Umorzono postępowanie w sprawie szarpaniny na stadionie
Prokuratura Rejonowa w Rybniku nie będzie ścigała posła Grzegorza Janika za naruszenie nietykalności rydułtowianina Arkadiusza Skowrona. Prokurator uznał, że nie leży to w interesie publicznym.
RYBNIK Sprawa dotyczy zajścia z sierpnia tego roku. Bohaterowie zamieszania to rybnicki poseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Janik, do niedawna prezes Energetyka ROW Rybnik oraz rydułtowianin Arkadiusz Skowron, szef Centrum Rekreacji i Rehabilitacji BUSHIDO - jednostki budżetowej miasta Rybnika, radny powiatu wodzisławskiego, szef PO w radzie tego powiatu. 2 sierpnia, na stadionie przy ul. Gliwickiej w Rybniku odbywała się inauguracja Światowych Letnich Igrzysk Polonijnych. Był już późny wieczór, kiedy między oboma panami doszło do porozumienia. Poseł Janik miał naruszyć nietykalność cielesną radnego. Wszystko miała nagrać kamera monitoringu. W istnienie zapisu wątpił poseł.
Dziś wiadomo, że nagranie z monitoringu faktycznie istniało. – Odtwarzałem je – przyznaje prokurator Rafał Łazarczyk, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Rybniku. – Nagranie zostało dołączone do akt. Na nim widać rozmawiających obu panów i w pewnym momencie pokrzywdzony zostaje nazwijmy to, szarpnięty. Nie było tam żadnych większych rękoczynów – relacjonuje przekazany obraz.
23 października Prokuratura Rejonowa w Rybniku wydała postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Prokurator uznał, że nie doszło do popełnienia czynu zabronionego, ściganego z oskarżenia publicznego, to znaczy przestępstwa związanego z naruszeniem nietykalności funkcjonariusza. Kto miał być w roli funkcjonariusza? Pokrzywdzony Arkadiusz S. – Uznałem, że osoba pokrzywdzonego nie spełnia kryteriów, aby uznać go w tym momencie za funkcjonariusza. Twierdził, że tego dnia wykonywał obowiązki związane z zadaniem publicznym na rzecz urzędu miasta. Przepis mówi jednak, że naruszenie musi dotyczyć funkcjonariusza publicznego oraz musi nastąpić podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków. Nawet jeśli uznać, że pokrzywdzony wykonywał te obowiązki podczas samej imprezy, to do zajścia doszło już po imprezie i tych obowiązków nie wykonywał – tłumaczy prokurator Łazarczyk. Teraz panowie mogą wyjaśniać swoje nieporozumienia na drodze cywilnej. – O jakimś tam naruszeniu nietykalności może być mowa, jednak nie ma interesu publicznego by czyn, który z natury jest czynem ściganym z oskarżenia prywatnego, był ścigany przez prokuraturę – tłumaczy prokurator. Arkadiusz S. złożył zażalenie na decyzję prokuratury, jednak jeszcze sąd go nie rozpatrzył.
Za tydzień opublikujemy komentarze obudwu adwersarzy.
(acz)