zakupu konkretnego typu ucieczkowych aparatów regeneracyjnych mają do wyboru produkty czterech firm (polskiej, niemieckiej, amerykańskiej i ukraińskiej). Większość zakupiła produkty polskiego producenta (na ponad 100 tys. aparatów ucieczkowych znajdujących się w polskich kopalniach ponad 61 tys. wyprodukowanych zostało w tej samej firmie). Kiedy wydawało się, że sprawa wadliwych aparatów jest zakończona problem pojawił się w Katowickim Holdingu Węglowym. Podczas przeprowadzanego 29 października szkolenia pracowników w zakresie posługiwania się ucieczkowymi aparatami regeneracyjnymi w jednej z kopalń KHW, w 46 aparatach typu KA- 60 stwierdzono uszkodzenia, z 71 użytych podczas tego szkolenia. – Temat jakości aparatów ucieczkowych powrócił po rocznej przerwie. Przypomnę, że zakończyliśmy wielokierunkowe postępowanie w tej sprawie we wrześniu 2014 r. Producent przeprowadził we własnym zakresie badanie sprawności ponad 30 tysięcy aparatów tego typu, w które wyposażone były kopalnie. W ostatnich miesiącach pracownicy nadzoru górniczego podczas kontroli wyrywkowo sprawdzali jakość aparatów. Wydawało się, że problem został rozwiązany – mówi Mirosław Koziura, prezes Wyższego Urzędu Górniczego. 4 listopada WUG skierował do zarządów wszystkich firm wydobywających węgiel kamienny pisma zobowiązujące ich do przeprowadzenia w podległych im kopalniach kontroli ucieczkowych aparatów regeneracyjnych typu KA–60, których termin używania kończy się w 2015 roku.
Producent sprawdził urządzenia
Model KA-60 używany jest również przez górników w kopalniach należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz Kompanii Węglowej. W tej użytkuje się łącznie ponad 30 tys. tlenowych aparatów ucieczkowych. – Stosowane są dwa typy aparatów ucieczkowych, z tego 1/3 aparatów jest produkcji niemieckiej firmy Draeger, pozostałe 2/3 to aparaty produkcji polskiej firmy FASER S.A. Ceny jednostkowe zakupu tych aparatów w br. wynoszą 922 zł/szt. (FASER) oraz 1389 zł/szt. (Draeger) – informuje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowy JSW. W okresie 2013-2015 JSW S.A. na zakup aparatów ucieczkowych wydawała rocznie od 5,5 do 12 milionów złotych. – W oparciu o ustalenia zawarte z producentem aparatów KA-60, firma FASER S.A. dokonała na własny koszt kontroli sprawności w obecności przedstawicieli JSW wszystkich aparatów z rocznika 2009 i 2010 oraz wyrywkowo po 10 szt. z każdej partii aparatów z lat 2011 i 2012. Ponadto wprowadzono obowiązek wykorzystywania do praktycznych ćwiczeń załogi aparatów wycofywanych z ruchu przed kończącym się terminem użytkowania oraz nakazano wprowadzić systematyczne szkolenia w celu właściwego obchodzenia się pracownika z aparatem ucieczkowym – wyjaśnia rzeczniczka.
Tysiące kontroli
Z kolei Kompania Węglowa użytkuje (wg stanu na dzień 15 września 2015) 21 743 aparaty KA–60, które są systematycznie sprawdzane. – Każdego dnia w KW dokonuje się przeglądów ok. 560 aparatów ucieczkowych (nie mniej niż 50 sztuk na każdej kopalni). Do tej pory dokonano już ponad 202 tys. przeglądów. O stwierdzonych nieprawidłowościach kopalnie informują producenta oraz właściwych dyrektorów OUG, zaś aparaty są wycofywane z eksploatacji. Aparaty, których okres używalności minął są wykorzystywane do szkolenia załogi – wyjaśnia Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.
Adrian Czarnota